24/2024
Felietony {id:10, pr.90}
Bezgranicznie {id:168266}
Powiedzieć, że wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej rozpalają wyobraźnię, generują spory, wywołują debaty w Polsce – to powiedzieć o wiele za wiele. Garstka się gorączkuje, oburza, próbuje nagłośnić, jeszcze mniejsza grupa realnie pomaga na samej granicy. Większość, jak zawsze, pozostaje niema, niezainteresowana, obojętna albo zgodnie z polityczno-rządowymi przekazami (a te ku zdziwieniu niektórych są za rządów Koalicji Obywatelskiej identyczne jak za PiS) wroga wobec osób przekraczających granice państwa poza formalnymi regułami. Taka to geo-euro-polityka. Zdarza się, że osoby o wolnościowym, wydawałoby się, nastawieniu pytają dramatycznie (najczęściej tylko w mediach społecznościowych): „To jak? Mamy ich wszystkich wpuszczać? Przecież są albo mogą być groźni?”. Zgodnie z wieloma unormowaniami międzynarodowymi, w tym europejskimi, istnieją formalne procedury azylowe, zasady postępowania, ścieżka procedowania spraw osób, które dostały się na teren Rzeczypospolitej Polskiej inaczej niż oficjalnym przejściem granicznym, z wszystkimi niezbędnymi dokumentami. Zasadniczo istota tych reguł jest prosta niebywale: jeśli ktoś poprosi o ochronę międzynarodową, tym samym uruchamia określone przepisami postępowanie. W wyniku tego postępowania uprawnione urzędy powinny podejmować określone decyzje. Problemem, z którym zmagamy się od początku „kryzysu” na granicy, jest to, [...]
Bez wyjścia {id:168275}
Zacząłem pisać swój „Alfabet polifoniczny” z rozpaczy, gdyż po wydaniu opowiadań „Bilet do nieistnienia” nie miałem pomysłu na nową książkę, a to zawsze dramat pisarza. Artysta buduje poczucie własnej wartości na swojej twórczości. A tu nagle nic. Na szczęście w tej biedzie litery alfabetu poprowadziły mnie po zakamarkach ułomnej pamięci, a przecież znałem tylu znanych ludzi, szedłem literami jak po schodach, wędrowałem nie tylko z osobami, ale też z pojęciami i zdarzeniami. Jest nawet hasło „Pamięć”, gdzie zwierzam się, że jej nie mam. Ten brak bardzo utrudnił mi życie. Ale przezornie pisałem od dziecka dziennik, dziesięć lat temu zastąpiłem go blogiem. Mam także liczne listy, czasami od wielkich. Mój alfabet jest polifoniczny (świetny pomysł na tytuł Wieśka Uchańskiego, wydawcy), bo gram na różnych instrumentach, cytuję swój dziennik, wlepiam fragmenty listów, jest sporo autobiograficznych wierszy. Niektóre hasła są niewielkie, inne długie, te długie zwykle dotyczą wielkich, jak choćby Giedroycia, Herberta, Miłosza, Mrożka, Szymborskiej. Piszę o tych, których znałem i podglądałem. Jako pisarz i felietonista dający od kilkudziesięciu lat świadectwo swoim czasom nauczyłem się sztuki podglądania. I nawet się nie [...]
Aleś Bialacki {id:168277}
Gdyby spytać, ilu noblistów ma Białoruś, większość indagowanych wymieniłaby zapewne Swiatłanę Aleksijewicz. A przecież dopiero co, w roku 2022, Białorusin otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. To Aleś Bialacki. Nie był jedyny: razem z nim dostały pokojowego Nobla rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał oraz ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Zapewne więc dlatego wydarzenie to zatarło się w pamięci, a trwająca już wtedy wojna rosyjsko-ukraińska odwróciła uwagę od Białorusi. Ale czy tak być powinno? Bialacki siedzi w więzieniu, otrzymał wyrok dziesięcioletni. Również pod tym względem nie jest jedyny: w całej Białorusi są tysiące więźniów politycznych. Oto tragedia. Od dojścia do władzy Alaksandra Łukaszenki patrzę na Białoruś ze wzrastającą rozpaczą. Wszak dla mnie to kraina wolności. Poznałem ją bowiem w roku 1988, w apogeum Gorbaczowowskiej pierestrojki. A kto nie widział pierestrojki na Białorusi, ten nie zna historii najnowszej. Bo tam była to rewolucja. Najpierw miała ona oblicze dramatycznego rozrachunku ze stalinizmem. Tuż przed moim przyjazdem odkryto uroczysko w podmińskich Kuropatach i okazało się, że spoczywają tam dziesiątki, a może i setki tysięcy białoruskich inteligentów i chłopów, zgładzonych na rozkaz [...]
Co zrobić z uchodźcami? {id:168338}
Wypowiedzi premiera Tuska na temat traktowania uchodźców na białoruskiej granicy, stanowiące de facto przyzwolenie na samowolę służb granicznych, pozostają w rażącej sprzeczności z tym, co mówił jeszcze przed wyborami. Pchnięcie nożem żołnierza propaganda rozdmuchała do histerycznych niemal granic. Tylko nadal nie wiemy, kto i w jakich okolicznościach tego noża użył. Mimo to uzasadnia się tym wprowadzenie wzdłuż granicy faktycznego stanu wojennego. Wiele środowisk czuje się zawiedzionych i oszukanych. Dają temu wyraz w mediach społecznościowych. Pojawiają się też, nieliczne wprawdzie, teksty w gazetach (np. duży, wyważony, rozsądny artykuł Adama Wajraka w „Gazecie Wyborczej”). Publicznie wypowiadała się, śmiało i bezkompromisowo, Agnieszka Holland. „Wiec wolności” 4 czerwca w Warszawie zakłócili aktywiści, przypominający, że na granicy wciąż umierają ludzie, że stosowane są bezprawne, brutalne pushbacki. O fakcie tym główne liberalne, wierne rządowi media wspominały raczej nieśmiało. Nie chciały robić Platformie i Tuskowi przykrości, czy może same, by uspokoić swoje sumienie, próbowały udawać, że o niczym nie wiedzą? Tak czy inaczej, rząd i premier Tusk osobiście zrazili do siebie ludzi ze środowisk, które dotąd były im przychylne. Zrazili setki szlachetnych, ofiarnych [...]
Jedna dusza, jeden głos {id:168268}
Wszystkiego nie sposób obejrzeć, a nawet nie warto, życia coraz mniej, a lista filmów do zobaczenia topnieje zbyt wolno, o książkach do przeczytania już nawet nie myślę, doczytuję tylko te, które wprawiają w zachwyt od pierwszego zdania, w najgorszym razie od pierwszego rozdziału – dopóki zdrowie dopisuje, skupiam się na dolinach i graniach, których nie przedeptałem, na jaskiniach, których nie spenetrowałem, na czytanie/oglądanie być może jeszcze przyjdzie czas, kiedy ciało już przestanie nadążać za umysłem. U syna zdiagnozowano ADHD, po matce na pewno tego nie dostał w genach, zatem wyjaśniła się nazwa medyczna tego, co brałem za swoją wrodzoną niecierpliwość. Zawsze żyłem w poczuciu, że życie jest zbyt krótkie, by się skupiać na jednej rzeczy; „najwięcej cię tam, gdzie cię nie ma”, powiadali o mnie przyjaciele poirytowani moim rozproszeniem, bo w rzeczy samej, słuchając ich (czego nie byli pewni), myślałem już o tym, kogo będę słuchał za chwilę, gdzie mnie nogi poniosą; myślałem równolegle, tłumaczyłem to podzielnością uwagi, ale ludzie, którzy ci się zwierzają, pragną uwagi niepodzielnej, być może dlatego nawiązywałem przyjaźnie równie łatwo, co je [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Zona Tuska {id:168168}
Jesteśmy w strefie przygranicznej, taka specyfika tego regionu. Tu zawsze były próby przejść, przemytu, ale teraz potrzeba przede wszystkim więcej służb, nie zamknięcia. Trzeci rok z rzędu wiosną, po spokojniejszej zimie, las przy granicy polsko-białoruskiej zapełnia się ludźmi. Od kilkunastu miesięcy stoi tam zbudowana przez pisowskie władze metalowa zapora, wysoka na 5,5 m, zwieńczona drutem żyletkowym. Efekty jej powstania? Bynajmniej nie spadek liczby migrantów. Wiele za to jest wypadków, do których dochodzi podczas prób pokonania płotu, a ostatnio podczas jego obrony. W jednym tylko dniu, 28 maja br., są trzy ofiary wśród polskich służb. Powraca pomysł zamknięcia części Podlasia. Rząd uzasadnia nagłą decyzję eskalacją przemocy wobec patroli na granicy, inspirowaną przez białoruskie służby. Mieszkańców, a zwłaszcza przedsiębiorców z branży turystycznej, oburza lekceważenie ich potrzeb. Aktywiści widzą w posunięciu rządu próbę zatuszowania nieustającej brutalności polskich służb granicznych wobec cudzoziemców. Politycy pod ścianą. 28 maja o świcie grupa ok. 50 migrantów atakuje płot. Ktoś trafia nożem żołnierza, który otrzymuje pomoc medyczną na miejscu, następnie zostaje przewieziony karetką do szpitala. W innym punkcie zapory pogranicznik obrywa stłuczoną [...]
Jak skończy Obajtek {id:168249}
Czy były wójt Pcimia trafi za kratki? Pytanie takie jest jak najbardziej na miejscu, bo przecież wiadomo, że dzięki PiS Daniel Obajtek uciekł spod topora sprawiedliwości. A przestępstwa, o które go oskarżono, były poważne: okradzenie firmy wujów na 700 tys. zł i przyjęcie 50 tys. łapówki od „Prezesa”, Macieja C., szefa brutalnego gangu wymuszającego haracze. Wójta Pcimia i „Prezesa” oprócz łapówki za ustawienie gminnego przetargu łączyły więzi towarzyskie. Obajtek musiał bardzo zauroczyć Jarosława Kaczyńskiego, bo ten zaangażował najpierw Zbigniewa Ziobrę, a potem parlamentarzystów PiS i prezydenta Andrzeja Dudę do zmiany przepisów Kodeksu postępowania karnego (tzw. lex Obajtek), by wyciągnąć swojego ulubieńca z kłopotów. Dzięki temu Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, na czele której stała Magdalena Witko, żona byłego posła PiS, a potem prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego Marcina Witki, wycofała z sądu akt oskarżenia przeciwko Obajtkowi (rzekomo w celu uzupełnienia materiału dowodowego), a sprawa ostatecznie została umorzona. Pisowska prokuratura ukręciła też łeb sprawie ujawnionych nagrań, z których wynikało, że Obajtek, będąc wójtem Pcimia, kierował z tylnego siedzenia prywatną spółką, co jest niezgodne z prawem, bo Ustawa o pracownikach [...]
Wpuszczać czy strzelać {id:168137}
Hipokryzja na granicy. Granica. Polska granica z Białorusią to dziś najgorętszy temat. Nie napływają stamtąd dobre wiadomości. W zasadzie nadchodzą same złe. Ostatnia – to śmierć polskiego żołnierza, ugodzonego nożem. Oficjalny komunikat, mimo że pisany urzędowym językiem, niesie wielki ładunek dramatyzmu. „Podczas podjętej interwencji żołnierz w stopniu szeregowego z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej został ugodzony nożem w okolice klatki piersiowej, gdy blokował tarczą ochronną i własnym ciałem wykonany przez migrantów wyłom”. „Cios został zadany przez sprawcę z zaskoczenia, po przełożeniu ręki przez płot”. Z informacji wiemy, że grupa migrantów próbowała przedostać się przez wyłom w ogrodzeniu granicznym i jeden z nich uderzył polskiego żołnierza nożem. Kto to był? Czy strona białoruska go wskaże? Pytanie jest zasadne, bo – jak wiemy z relacji – w grupach migrantów próbujących forsować płot są też osoby związane z białoruską władzą: przewodnicy, przemytnicy, Czeczeńcy… Wiele rzeczy pozostaje więc pod nadzorem tamtych służb. To nie koniec pytań, pojawiają się następne. Czy rzeczywiście dobrym pomysłem jest, by granicy bronili czołgiści? Czy byli należycie przeszkoleni? Odpowiednio wyposażeni? 6 czerwca dowiedzieliśmy [...]
Strażnicy graniczni i prokurator {id:168143}
Kto stoi za oskarżeniem obrońców polskiej granicy? Zatrzymanie przez Żandarmerię Wojskową trzech żołnierzy strzegących granicy z Białorusią, którzy oddali strzały ostrzegawcze w kierunku nacierającej grupy agresywnych uchodźców, i nadgorliwość prokuratury, która już wydała wyrok na wojskowych, stawiając dwóm zarzuty, wzbudziły powszechne oburzenie. Zbulwersowany prezydent Andrzej Duda zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że „zatrzymanie żołnierzy jest nie do przyjęcia”, a działania Żandarmerii Wojskowej „zostaną bezwzględnie wyjaśnione”, zaś politycy PiS, jak to oni, zarzucili rządzącym zdradę i zhańbienie polskiego munduru. Zarówno premier Donald Tusk, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar wydawali się zaskoczeni sprawą, która zbiegła się ze śmiercią żołnierza ranionego nożem podczas próby forsowania przez migrantów płotu w okolicach Dubicz Cerkiewnych, co dodatkowo podgrzało atmosferę. Generałowie PiS. Nie byłoby całej afery, gdyby nie donos strażników granicznych. To pogranicznicy zawiadomili Żandarmerię Wojskową, że wspierający ich żołnierze mogli się dopuścić przestępstwa. Jako dowód przekazali nagrania z kamer. Jak to możliwe, że mundurowi, którzy ramię w ramię powinni bronić granicy RP w obliczu wojny [...]
Na obronę granicy patrzmy szeroko {id:168139}
Powinniśmy podjąć operację o charakterze policyjnym, by zwalczać przemytników i tych, którzy zajmują się transportem uchodźców do Niemiec i na zachód Europy. Gen. Mirosław Różański – generał broni Wojska Polskiego, doktor nauk o obronności, w latach 2015-2017 dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, senator XI kadencji. Na wschodniej granicy codziennie coś się dzieje. Czy jesteśmy już w stanie wojny hybrydowej? A może to wydarzenia rozdmuchane przez media? – Każdą dyskusję na ten temat zaczynam od rekomendacji, aby sięgnąć po konstytucję i przeczytać art. 5, który stanowi, że Rzeczpospolita strzeże niepodległości i nienaruszalności terytorium. To chyba jest fundament wszystkiego. Pyta pan, czy nienaruszalność granicy jest zagrożona, czy to już wojna hybrydowa. Tak, to jest wojna hybrydowa, która trwa już od kilku lat. I nie od 24 lutego 2022 r., zaczęła się zdecydowanie wcześniej. Jeśli obserwowaliśmy różne zjawiska i w Europie, i w wymiarze globalnym, mogliśmy ją dostrzec. Jak? – Ingerencja w wybory w Stanach Zjednoczonych, brexit, kraje bałtyckie... Nie było żołnierza, nie było aktu zbrojnego, ale okazuje się, że inne państwo ingeruje w strukturę naszego funkcjonowania. [...]
Czy Duda musi być prezydentem {id:168135}
Poczucie osobistego bezpieczeństwa jest jednym z najbardziej pożądanych w naszym życiu. Nie można więc się dziwić, że ludzie są szczególnie wyczuleni na wszelkie sygnały o czyhających na nich zagrożeniach. Nic tak nie mobilizuje społeczeństw do grupowania się wokół władzy jak lęk przed wojną. Politycy o tym wiedzą i od zarania dziejów bezwzględnie wykorzystują nasze strachy do swoich celów. Manipulują nami, jak chcą. Najczęściej skutecznie. A pomagają im w tym media. Prywatne i publiczne. Prorządowe i opozycyjne. Jeden wielki chór zwolenników najprostszych sposobów rozwiązania problemów, które mają wiele przyczyn. Dotyczą zaś całej Unii Europejskiej. I nie tylko. Bo co widzimy na granicy USA z Meksykiem? Czy kogoś jeszcze dziwi bezczelność polityków PiS, którzy teraz jazgoczą, a zostawili po sobie atrapę płotu i wojsko nieprzygotowane do ochrony granicy? Trudno o złudzenia, gdy widzimy skład Komendy Głównej Straży Granicznej. Nominaci Kamińskiego, protegowana Brudzińskiego, a wszyscy awansowani na generałów przez Dudę. Pisowska zmiana. Mierni, ale oddani władzy. Czy za rządów Dudy i Morawieckiego powołano w wojsku kogoś spoza ich kręgu? Gdziekolwiek zajrzeć, widać, jakie to jest nieprofesjonalne i nadmuchane.
Na granicy nie zmieniło się nic {id:168271}
Migranci będą nadal napływali. Będą przybywali do Europy coraz potężniejszą falą, to nieuchronne zjawisko. Zdesperowani ludzie ruszą. Prof. Hanna Machińska – prawniczka i nauczycielka akademicka, doktor nauk prawnych Czy coś się zmieniło na granicy po 15 października? – Takie były nasze nadzieje, że zmieni się bardzo dużo. Że nowa władza odstąpi od działań, które po prostu są niezgodne z prawem międzynarodowym, bardzo okrutne wobec migrantów, uchodźców. Przecież ci ludzie w przeważającej części uciekają z miejsc, w których trwają konflikty wojenne. Z Somalii, z Konga, Syrii, Afganistanu... Mieliśmy więc nadzieję, ale niestety nie zmieniło się nic. Co więcej, obserwujemy natężenie niebezpiecznej retoryki, że to funkcjonariusze są ofiarami. Że są atakowani. Zmarł żołnierz, ugodzony na granicy nożem. – Nikt nie zaprzecza, że ataki się zdarzają. Ale moją uwagę zwraca to, że ataki na funkcjonariuszy dokonywane są z zewnątrz, spoza muru. Nie wiemy, kim są sprawcy, czy to są migranci, czy prowokatorzy, czy służby białoruskie. Nie mamy pojęcia. Te ataki nie dokonują się już na terytorium Polski, więc brakuje obiektywnego spojrzenia na sytuację. Widzimy, że granicę atakują grupy [...]
Historia {id:6, pr.86}
Wybory, które zmieniły wszystko {id:168242}
Gdyby gen. Wojciech Jaruzelski okazał się przedstawicielem partyjnego betonu, a Lech Wałęsa podzielał poglądy betonu solidarnościowego, do żadnego porozumienia by nie doszło. Mało kto już pamięta głośną kiedyś opinię Joanny Szczepkowskiej o tym, że „4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”. Znana aktorka wypowiedziała te słowa cztery miesiące później w studiu „Dziennika Telewizyjnego” TVP. Dokonała wielkiego uproszczenia, gdyż komunizmu w Polsce na szczęście nigdy nie udało się wprowadzić. Co więcej, tego określenia – tak oczywistego dla IPN-owskiej wersji historii – nie używała nawet ówczesna opozycja, która co prawda potocznie nazywała ludzi rządzącej PZPR komuchami, ale nikomu nie przychodziło do głowy określanie Polski Ludowej mianem państwa komunistycznego. Nie robiła też tego, rzecz jasna, władza, która przez całe lata 80. kojarzyła się Polakom raczej z wojskowymi mundurami (wzorowanymi zresztą na przedwojennych) niż z czerwonymi sztandarami. A jednak 4 czerwca 1989 r. coś w Polsce się skończyło. Skończył się system, w którym społeczeństwo nie miało wpływu na wybór władzy. System, którego „grzechem pierworodnym” były sfałszowane wyniki dwóch głosowań: referendum z czerwca 1946 r. i wyborów sejmowych ze [...]
Spór o 12 mil {id:168354}
Gdyby się nie udało rozwiązać konfliktu w Zatoce Pomorskiej, Niemcy podnosiłyby sprawę rewizji granic. Prof. Marian Orzechowski W poprzednim numerze wydrukowaliśmy dokumenty odnoszące się do konfliktu między PRL a NRD w Zatoce Pomorskiej. W związku z zainteresowaniem czytelników tą tematyką warto opublikować rozmowę przeprowadzoną w 2007 r. z prof. Marianem Orzechowskim (1931--2020), historykiem i politologiem, rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego, ministrem spraw zagranicznych w latach 1985-1988. Wywiad został zamieszczony w niskonakładowej pracy „Konflikt w Zatoce Pomorskiej 1987-1989”. Panie profesorze, co spowodowało, że doszło do konfliktu o Zatokę Pomorską? Czy tylko nasze błędy w latach 60., szczególnie jeżeli idzie o rozgraniczenie wód terytorialnych, czy raczej decyzje władz NRD? – Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Jest wiele przyczyn powstania owego konfliktu, ale ja jego genezę upatrywałbym w układzie zgorzeleckim i podpisanym rok później we Frankfurcie nad Odrą protokole wykonawczym do umowy poczdamskiej, rozgraniczającym wody terytorialne. Protokół frankfurcki, mogę to powiedzieć otwarcie, był dość niechlujny, niedokładnie wymierzono linie brzegowe trzymilowej strefy morza terytorialnego. Gdyby już wtedy ktoś był bardziej dociekliwy, zauważyłby, że rozgraniczenie wód jest niedokładne. Ale [...]
Opinie {id:9, pr.82}
Nasze chłopskie korzenie {id:168304}
Uznana filmoznawczyni Jadwiga Hučková opublikowała niedawno pracę „Od Wiertowa do Skoniecznego. »Chłopski los« według kronikarzy, pamiętnikarzy i dokumentalistów”. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest to kolejna pozycja potwierdzająca renesans zafascynowania tematyką chłopską w Polsce. W przypadku książki Hučkovej sprawy mają się jednak inaczej. Jest ona pokłosiem długotrwałych badań, wieloletnich zainteresowań autorki tą problematyką. Jej prace nad zagadnieniami wsi prezentowanymi w filmie dokumentalnym w XX w. w ZSRR i w Polsce trwały na tyle długo, że zbiegły się z obecną wzmożoną falą zaintrygowania, być może modą, na rolę chłopstwa i wsi w kulturowym rozwoju Polski. Wspomnę na marginesie, że już Michał Bobrzyński – pragnący usilnie włączyć chłopów w obręb narodu polskiego (o rzeczywistym włączeniu możemy mówić dopiero od momentu wybuchu wojny polsko-bolszewickiej) – wygłosił odczyt zatytułowany „Karta z dziejów ludu wiejskiego w Polsce”. Rozważał w nim, co chłopi wnieśli do politycznej historii Polski. Udowodnił, z mocnym oparciem się na źródłach historycznych, że niewątpliwym wkładem chłopów w historię było zbiegostwo. Można odnieść wrażenie, że współczesnych Polaków powoli przestaje niepokoić myśl, że jesteśmy chłopskim społeczeństwem. Czyli [...]
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej {id:168357}
Czym jest intensywność (produktywność) energetyczna? Pod pojęciem efektywność, które moim zdaniem jest nadużywane, najczęściej rozumiemy to, jaki uzyskamy efekt w stosunku do poniesionych nakładów. Dla niektórych efektywność energetyczna jest tożsama z odzyskiem energii, dla innych zaś wiąże się z jej oszczędzaniem, a nawet z celowym ograniczaniem użytkowania. Często słyszy się, że efektywność energetyczna to nic innego jak wydajność, choć ta ma przecież odniesienie do czasu. Mówi się więc o produkcji, np. w sztukach, na jednostkę czasu, a nawet o ilości uwalnianej energii w kilowatogodzinach (kWh) w jednostce czasu, określając np. wydajność akumulatorów. Komisja Europejska (KE), przygotowując tzw. Pakiet Zimowy, oszczędzanie (ograniczanie) użytkowania energii końcowej uczyniła w 2016 r. sposobem prowadzenia polityki klimatycznej, mającej w efekcie doprowadzić do znacznej redukcji emisji dwutlenku węgla. Podkreślała wówczas, że procentowe wskaźniki oszczędności energii użytkowej to nic innego jak owa efektywność energetyczna. Mówiłem wówczas, że jest to zwyczajne nieporozumienie, że inaczej przecież mówi o tym definicja ustanowiona przez KE w 2012 r. Jest to bowiem według tej wersji stosunek energii użytkowanej do całkowitej jej ilości dostarczonej, czyli ułamek określający sprawność danego [...]
Świat {id:3, pr.80}
Narkowojna nad Sekwaną {id:168258}
W ataku na konwój więzienny w północnej Francji zginęło dwóch strażników. To pierwsza od ponad 30 lat śmierć funkcjonariuszy na służbie. Historia przypominająca sceny z filmów sensacyjnych wydarzyła się wieczorem 14 maja. Gdy więzienny konwój wracał z sądu w Rouen do zakładu karnego w Évreux, niezidentyfikowani napastnicy zablokowali furgonetkę dwoma autami przy punkcie poboru opłat. Z peugeota wyszło kilku ubranych na czarno mężczyzn w kominiarkach. Otworzyli ogień. Dołączyła do nich druga załoga, która wysiadła z audi. Szacuje się, że cała operacja odbicia więźnia trwała około dwóch minut. Fabrice Moello (52 l.) i Arnaud Garcia (34 l.), którzy zginęli w zamachu, byli pierwszymi francuskimi funkcjonariuszami więziennymi poległymi na służbie od 1992 r. Trzech pozostałych jest rannych, z czego jeden walczy o życie. „Nigdy nie widziałem czegoś takiego”, powiedział Agencji AFP policyjny weteran Jean-François Maugard, który spędził prawie 25 lat w wydziale do walki z przestępczością zorganizowaną paryskiej policji kryminalnej, rozpracowując takich przestępców jak znany z napadów na banki Antonio Ferrara czy Rédoine Faïd, nazywany „królem ucieczek” po tym, jak wysadził bramę w więzieniu. „Przemoc [...]
Klimat do zmiany {id:168335}
Claudia Sheinbaum została pierwszą prezydentką w historii Meksyku po wyborach, w których nie do końca chodziło o nią samą. Zwycięstwo w pierwszej turze i 58% poparcia – taki wynik dał Claudii Sheinbaum kapitał na start w postaci doskonale funkcjonującej maszyny partyjnej i namaszczenia przez odchodzącego prezydenta. Trzeba jednak było umieć to wykorzystać. Niedawna burmistrzyni Mexico City poradziła sobie z tym bez zarzutu, dzięki czemu pokieruje teraz krajem jako pierwsza kobieta na prezydenckim fotelu. To były pod wieloma względami wybory „pierwszych razów”. Nigdy dotąd nie wygrała ich polityczka (pierwsza na kontynencie północnoamerykańskim). I nigdy nie była to osoba pochodzenia żydowskiego. Kandydaci walczyli o rekordową liczbę urzędów i mandatów – na różnych szczeblach było ich 20 tys. Ale rekordy biła też przemoc kampanijna. Jeszcze przed weekendowym głosowaniem zamordowane zostały 34 osoby ubiegające się o stanowiska na szczeblu federalnym, a 35. ofiara poniosła śmierć w poniedziałek, 3 czerwca, kiedy Meksyk i spora część świata latynoamerykańskiego świętowały już triumf Claudii Sheinbaum. Była to Yolanda Sánchez, burmistrzyni miasta Cotija. Politycznie nowa prezydentka nie jest debiutantką. W krajach półkuli zachodniej stanowisko wysokiego [...]
Wielki kraj, wielki problem {id:168255}
Rosjanie wiedzą, że nawet najbogatsi mają tylko tyle, na ile pozwala im władza. 23 kwietnia br. pod zarzutem przyjęcia łapówki znacznej wartości zatrzymany został wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej Timur Władimirowicz Iwanow. Następnego dnia minister obrony Siergiej Szojgu odwołał go ze stanowiska. Moskiewska socjeta nie była zaskoczona. Iwanow od lat popisywał się w mediach społecznościowych wystawnym stylem życia, niemającym nic wspólnego z wysokością jego poborów. W 2019 r. redakcja rosyjskiego wydania „Forbesa” oszacowała dochody rodziny wiceministra za poprzedni rok na 136,7 mln rubli. Grubo powyżej oficjalnych zarobków urzędnika. Przy czym życie Iwanowa bardziej przypominało amerykańskie seriale „Dallas”, „Moda na sukces” lub „Santa Barbara” niż surowy los rosyjskiego oficera, którym zresztą Timur Władimirowicz nigdy nie był. Zgubiła go słabość do pięknych kobiet i pieniędzy. Drugą żonę Swietłanę, związaną wówczas z miliarderem Michaiłem Maniowiczem, poznał w 2008 r. na pokazie mody. Maniowicz ostrzegał go, że utrzymanie takiej kobiety może być nawet dla wysokiego urzędnika resortu obrony zbyt kosztowne. Nie zważając na te ostrzeżenia, w 2010 r. Iwanow ożenił się ze Swietłaną. Po czym para zasłynęła jako bywalcy [...]
Zdrowie {id:20, pr.78}
Pilnie potrzebujemy elektronicznej karty szczepień! {id:168252}
Decydenci muszą zrozumieć, że szczepienia to nie wydatek, lecz opłacalna inwestycja w zdrowie publiczne. Dr n. med. Paweł Grzesiowski – pediatra, wakcynolog, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej zagrożeń epidemicznych, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. „Współczesny świat jest propandemiczny” – to pana słowa. Nadal aktualne? – Niestety, tak. Myśleliśmy, że pandemia spowoduje zmianę myślenia o chorobach zakaźnych, ale tak się nie stało. Świat nie przygotowuje się do walki z kolejnymi zagrożeniami, a przecież choroby zakaźne nie znikły. Przeciwnie, w wyniku wojen, migracji i kryzysu pandemicznego liczba szczepień spadła, a nasza odporność jest słabsza. Dlatego wracają choroby, które uznawaliśmy za dobrze kontrolowane, takie jak gruźlica, odra, krztusiec, kiła, inwazyjne choroby paciorkowcowe i inne. Co stoi na przeszkodzie temu, by szczepień w Polsce było więcej? – Bariery systemowe, prawne i finansowe. Decydenci muszą zrozumieć, że szczepienia to nie wydatek, lecz długofalowa i bardzo opłacalna inwestycja w zdrowie publiczne. Dlatego uważam, że wszystkie szczepienia powinny być bezpłatne albo bardzo tanie dla pacjentów. Weźmy np. szczepienie przeciwko meningokokom, którego nie ma na liście obowiązkowych, czyli bezpłatnych szczepień dla dzieci. [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Opowieści z podziemia {id:168280}
Jest jeszcze miejsce, gdzie można spokojnie porozmawiać o aborcji, mając za plecami kościół – to wiedeński teatr. Korespondencja z Wiednia Najpierw było słowo na A. Potem przeżycia i historie kobiet, z których zrodził się w 2021 r. komiks Beaty Rojek i Soni Sobiech „Opowieści aborcyjne” (wyd. Centrala). Pierwszy taki na polskim rynku. Reżyserka, aktorka i twórczyni teatralna Agnieszka Salamon zwróciła na niego uwagę dzięki znajomej aktywistce, która znała jej poprzedni spektakl – „Tkaczki” oparte na książce dokumentalnej Marty Madejskiej o kobietach w przemyśle tekstylnym. – Temat mnie „złapał”, jest niezmiennie aktualny – mówi o „Opowieściach…” Agnieszka Salamon, mieszkająca na stałe w Wiedniu. W Austrii niedługo minie 50 lat od wprowadzenia „aborcji na żądanie”, która nie podlega karze w ciągu pierwszych trzech miesięcy ciąży, jeśli została wykonana w gabinecie lekarskim. Legalne zabiegi zaczęto przeprowadzać po wejściu przepisów w życie 1 stycznia 1975 r. Te pół wieku relatywnego bezpieczeństwa aborcyjnego ma znaczenie, bo od lat korzystają z niego także Polki. Komiks na scenę. Salamon, lalkarka po wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych, związana jest z niemieckojęzyczną [...]
Potwór z Mokotowa {id:168341}
W Czytelniku powstała formacja kawiarniana rodem z dwudziestolecia międzywojennego, szukająca azylu w sercu miejskiej dżungli. Tadeusz Konwicki wspominał, że poznał Stanisława Dygata w Warszawie późną wiosną 1951 lub 1952 r., kiedy szedł z drukarni mieszczącej się na rogu Marszałkowskiej i pl. Unii Lubelskiej. W pobliżu pl. Na Rozdrożu zaczepił go „ogromny pan ubrany w długi, zielony brezentowy płaszcz, trzymał ręce w kieszeni i prezentował się dość impertynencko”. Według Kutza Dygat „[…] pisania nie uważał za zawód, podśmiewał się z tych, którzy uważali się za zawodowych pisarzy; dla niego było to tylko męczące zajęcie. Zresztą wszystkie zajęcia uważał za męczące, łącznie z erotyką, był bowiem niecierpliwy jak sam najbardziej niecierpliwy diabeł”. Ci dwaj z kolei poznali się w 1958 r. Oddajmy głos Kutzowi: „Wszystko zaczęło się bardzo dawno, można by do tego dojść z dokładnością do jednego dnia, bo poznałem go na planie filmowym „Pożegnań” u Wojciecha Hasa, które kręcone były we Wrocławiu, gdzie wtedy mieszkałem. Dekoracja przedstawiała chyba przedwojenną Adrię, przystępowano do pierwszego dnia zdjęć, Has sprowadził tabun modelek z Warszawy, które miały być fordanserkami, i ten [...]
Euro 2024 {id:34148, pr.}
Festiwalowi kaznodzieje {id:168245}
Na festiwalach futbolu nikt nie chce nas oglądać ani słuchać pomeczowych tłumaczeń. Historia piłkarskich mistrzostw naszego kontynentu jest absurdalnie krótka, jeśli wziąć pod uwagę, że to w Europie futbol wymyślono. Poza Oceanią wszystkie federacje piłkarskie na świecie rozgrywały czempionaty kontynentalne o kilka dekad wcześniej, pierwszy mundial był w 1930 r., tymczasem finałowy turniej w dzisiejszym rozumieniu o mistrzostwo Europy odbył się tak naprawdę dopiero w 1980 r. Wcześniej przez 20 lat w finałach grano w najlepszym razie po cztery mecze, a dowodem w sprawie „nieturniejowości” tych rozgrywek niech będzie fakt, że to właśnie Euro 80 na boiskach Italii doczekało się pierwszej maskotki, którą był Pinokio z piłką u boku. W powszechnej świadomości kibicowskiej rozgrywki sprzed ery turniejowej dały się zapamiętać za sprawą bodaj najsłynniejszego karnego w historii – w 1976 r. jedenastkę decydującą o mistrzostwie drużyny czechosłowackiej Antonín Panenka wykonał w sposób podstępny, bezczelny i szalony zarazem, kopiąc piłkę delikatnie w sam środek bramki. Golkiper rywali dał się nabrać, a ten rodzaj rosyjskiej ruletki został ochrzczony od nazwiska pierwszego strzelca. „Panenka” stanowi skrajnie ryzykowny wybór, na który [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Co zapamiętamy z kampanii do Parlamentu Europejskiego? {id:168345}
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolożka, UW W pamięci zostaną wszystkie awantury. Na komisjach śledczych, w parlamencie i te podczas spotkań wyborczych. Na drugim miejscu stawiam sposób, w jaki lansowali się poszczególni politycy – niejednokrotnie okazywał się on, powiedzmy, osobliwy. Widać też, jak głęboko Polska jest podzielona pomiędzy dwa wrogie obozy. To nie wróży najlepiej naszej demokracji. Pozostają jeszcze niedobory i usterki samych kampanii, skupiających się nie na merytorycznych propozycjach, ale na przeciwnikach politycznych. Najbardziej było to widać w ekipie pisowskiej, której reprezentacja do PE od zawsze jest słabiutka merytorycznie. Nie popisała się również Lewica, która z jakiegoś powodu nie potrafi wykorzystać popularności Włodzimierza Cimoszewicza i szacunku, jakim wielu Polaków go darzy. Tutaj dziwić się można jedynie panu Czarzastemu. Są to jednak wewnętrzne rozgrywki tej formacji, które wyłażą na wierzch jak brudna bielizna spod eleganckich garniturów. Dr Mateusz Zaremba, politolog, Uniwersytet SWPS Zapamiętamy niesmak. Ta kampania nawet w najmniejszej części nie dotyczyła problemów UE. Świat stoi przed wyzwaniami globalnymi, mówi się o kryzysie klimatycznym, o nowym układzie sił na świecie. W kampanii powinna [...]
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Co zapamiętamy z kampanii do Parlamentu Europejskiego? {id:168345}
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolożka, UW W pamięci zostaną wszystkie awantury. Na komisjach śledczych, w parlamencie i te podczas spotkań wyborczych. Na drugim miejscu stawiam sposób, w jaki lansowali się poszczególni politycy – niejednokrotnie okazywał się on, powiedzmy, osobliwy. Widać też, jak głęboko Polska jest podzielona pomiędzy dwa wrogie obozy. To nie wróży najlepiej naszej demokracji. Pozostają jeszcze niedobory i usterki samych kampanii, skupiających się nie na merytorycznych propozycjach, ale na przeciwnikach politycznych. Najbardziej było to widać w ekipie pisowskiej, której reprezentacja do PE od zawsze jest słabiutka merytorycznie. Nie popisała się również Lewica, która z jakiegoś powodu nie potrafi wykorzystać popularności Włodzimierza Cimoszewicza i szacunku, jakim wielu Polaków go darzy. Tutaj dziwić się można jedynie panu Czarzastemu. Są to jednak wewnętrzne rozgrywki tej formacji, które wyłażą na wierzch jak brudna bielizna spod eleganckich garniturów. Dr Mateusz Zaremba, politolog, Uniwersytet SWPS Zapamiętamy niesmak. Ta kampania nawet w najmniejszej części nie dotyczyła problemów UE. Świat stoi przed wyzwaniami globalnymi, mówi się o kryzysie klimatycznym, o nowym układzie sił na świecie. W kampanii powinna [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Pilnie potrzebujemy elektronicznej karty szczepień! {id:168252}
Decydenci muszą zrozumieć, że szczepienia to nie wydatek, lecz opłacalna inwestycja w zdrowie publiczne. Dr n. med. Paweł Grzesiowski – pediatra, wakcynolog, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej zagrożeń epidemicznych, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. „Współczesny świat jest propandemiczny” – to pana słowa. Nadal aktualne? – Niestety, tak. Myśleliśmy, że pandemia spowoduje zmianę myślenia o chorobach zakaźnych, ale tak się nie stało. Świat nie przygotowuje się do walki z kolejnymi zagrożeniami, a przecież choroby zakaźne nie znikły. Przeciwnie, w wyniku wojen, migracji i kryzysu pandemicznego liczba szczepień spadła, a nasza odporność jest słabsza. Dlatego wracają choroby, które uznawaliśmy za dobrze kontrolowane, takie jak gruźlica, odra, krztusiec, kiła, inwazyjne choroby paciorkowcowe i inne. Co stoi na przeszkodzie temu, by szczepień w Polsce było więcej? – Bariery systemowe, prawne i finansowe. Decydenci muszą zrozumieć, że szczepienia to nie wydatek, lecz długofalowa i bardzo opłacalna inwestycja w zdrowie publiczne. Dlatego uważam, że wszystkie szczepienia powinny być bezpłatne albo bardzo tanie dla pacjentów. Weźmy np. szczepienie przeciwko meningokokom, którego nie ma na liście obowiązkowych, czyli bezpłatnych szczepień dla dzieci. [...]
Na obronę granicy patrzmy szeroko {id:168139}
Powinniśmy podjąć operację o charakterze policyjnym, by zwalczać przemytników i tych, którzy zajmują się transportem uchodźców do Niemiec i na zachód Europy. Gen. Mirosław Różański – generał broni Wojska Polskiego, doktor nauk o obronności, w latach 2015-2017 dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, senator XI kadencji. Na wschodniej granicy codziennie coś się dzieje. Czy jesteśmy już w stanie wojny hybrydowej? A może to wydarzenia rozdmuchane przez media? – Każdą dyskusję na ten temat zaczynam od rekomendacji, aby sięgnąć po konstytucję i przeczytać art. 5, który stanowi, że Rzeczpospolita strzeże niepodległości i nienaruszalności terytorium. To chyba jest fundament wszystkiego. Pyta pan, czy nienaruszalność granicy jest zagrożona, czy to już wojna hybrydowa. Tak, to jest wojna hybrydowa, która trwa już od kilku lat. I nie od 24 lutego 2022 r., zaczęła się zdecydowanie wcześniej. Jeśli obserwowaliśmy różne zjawiska i w Europie, i w wymiarze globalnym, mogliśmy ją dostrzec. Jak? – Ingerencja w wybory w Stanach Zjednoczonych, brexit, kraje bałtyckie... Nie było żołnierza, nie było aktu zbrojnego, ale okazuje się, że inne państwo ingeruje w strukturę naszego funkcjonowania. [...]
Spór o 12 mil {id:168354}
Gdyby się nie udało rozwiązać konfliktu w Zatoce Pomorskiej, Niemcy podnosiłyby sprawę rewizji granic. Prof. Marian Orzechowski W poprzednim numerze wydrukowaliśmy dokumenty odnoszące się do konfliktu między PRL a NRD w Zatoce Pomorskiej. W związku z zainteresowaniem czytelników tą tematyką warto opublikować rozmowę przeprowadzoną w 2007 r. z prof. Marianem Orzechowskim (1931--2020), historykiem i politologiem, rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego, ministrem spraw zagranicznych w latach 1985-1988. Wywiad został zamieszczony w niskonakładowej pracy „Konflikt w Zatoce Pomorskiej 1987-1989”. Panie profesorze, co spowodowało, że doszło do konfliktu o Zatokę Pomorską? Czy tylko nasze błędy w latach 60., szczególnie jeżeli idzie o rozgraniczenie wód terytorialnych, czy raczej decyzje władz NRD? – Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Jest wiele przyczyn powstania owego konfliktu, ale ja jego genezę upatrywałbym w układzie zgorzeleckim i podpisanym rok później we Frankfurcie nad Odrą protokole wykonawczym do umowy poczdamskiej, rozgraniczającym wody terytorialne. Protokół frankfurcki, mogę to powiedzieć otwarcie, był dość niechlujny, niedokładnie wymierzono linie brzegowe trzymilowej strefy morza terytorialnego. Gdyby już wtedy ktoś był bardziej dociekliwy, zauważyłby, że rozgraniczenie wód jest niedokładne. Ale [...]
Na granicy nie zmieniło się nic {id:168271}
Migranci będą nadal napływali. Będą przybywali do Europy coraz potężniejszą falą, to nieuchronne zjawisko. Zdesperowani ludzie ruszą. Prof. Hanna Machińska – prawniczka i nauczycielka akademicka, doktor nauk prawnych Czy coś się zmieniło na granicy po 15 października? – Takie były nasze nadzieje, że zmieni się bardzo dużo. Że nowa władza odstąpi od działań, które po prostu są niezgodne z prawem międzynarodowym, bardzo okrutne wobec migrantów, uchodźców. Przecież ci ludzie w przeważającej części uciekają z miejsc, w których trwają konflikty wojenne. Z Somalii, z Konga, Syrii, Afganistanu... Mieliśmy więc nadzieję, ale niestety nie zmieniło się nic. Co więcej, obserwujemy natężenie niebezpiecznej retoryki, że to funkcjonariusze są ofiarami. Że są atakowani. Zmarł żołnierz, ugodzony na granicy nożem. – Nikt nie zaprzecza, że ataki się zdarzają. Ale moją uwagę zwraca to, że ataki na funkcjonariuszy dokonywane są z zewnątrz, spoza muru. Nie wiemy, kim są sprawcy, czy to są migranci, czy prowokatorzy, czy służby białoruskie. Nie mamy pojęcia. Te ataki nie dokonują się już na terytorium Polski, więc brakuje obiektywnego spojrzenia na sytuację. Widzimy, że granicę atakują grupy [...]