Włodzimierza Cimoszewicza wspierają Polacy, którzy w wyborach parlamentarnych chcą głosować na różne partie Katarzyna Maria Piekarska, szefowa Sztabu Wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jest posłanką już trzecią kadencję Sejmu. Była przewodniczącą Sejmowej Komisji Praw Człowieka. Posłanka SLD, była wiceprzewodniczącą Sojuszu. – Wszyscy kandydaci na prezydenta zaprezentowali już swoje hasło wyborcze. Nie zrobił tego tylko Włodzimierz Cimoszewicz. Kiedy je poznamy? – Ogłoszenie hasła wyborczego to ważny element kampanii. Włodzimierz Cimoszewicz później od innych podjął decyzję o kandydowaniu. Jego kampania ma więc z tego powodu nieco inny przebieg. Teraz jest pełnia sezonu wakacyjnego. Dajmy Polakom odpocząć. Ujawnianie hasła wyborczego w sezonie ogórkowym byłoby zawieszeniem go w próżni. Ogłosimy je, kiedy nasza kampania ruszy z pełną mocą, kiedy Włodzimierz Cimoszewicz rozpocznie spotkania z wyborcami w całej Polsce. Nawiasem mówiąc, sądząc z sondaży, w których Włodzimierz Cimoszewicz niezmiennie jest liderem, Polacy nie czekają na hasła, ale na poważnych, przewidywalnych polityków. Zaczynamy później niż inne komitety wyborcze. Ale też pozostali kandydaci przygotowywali się do tej kampanii od roku czy kilku miesięcy. My działamy od trzech tygodni. To zresztą dowodzi, że Włodzimierz Cimoszewicz, rezygnując kilka miesięcy temu z kandydowania, zrobił to szczerze. Nie była to żadna gra czy chwyt marketingowy. – Jak będzie wyglądała wasza kampania? – Będziemy docierać bezpośrednio do wyborców. Mamy w planach mnóstwo spotkań w terenie, w miejscowościach, do których rzadko docierają politycy. Chcemy konfrontować poglądy z wyborcami, a nie z innymi politykami. Stąd decyzja, że Włodzimierz Cimoszewicz przed pierwszą turą nie będzie brał udziału w debatach między kandydatami, bo nie chce się kłócić z konkurentami, ale rozmawiać z ludźmi. To ich chce przekonać do swojego programu, swojej wizji Polski. Szczegółów strategii oczywiście na razie nie zdradzę. Mogę tylko powiedzieć, że wprowadzimy nowe pomysły, które do tej pory nie pojawiły się w żadnej kampanii wyborczej. – Donald Tusk, na wypadek porażki w wyborach prezydenckich, przygotował sobie bezpieczne lądowanie w parlamencie. Lech Kaczyński na wszelki wypadek nie zrezygnował z fotela prezydenta Warszawy. Czy Włodzimierz Cimoszewicz też przygotował sobie jakieś wyjście awaryjne? – Włodzimierz Cimoszewicz nie kandyduje do Sejmu. Nie wspiera żadnego ugrupowania, jest kandydatem ponadpartyjnym. Natomiast większość kandydatów startuje też do parlamentu, więc jednocześnie promują i siebie, i swoją partię. W ten sposób łatwiej się prowadzi kampanię, bo wykorzystuje do tego partyjne struktury. Wszyscy liczący się kandydaci na prezydenta są kandydatami partyjnymi, zgłoszonymi i wspieranymi przez konkretne ugrupowania. – Czy to odżegnywanie się od partii politycznych nie jest trochę obłudne? Przecież jego też wspiera ugrupowanie polityczne – SLD. – Włodzimierz Cimoszewicz nie udaje, że nie jest związany z żadną partią. Sojusz poparł Włodzimierza Cimoszewicza, bo to najlepszy kandydat. To cenne i oczywiste poparcie. Sama deklaracja ponadpartyjności nie wystarczy. Taką deklarację muszą zaakceptować przede wszystkim wyborcy. I w przypadku Włodzimierza Cimoszewicza tak się stało. Proszę zwrócić uwagę, że żadne ugrupowanie w Polsce nie ma ponad 30% poparcia, a takie jest właśnie poparcie dla Włodzimierza Cimoszewicza. Naszego kandydata wspierają Polacy, którzy w wyborach parlamentarnych chcą głosować na różne partie. Są w tej grupie zarówno zwolennicy Platformy Obywatelskiej, jak i PiS. Naszym zdaniem, jest to również jasny sygnał, że Polacy mają dosyć demokracji polegającej na okładaniu się teczkami i inwektywami. Chcą prezydenta, który zakończy wojnę polsko-polską, który będzie łączył, a nie dzielił. Tym bardziej że wszystko wskazuje na to, że czeka nas raczej burzliwa koalicja rządowa. Zresztą nawet jeśli się akceptuje pewien rodzaj walki politycznej na poziomie parlamentu, to od prezydenta wymaga się więcej. To powinna być ostoja normalności, taki stabilizator sceny politycznej. Jestem pewna, że Włodzimierz Cimoszewicz będzie takim prezydentem. Z badań jednoznacznie wynika, że Polacy chcą na prezydenta polityka odpowiedzialnego i wyważonego. Stąd zapewne nagła zmiana wizerunku Lecha Kaczyńskiego. PiS już trzykrotnie organizowało konwencję wyborczą, na której prezentowało swojego kandydata. Za każdym razem w inny, zmodyfikowany sposób. Teraz usiłuje się go przedstawiać jako polityka łagodnego. W pokrzykiwaniu na Włodzimierza Cimoszewicza wyręcza go teraz Ludwik Dorn, którego wypowiedzi podczas ostatniej konwencji PiS były wyjątkowo agresywne. Charakterystyczne jest jednak,
Tagi:
Joanna Tańska