Czy broń hipersoniczna zmienia układ sił na świecie Amerykański SR-71 Blackbird (Kos) to maszyna dalekiego zwiadu strategicznego, której produkcję rozpoczęto pod koniec lat 60. Ostatnie egzemplarze wycofano z linii w 1999 r., ale i mimo upływu ponad dwóch dekad samolot ten pozostaje najszybszym kiedykolwiek wprowadzonym do służby. W 1986 r. pojedynczy blackbird wystartował z bazy w Wielkiej Brytanii, by zebrać dane na temat szkód wywołanych amerykańskim nalotem na Trypolis. Droga powrotna wiodła przez Francję, której władze odmówiły Amerykanom prawa do przelotu. Kos i tak przeciął wstęgę Sekwany, bez trudu uciekając przed myśliwcami Mirage. Przemieszczał się on z prędkością maksymalną 4000 km/godz., ponad trzy razy wyższą od prędkości dźwięku (3,3 Ma). Różnica osiągów między nim a francuskimi maszynami wynosiła, bagatela, 1700 km/godz. SR-71 był zatem nieosiągalny dla ówczesnych systemów obronnych. W potocznym przekonaniu tę samą właściwość ma współczesna broń hipersoniczna – z tą różnicą, że służy bezpośrednio do niszczenia i zabijania. A jest nawet szybsza od Kosa, mówimy bowiem o urządzeniach zdolnych co najmniej pięciokrotnie przekroczyć prędkość dźwięku (5 Ma – ok. 6200 km/godz!). W medialnych doniesieniach na temat „hipersoników” wybija się opinia, wedle której Stany Zjednoczone ustępują Rosji i Chinom w tym obszarze wyścigu zbrojeń. Tę narrację wspiera zwłaszcza rosyjska propaganda, ale swoje dokładają też Amerykanie. „USA, skupiając się na operacjach w Iraku i Afganistanie, nie przykładały należytej uwagi do rozwoju hipersonicznych systemów uzbrojenia”, przyznał niedawno w wywiadzie dla Reutera amerykański sekretarz ds. sił powietrznych Frank Kendall. Urzędnik wyraził nadzieję, że „znajdą się środki na nowoczesne systemy uzbrojenia, w tym na programy hipersoniczne”. Z ujawnionych w listopadzie zeszłego roku wyliczeń Departamentu Obrony wynika, że koszty dokończenia rozwoju i wdrożenia „hipersoników” – tylko dla armii i marynarki – obliczono na 28,5 mld dol. Wysoki pułap, duża prędkość Dzięki tej informacji wiemy, że broń hipersoniczna jest droga, ale czy rzeczywiście niezawodna i zmieniająca reguły gry? Nim odpowiemy na to pytanie, uściślijmy, z jakim rodzajem technologii mamy do czynienia. „Hipersoniki” dzielą się na dwa typy, z których pierwszy wywodzi się wprost z tradycyjnych, naddźwiękowych pocisków manewrujących. Mowa o operujących w dolnych warstwach atmosfery kierowanych pociskach, napędzanych przez większą część lotu silnikami strumieniowymi. Uzbrojenie to przenoszone jest przez samoloty, okręty podwodne i nawodne. Przykład? Rosyjska rakieta morska Cyrkon, pędząca do celu z prędkością nie mniejszą niż 4-6 Ma. W październiku ub.r. wystrzelona z pokładu korwety „Admirał Gorszkow” na Morzu Białym rakieta trafiła w obiekt oddalony o 450 km. Cyrkon potrzebował tylko 4,5 min lotu, co znaczy, że przemieszczał się ze średnią prędkością niemal 6000 km/godz. (momentami dochodziła ona do 8 Ma!). Maksymalny pułap, jaki wówczas zarejestrowano, to 28 km. Kolejne cyrkony odpalono 24 grudnia 2021 r. Ponieważ pocisk przeszedł również z powodzeniem próbę wystrzelenia z okrętu podwodnego, proces certyfikacji uznano za zakończony. Cyrkony wejdą do uzbrojenia rosyjskiej floty jeszcze w tym roku. Odrębną kategorię stanowią hipersoniczne pojazdy szybujące (ang. Hypersonic Glide Vehicles, HGV) o płaskiej trajektorii lotu i wysokich zdolnościach manewrowych. Do tej kategorii należy rosyjski Awangard. Jego głowica HGV rozpędzana jest przez rakietę strategiczną SS-19. Po wypaleniu rakiety i uwolnieniu głowica szybko zanurza się w atmosferze i rozpoczyna szybowanie na pułapie ok. 40-60 km z prędkością dochodzącą do 20 Ma (!). Hamuje i zmienia kąt na bardziej stromy dopiero w końcowej fazie lotu. Wcześniej schodzi płasko i może manewrować we wszystkich trzech płaszczyznach. To właśnie dlatego „hipersoniki” tak trudno zestrzelić – ich prędkość zmniejsza czas na efektywną reakcję, a zatarcie krzywej balistycznej (toru, po którym leciałby pocisk pozbawiony napędu) wprowadza do obliczeń istotny czynnik nieprzewidywalności. Tymczasem skuteczność systemów przeciwlotniczych opiera się w dużej mierze na możliwości „przewidzenia” (wyliczenia) trasy nadlatujących pocisków – tak by antyrakiety stworzyły skuteczną barierę kinetyczną. Rosyjscy wojskowi chwalą się, że do unieszkodliwienia jednego pojazdu Awangard Amerykanie potrzebowaliby aż 50 pocisków antyrakietowych. Mocą w celność i precyzję Rosjanie sami zatem przyznają, że ich HGV nie jest niezniszczalny. – Manewrowość to świetna cecha, ale każdy manewr oznacza wytracanie prędkości – dodaje Marcin Niedbała, analityk wojskowy specjalizujący
Tagi:
Afganistan, Armia, Australia, broń hipersoniczna, Chiny, Departament Obrony USA, Francja, Frank Kendall, geopolityka, HGV (Hypersonic Glide Vehicles), Indie, Irak, Iran, Korea Północna, MAD (Mutual Assured Destruction), Marcin Niedbała, Michał Piekarski, militaria, Mirage (myśliwce), MON, Patriot PAC-3, polityka międzynarodowa, przemysł zbrojeniowy, Rosja, S-300W4, SR-71 Blackbird, THAAD-ER, Trypolis, USA, Wielka Brytania, wojsko, wyścig zbrojeń, zbrojenia