30/2024
Felietony {id:10, pr.90}
Nie bronię Romanowskiego, bronię ABW {id:169159}
Media obiegła wiadomość, że po uchyleniu przez Sejm immunitetu i wydaniu zgody na ewentualne zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła Suwerennej Polski, byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, ABW zatrzymała go na polecenie prokuratury. Postawiono mu łącznie 11 zarzutów, w tym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodzi o niezgodne z prawem wydawanie milionów z Funduszu Sprawiedliwości. Pieniądze publiczne, które miały być przeznaczane na pomoc dla ofiar przestępstw, jak powszechnie wiadomo, były wykorzystywane na kampanie wyborcze posłów Suwerennej Polski. Ale prokuratura zarzuca Romanowskiemu inne jeszcze przestępstwa, w tym przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy. Postawienie zarzutu działania w zorganizowanej grupie przestępczej jednoznacznie wskazuje, że zarzuty w tych sprawach stawiane będą także innym osobom. Łatwo się domyślić, że może chodzić o osoby związane z Ministerstwem Sprawiedliwości z czasów Zbigniewa Ziobry i z Suwerenną Polską. Poczekajmy spokojnie, co jeszcze w tej sprawie się wydarzy. Na razie okazało się, że prokuratura zapomniała postarać się o uchylenie Romanowskiemu drugiego immunitetu, przysługującego mu z racji członkostwa w delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, i sąd z tego powodu wypuścił go na wolność. Zatrzymanie i postawienie zarzutów Romanowskiemu, bez względu [...]
Hipokryzja pod ramię z bezczelnością {id:169097}
Polaków wiele różni. Nawet stosunek do złodziejstwa. Miliony naszych rodaków to wyznawcy poglądu, który tak opisuje polityków PiS: kradną, ale się dzielą. I takie podejście do złodziei zeszło na dół. Do struktur lokalnych. Dobry, a przynajmniej akceptowalny jest ten, od którego coś skapnie do stojących niżej w hierarchii. Godzenie się na takie postawy rujnuje elementarne zasady współżycia społecznego. Dwie kadencje rządów Kaczyńskiego spustoszyły relacje między ludźmi. I rozchybotały fundamenty instytucji państwa. Białe zrobiło się czarne i odwrotnie. Takie pojęcia jak prawo i sprawiedliwość zostały ośmieszone, odarte z powagi. Nic dziwnego, że przyszedł czas na rozliczenie winnych dewastacji państwa. Oczywiste jest wśród wyborców nowej władzy oczekiwanie na skuteczne działania ze strony tych, którzy mają postawić to, co leży, na nogi. I rozliczyć winnych zrobienia z prawa pośmiewiska. Łatwo się to pisze. Ale w realnym życiu zrobienie tak gigantycznych porządków jest bardzo trudne. Na pograniczu możliwości. Raz, że rząd jest koalicyjny i w związku z tym wiele stanowisk przypadło partiom z parytetu, a nie kompetencji. A dwa, stara władza miała osiem lat na to, by się okopać i pozabezpieczać swoje interesy partyjne [...]
Jak trwoga, to do praw człowieka {id:169102}
W tygodniu rozpalonych ekscytacji i wzmożeń ważnym epizodem było pozbawienie immunitetu poselskiego byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, nadzorującego funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry. Prokuratura po zatrzymaniu posła (były kajdanki) postawiła mu 11 zarzutów, w tym zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, i wystąpiła o areszt tymczasowy. Sąd nie wyraził na niego zgody, motywując to członkostwem Romanowskiego w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy i przysługującym mu w związku z tym immunitetem. Co do jego mocy prawnicy nie mają jednoznacznej interpretacji. Poseł PiS, opakowany w immunitety, na razie przebywa na wolności. Jak zapewne ogromna większość o istnieniu takiej ochrony dowiedziałem się przy okazji zarzutów wobec Romanowskiego. Oczywiście jest szyderstwem losu, że polityk formacji jawnie wrogiej filozofii praw człowieka korzysta z parasola instytucji, która zajmuje się przede wszystkim kwestiami z obszaru praw człowieka, demokracji i rządów prawa oraz wspieraniem współpracy pomiędzy państwami członkowskimi. W komentarzach politycy PiS odgrażają się, że będą skarżyć fakt zatrzymania posła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, tego samego, którego orzeczenia i wyroki ostentacyjnie lekceważyli, kiedy sami byli u władzy. Nic nowego pod słońcem, jak trwoga, to jednak nie [...]
W Europie zaraza {id:169099}
Sukces, jaki Nowy Front Ludowy odniósł we Francji 7 lipca, przestał mnie już ekscytować. Nie dlatego, bym był dyżurnym pesymistą, lecz dlatego, że do pesymizmu skłania rzeczywistość. Partia Le Penów (najpierw ojca, potem córki) systematycznie, od lat, zyskuje na popularności. Choć lokuje się dziś w Zgromadzeniu Narodowym na trzecim miejscu, jest jednak silniejsza niż kiedykolwiek. A w Parlamencie Europejskim już teraz stała się trzonem Patriotów dla Europy – grupy, w skład której wchodzą m.in. Fidesz Viktora Orbána, Vox Santiaga Abascala, Partia Wolności Geerta Wildersa czy Liga Mattea Salviniego. „Patrioci” są w Parlamencie Europejskim trzecią siłą, zdystansowali prawicowych Konserwatystów i Reformatorów, którym ton nadają Fratelli d’Italia (Bracia Włosi) Giorgii Meloni, a w których lokuje się też polskie PiS. Czy PiS bliżej do Meloni, czy do Orbána? To się okaże. Identyczny wzrost prawicy występuje u polskich sąsiadów. Na Węgrzech Orbána „demokracja nieliberalna” już dawno się zakorzeniła (choć ostatnio jest kontestowana przez nowe ugrupowanie Pétera Magyara), na Słowacji Roberta Ficy dopiero co zakiełkowała na nowo. Rzec można: oś Budapeszt-Bratysława odtwarza Węgry w ich historycznym kształcie – czy takie skojarzenie rzeczywiście podoba się Słowakom? [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Biskupia Górka – miejskie laboratorium {id:169119}
Gdańska dzielnica tkwi w zawieszeniu. Niektóre odnowione budynki są puste od ponad dwóch lat. By dostać się z gdańskiego Dworca Głównego na Biskupią Górkę, wystarczy kilkuminutowa podróż tramwajem. Dzielnica w paradoksalny sposób łączy w sobie wszystkie cechy małej wspólnoty i obszaru poddawanego coraz intensywniejszej eksploracji turystycznej. Kilka lat przed tragiczną śmiercią prezydent Paweł Adamowicz zapewniał dziennikarzy i inwestorów, że Biskupia Górka niedługo przeobrazi się z leżącego na uboczu, biednego, zapomnianego przez miejskich urzędników przedmieścia Głównego Miasta w „perłę w koronie”. Obecnie Biskupia Górka przypomina laboratorium. I choć aparatura jest jeszcze w fazie instalacji, już wiadomo, że celem procesów, w które zainwestowano dziesiątki milionów złotych, będzie stworzenie zupełnie nowej dzielnicy. Dobre inwestycje muszą nie tylko się zwracać, ale też na siebie zarabiać. Lawinowo rosnące czynsze oraz sprzeczność interesów ekonomicznych różnych grup unoszą się nad wzgórzem jak trujące opary rtęci. Wyspa w morzu ruin. Wchodzącemu do siedziby Domu Sąsiedzkiego przy Biskupiej 4 od razu rzucają się w oczy rzędy szklanych gablot, w których zgromadzono dziesiątki porcelanowych naczyń, rodzinnych pamiątek, przedmiotów osobistych, a nawet podziurawionych karabinowymi kulami niemieckich hełmów. Wszystko to zostało po [...]
Pogłębiać dno i trzymać się koryta {id:169172}
Przekop, czyli męczeństwo Marka Gróbarczyka. 17 września 2022 r., w 83. rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę, otwarto kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną. W uroczystości wzięło udział krzepiąco liczne grono pisowskich prominentów. Było to ukoronowanie życzenia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który wielokrotnie przekonywał, by kopać, i to głęboko. TVP i Polskie Radio otrąbiły historyczny sukces, a życzliwi władzy komentatorzy dowodzili, że tym przekopem nasz kraj dokopał Putinowi. O kosztach nie wspominał nikt. Kanał o długości 1536 m kosztował zaś podatników 1,984 mld zł, co oznacza, że każdy metr tej inwestycji wart był ok. 1,292 mln zł! Wszystko zaczęło się w maju 2016 r., gdy Rada Ministrów przyjęła uchwałę o „Budowie drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską”. Przekop miał być finansowany z budżetu państwa. Pierwotnie zakładano, że będzie kosztował 880 mln zł. Dysponentem środków miał być ówczesny minister gospodarki i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Cztery lata później, w listopadzie 2020 r., gdy okazało się, że kanał nadal jest w budowie, a jej koszty dramatycznie wzrosły, rząd Mateusza Morawieckiego podjął uchwałę o zwiększeniu środków do niemal 2 mld zł i wydłużył [...]
Przystanek Pokrzywna {id:169298}
W kilka osób, w jedynym we wsi miejscu narad – „pod altanką” na Słonecznej Polanie, uznali, że nie boją się wyzwania. Szczere pole, tak się myśli o nieznanej, małej mieścinie gdzieś na krańcu. Inaczej dziura, koniec świata, kacze doły. Pragnienie Roberta Hojdy, inicjatora Tour de Konstytucja (TdK), fundatora i prezesa Fundacji Aktywna Demokracja, by zawitać w to „szczere pole", spełniło się 3 lipca, w czwartym roku letnich spotkań edukacyjnych dotyczących konstytucji, praw człowieka w RP i stanu obywatelskiego ducha. Spotkań wymyślonych jeszcze w czasach mroku prawnego rządów PiS przez niespokojnego ducha Roberta Hojdę. Chcieli pola, mieli Słoneczną Polanę. I wielu ludzi spragnionych rozmów o swoich prawach, o Konstytucji, o człowieczeństwie. Owo pole o nazwie Słoneczna Polana znajduje się w najmniejszej miejscowości na trasie TdK, w Pokrzywnej. Liczba obywateli – 240. Położenie – u stóp Gór Opawskich i ich najwyższego szczytu, Biskupiej Kopy. To „szczere pole” już kilka godzin przed rozpoczęciem dyskusji z prawnikami i aktywistami o paragrafach 31 i 32 Konstytucji RP czekało z wielkim namiotem na wypadek deszczu, z ławami na 140 osób i domkiem gościnnym dla konstytucyjnych tułaczy, jeżdżących [...]
Prezes Piesiewicz – złoty i „skromny” {id:169090}
Po pisowcach został model olimpizmu oparty na dojeniu spółek skarbu państwa. W igrzyskach olimpijskich w Paryżu weźmie udział 10,5 tys. sportowców płci obojga z 206 państw. Czeka na nich 329 kompletów medali, z czego płynie oczywisty wniosek: dla wszystkich nie starczy. Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, twierdzi, że biało-czerwoni mają szansę na 16 krążków. Jednak z powodu wrodzonej skromności nie dodaje, że sam zasłużył na medal. I to z najszlachetniejszego kruszcu, bo choć na stolcu szefa PKOl zasiada raptem od kwietnia zeszłego roku, udało mu się skłonić do zdumiewającej ofiarności spółki skarbu państwa. To dzięki niemu polityka godnościowa Zjednoczonej Prawicy objęła sport i po raz pierwszy w historii sportowcy z orłem na piersi mogą liczyć na zapłatę godną osiągnięć, czyli wysokie premie finansowe oraz – to absolutne novum – nagrody rzeczowe. I to nie puchary z plastiku, ale diamenty, dzieła sztuki, bony na wakacje i – uwaga! – mieszkania. Wredne pytanie: co będzie, jeśli silnie zmotywowani sportowcy zamiast planowanych kilku złotych krążków zdobędą ich setkę? Czy sukcesy naszych olimpijczyków doprowadzą do rozchwiania rynku mieszkaniowego? Odpowiedź: to scenariusz mało prawdopodobny. [...]
Ostatnie podrygi rektora hejtera {id:169129}
Czy skompromitowany rektor-komendant Akademii Wymiaru Sprawiedliwości zostanie usunięty ze stanowiska? Zgodnie z zapowiedziami Adam Bodnar wziął się w końcu za Michała Sopińskiego, rektora-komendanta podległej Ministerstwu Sprawiedliwości Akademii Wymiaru Sprawiedliwości. Czym wykazał się ten 30-latek o wyglądzie Harry’ego Pottera, że Zbigniew Ziobro ulokował go w 2023 r. na ciepłej posadce (kadencja rektora-komendanta trwa pięć lat)? Wilczek politykuje i kąsa. Zacznijmy od tego, że rektor Sopiński nie ma doświadczenia ani dorobku naukowego, a pochwalić się może zaledwie doktoratem, czyli najniższym stopniem naukowym. Komendant uczelni powinien być oficerem – poprzednik miał stopień generała. Studiujący tu funkcjonariusze Służby Więziennej do cywila zwracają się per „panie komendancie”, co w tym wypadku brzmi nader zabawnie. Sopiński jako „komendant” uczelni kształcącej więzienników nie ma bowiem pojęcia o specyfice służby. Nigdy nie pracował za więziennym murem, nie poznał zapachu celi, nie stanął oko w oko z bandytą, mordercą czy gwałcicielem, nic nie wie o warunkach pracy strażników. Działacz Suwerennej Polski, zwany też młodym wilczkiem, jest szefem struktur partyjnych w okręgu kalisko-leszczyńskim. Podobno miał startować w ostatnich wyborach parlamentarnych, ale działacze PiS nie byli zachwyceni i sprzeciwili się temu, [...]
Historia {id:6, pr.86}
Między Lublinem a Londynem {id:169084}
Manifest ogłoszony 22 lipca 1944 r. wyraźnie wskazywał, że celem PKWN jest odbudowa Polski, a nie włączenie jej do sowieckiego imperium. Lublin trzykrotnie był miejscem kluczowych wydarzeń w polskiej historii. Po raz pierwszy w 1569 r., gdy na sejmie lubelskim doszło do zawarcia ścisłej unii polsko-litewskiej, przeforsowanej przez króla Zygmunta Augusta. Po raz drugi w listopadzie 1918 r., gdy w Lublinie utworzono Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej – pierwszy gabinet II Rzeczypospolitej, kierowany przez przywódcę galicyjskich socjalistów Ignacego Daszyńskiego. I wreszcie trzeci raz – w drugiej połowie 1944 r., gdy Lublin stał się pierwszą stolicą nowej Polski, odbudowanej na terenach wyzwalanych spod niemieckiej okupacji. „Rząd lubelski” – takiej nazwy, chcąc podkreślić jego nieprawomocność, a pewnie i gorszość wobec „prawowitego rządu RP na wychodźstwie” czy też „rządu londyńskiego”, używa się dziś w antykomunistycznej polityce historycznej. Londyn brzmi bowiem o wiele lepiej niż prowincjonalny Lublin, bardziej światowo i zachodnio. Jednak rzeczywistość historyczna była inna, to w Lublinie odradzała się prawdziwa Polska, która swoją prawomocność budowała siłą faktów dokonanych. Prawdziwa, bo obejmująca polską ziemię i zamieszkującą na niej ludność, a nie tylko bezsilną [...]
Sylwetki {id:2842, pr.84}
Edward Redliński: nasze transformejszen {id:169122}
Kronikarz wielkiej zmiany Edward Redliński – (ur. 1 maja 1940 r. we Frampolu w woj. lubelskim, zm. 30 czerwca 2024 r.) autor powieści, scenarzysta i dramatopisarz, reporter. Zaczynał jako reporter w „Gazecie Białostockiej”. W latach 1981-1991 mieszkał w Nowym Jorku, gdzie posmakował emigranckiego chleba. Jego najbardziej znane powieści to „Awans”, „Konopielka”, „Nikiformy” (zbiór krótkich form), „Szczuropolacy”, „Krfotok”, „Transformejszen”. Na podstawie jego powieści i scenariuszy nakręcono „150 na godzinę”, „Awans”, „Konopielkę”, „Szczęśliwego Nowego Jorku”, „Requiem”. Dwukrotny laureat Nagrody Dziennikarskiej im. Juliana Bruna, trzykrotny – Nagrody im. Stanisława Piętaka. Zdobył także Nagrodę Fundacji im. Kościelskich (1974), Nagrodę Literacką im. Wiesława Kazaneckiego (2003) oraz Nagrodę im. Jarosława Iwaszkiewicza za całokształt twórczości (2006). Pisał lirycznie, a potem publicystycznie, łapczywie. Po „Transformejszen”, w roku 2004, w rozmowie na łamach PRZEGLĄDU z Ewą Likowską, trochę z tego powodu się kajał. – Na promocji „Krfotoku” publicznie przyrzekłem, że koniec z publicystyką – mówił. – Że wracam do tego, co lubię: liryki, metafizyki, innych wymiarów, UKF! Ale cóż… Widać, jestem nieuleczalnie wrażliwy na ciśnienie społeczne. A po chwili z tego kajania nie zostawało nic, przechodził do ataku. – [...]
Opinie {id:9, pr.82}
Sąd nie jest twierdzą (cd.) {id:169177}
Sprawozdawczyni sądowa Helena Kowalik opisała, jak sądy zamykają się przed mediami (PRZEGLĄD nr 26/2024). Oto kolejny głos w tej sprawie. Odcięcie dziennikarzy od wiedzy o toczących się sprawach, utrudnienie zdobywania informacji, czekanie tygodniami na odpowiedzi, które, jeśli już przyjdą, są ograniczone do minimum – Sąd Okręgowy w Warszawie odgrodził się murem od dziennikarzy, a więc i od społeczeństwa. Do października 2023 r. w sądzie tym działała sprawna sekcja prasowa z zespołem ludzi, którzy w kilka chwil potrafili wyszukać sygnaturę sprawy, terminy rozpraw, ustalić, czy posiedzenie trwa, czy się skończyło, i odpowiedzieć na wiele innych pytań. Wydawali newsletter informujący o medialnych procesach. Ale to już przeszłość. W listopadzie ub.r. decyzją prezesa sądu bezcenną dla dziennikarzy komórkę rozwiązano. Powód jest nieznany, efekty są dramatyczne – uzyskanie nawet prostych informacji, nie mówiąc o bardziej skomplikowanych, stało się drogą przez mękę. Nie ma możliwości, by wykręcić numer i sprawdzić najprostsze rzeczy, takie jak termin rozprawy. „Oddział bezpieczeństwa”, który przejął obowiązki sekcji prasowej, przyjmuje pytania mejlowo i tą drogą na nie odpowiada. Na odpowiedzi zaś czeka się od kilku do kilkunastu dni, a niekiedy prawie [...]
AfD to taka niemiecka Konfederacja {id:169082}
Sławomir Mentzen rozbawiłby nas swoimi słowami, że Alternatywa dla Niemiec nie jest antypolska, lecz proniemiecka, gdyby nie to, że „proniemieckości” AfD boją się sami Niemcy. Prezes Nowej Nadziei próbował wytłumaczyć fakt przystąpienia trójki eurodeputowanych z jego partii, wchodzącej w skład Konfederacji, do budowanej przez AfD nowej grupy w Parlamencie Europejskim – Europy Suwerennych Narodów. W poprzedniej kadencji AfD zasiadała we frakcji Tożsamość i Demokracja, lecz w maju tego roku została z niej wyrzucona za sprawą rozdającej w niej karty partii Marine Le Pen. Powodem stał się wywiad lidera listy kandydatów AfD w wyborach europejskich Maximiliana Kraha dla włoskiego dziennika „La Repubblica”, w którym polityk przekonywał, że nie wszyscy członkowie SS byli przestępcami. Krah wybielał zbrodniarzy w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego i przygotowań do obchodów 80. rocznicy największej zbrodni hitlerowców na terenie Francji – rozstrzelania i spalenia żywcem przez żołnierzy dywizji pancernej SS „Das Reich” przeszło 640 mężczyzn, kobiet i dzieci ze wsi Oradour-sur-Glane. Obecny na rocznicowej uroczystości prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier mówił o swoim wstydzie z tego powodu, że jego kraj zawinił po raz drugi: „Mordercy pozostali bezkarni, [...]
Świat {id:3, pr.80}
Król bidoków {id:169105}
J.D. Vance wykiwał już chyba wszystkich w amerykańskiej polityce – ale musi uważać, żeby nie wykiwać też samego siebie. Na początek odrobina prywaty, żeby czytelnicy mogli dobrze mnie zrozumieć. Ja też przeczytałem książkę Vance’a i przez długi czas byłem pod jej silnym wpływem. „Elegia dla bidoków” ukazała się w czerwcu 2016 r. i natychmiast stała się absolutnym hitem. Sprzedażowym oraz intelektualnym, co ma miejsce coraz rzadziej, zwłaszcza w przypadku autorów nieznanych i debiutujących. Świat wyglądał wtedy nieco inaczej niż teraz, na pewno jeśli patrzy się na niego z pozycji szeroko pojętego liberalizmu. Donald Trump coraz wyraźniej czołgał się po republikańską nominację prezydencką, żeby kilka miesięcy później pokonać Hillary Clinton w wyborach, które zdefiniowały politykę pierwszych dekad XXI w. Na początku, jeśli czytelnicy wybaczą tę wycieczkę w przeszłość, nikt Trumpa ani do końca nie rozumiał, ani nie brał na poważnie. Dopiero kiedy ten zmiótł z planszy Clinton, modelową kandydatkę liberalnych elit, stał się poważnym graczem i obiektem zaawansowanych badań czy diagnoz społecznych. Podłoże. Wpisany w szerszy kontekst Trump nie był oczywiście aż takim odchyleniem od normy. W końcu chwilę wcześniej wydarzył [...]
To nie turystyka, to inwazja {id:169114}
Airbnb i inne portale turystyczne pod lupą. Dla turystów przesiadujących w knajpach na barcelońskim deptaku Las Ramblas pierwsza sobota lipca okazała się niezbyt przyjemna – mieszkańcy opryskiwali ich z pistoletów na wodę. Można się spierać, czy protestujący przeciw masowej turystyce barcelończycy posunęli się za daleko, należy jednak pamiętać, że przez niespełna dwumilionowe miasto przewija się rocznie 30 mln gości. W tym roku znów będziemy bić rekordy – według prognoz Światowej Rady ds. Podróży i Turystyki (WTTC) globalny wkład gospodarczy sektora podróży i turystyki osiągnie najwyższy w historii poziom 11,1 bln dol. Światowe atrakcje najedzie armia korzystających z portalu wynajmu wakacyjnych mieszkań Airbnb – w ubiegłym roku było to 1,5 mld osób. Można się spodziewać, że i ten rekord zostanie pobity, zanim protestujący cokolwiek zdziałają. Zareagować musiała UE, która właśnie dostarczyła europejskim miastom amunicji do „ucywilizowania” zasad najmu krótkoterminowego. Miasta walczą. Hiszpania szczególnie odczuwa zmiany wywołane turystyką. Olbrzymie dochody z branży i wiele miejsc pracy przestają cieszyć, gdy dochodzi do zniszczenia przestrzeni miejskiej, a przede wszystkim rynku mieszkaniowego. Szczególnie boleśnie doświadcza tych zjawisk stolica Katalonii. Władze ciężko pracowały, by z podupadłego [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Nowy faszyzm nie ma już twarzy mężczyzny {id:169087}
Kryzys męskości często wykorzystują politycznie kobiety, jak Marine Le Pen we Francji czy Sue-Ellen Braverman w Wielkiej Brytanii. Korespondencja z Karlowych Warów Mark Cousins – (ur. w 1965 r.) znany z dzieł eksperymentalnych i dokumentalnych. Jego prace często poruszają tematy społeczne, polityczne i kulturowe („Marsz na Rzym” o faszyzmie, „Another Journey by Train” o brytyjskich neonazistach). Najnowszy film, „A Sudden Glimpse to Deeper Things”, zdobył główną nagrodę, czyli Kryształowy Globus, na zakończonym niedawno festiwalu w Karlowych Warach. Jaką rolę odgrywa dziś kino? – Kino jest formą snu. Świetnie sprawdza się w łączeniu nas z naszą podświadomością, z ego. Potrafi poddać analizie to, czego się boimy, co nas martwi. Pozwala doświadczyć tego w bezpiecznych warunkach. Podczas seansu w ciemnej sali kinowej możemy się wyluzować. Pozwolić, żeby zalały nas emocje, których unikamy poza kinem. Poddajemy się im, bo wiemy, że nie spotkają nas żadne konsekwencje. Pozwalamy sobie na strach, fantazję, gdybanie, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy byli w skórze bohatera. Łączymy się z pragnieniami i niepokojami, do których nie chcemy nawet się przyznać. Kino pozwala nam dotrzeć do dzikiej i nieujarzmionej części [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Pikantny temat {id:169175}
Wyrosła w Bułgarii i jest wyjątkowo ostra, jednak na tyle, by była znośna dla wszystkich. Papryka przybyła do Europy pod koniec XV w., na statkach Kolumba wracających z jego drugiej wyprawy do Ameryki. Europejczycy zawdzięczają ją pokładowemu medykowi – sewilczyk Diego Álvarez Chanca przywiózł ją do Hiszpanii wraz z wieloma innymi egzotycznymi nasionami. W Polsce jeszcze w latach 80. XX w. wiedza na temat pikantnych potraw sprowadzała się do opowiadań szczęśliwców, którym u węgierskich bratanków udało się zjeść ognisty gulasz czy rybną zupę halászlé. Ci, którzy mieli za sobą doświadczenia z węgierskimi potrawami, byli uznawani za obieżyświatów i koneserów sztuki kulinarnej, bo papryka nie była w PRL towarem łatwo dostępnym. Gdy w warzywnym rzucono tę z importu, nawet sprzedawczyni nie była pewna, czy to wersja słodka, czy ostra. Panowało przekonanie, że od ostrej lepiej trzymać się z daleka, bo „tego piekła nie da się zjeść”. Zwiastunem zmiany nastawienia było pojawienie się węgierskich tubek z napisem: csípős paprika, czyli ostrej pasty paprykowej. Mało kto zdawał sobie wówczas sprawę, że ojczyzną papryki są nie Węgry, lecz kraje leżące w Ameryce Środkowej i [...]
Błoto wciąga {id:169184}
Opowieści z bagien i rozlewisk. Dookoła z mroków nocy wyłaniały się zarysy drzew. Wyboista droga biegnąca wzdłuż Narwi rytmicznie podrzucała samochód. Najpierw usłyszałem, że miską olejową trę o coś twardego pod autem. Po chwili czułem już na kierownicy, że właśnie o coś zahaczyłem. Poczułem zimny pot na plecach, ale siedzący obok mnie Robert, uśmiechając się, stwierdził, że to nic, że to tylko jeden garb, że przejedziemy. I rzeczywiście przejechaliśmy. Na wschodzie pojawiła się jasna łuna. Nim pomarańczowa kulka słońca uniosła się nad horyzontem, minęło jeszcze sporo czasu. Staliśmy w tych mrokach gdzieś nad Narwią nieopodal Suraża. Było to w połowie marca. Kilka dni wcześniej Robert zadzwonił do mnie z zaproszeniem na wiosenne przeloty gęsi. Obserwował ich pozycję dzięki urządzeniom namierzającym i dość dokładnie mógł obliczyć, kiedy ta podniebna eskadra dotrze na Podlasie. Nigdy wcześniej nie byłem o tej porze roku w tym zakątku Polski. Nigdy nie widziałem też czarnych pól, na których siedzą tysiące gęsi. Okazja była więc przednia, a i przewodnik zacny, bo choć Robert zdjęć nie robił, to miał specjalną lunetę do obserwacji ptaków. Wypatrywał tych z oznaczeniami [...]
Nauka {id:5, pr.}
Złoto na nowotwory {id:169181}
Czy gwiazdki ninja pokonają komórki glejaka? Co my, laicy w dziedzinie nauki, wiemy o działaniu złota czy innych metali szlachetnych na ludzki organizm? Na pewno od starożytności było jasne, że złoto ma właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne, dlatego może wspomagać gojenie się ran. Dzięki dużej kowalności kruszec można spłaszczyć do bardzo cienkiej warstwy i wykorzystać np. jako element opatrunku. Złoto znalazło zastosowanie również w stomatologii do wypełniania ubytków zębów. Pomaga też w leczeniu schorzeń skóry, serca, kości, wątroby oraz jako środek uspokajający. Różnymi zastosowaniami metali szlachetnych w medycynie zajmują się także polscy naukowcy. Siła nanocząstek. Pojawiła się m.in. informacja, że nanocząstki złota zabijają komórki rakowe. W Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie postanowiono zająć się zdrowotnymi zaletami tego pierwiastka. Wypreparowano i wyhodowano rodziny komórek rakowych glejaka oraz raka jelita grubego. Metodami chemicznymi utworzono też drobiny złota o rozmiarach miliardowych części metra. Ponieważ w krakowskim IFJ powstało centrum medyczno-akceleratorowe przeznaczone do radioterapii protonowej, potraktowano komórki rakowe nanocząsteczkami złota. Wyniki nie od razu zachwyciły. Okazało się, że nanocząsteczki zaburzają funkcje życiowe komórek rakowych, ale na krótko. Lepiej niszczą wroga nanocząsteczki w [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Luksemburg. Jak to pięknie brzmi! {id:169206}
W sprawie ambasadorów Andrzej Duda wybrał strajk. Polega on na tym, że prezydent nie podpisuje ambasadorskich nominacji. Żadnych. Do tej pory można było się spodziewać, że nie podpisze nominacji osobom z politycznego nadania, takim jak Bogdan Klich czy Jan Vincent-Rostowski. Zresztą to zapowiadał, to można zrozumieć. Ale on nie podpisuje nikomu! Nawet zawodowym dyplomatom, którym – gdy wyjeżdżali na placówki w czasach PiS – nominacje podpisywał. A teraz nie chce. Wtedy byli dobrzy, teraz są źli? Prezydent w jednej z wypowiedzi tłumaczył, że będzie tak robił, żeby wymusić na ekipie rządzącej szacunek dla swojej osoby. Cóż, nie w ten sposób szacunek się zdobywa… Tak czy inaczej, Radosław Sikorski przestał już wierzyć, że uda mu się osiągnąć z Andrzejem Dudą jakieś porozumienie. Jak mówił, zawierali takie porozumienia już dwukrotnie i za każdym razem prezydent z nich się wycofywał. Minister zdecydował więc, że na prezydenta nie ma co się oglądać, że trzeba robić swoje. I jest w tym jakaś logika. Zwłaszcza że ambasady RP wymagają roszad kadrowych – niektóre od miesięcy czekają na ambasadora, w innych zmiany powinny zostać przeprowadzone dwa-trzy lata [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Listy od czytelników nr 30/2024 {id:170463}
Przegrany Wołyń Polska niczego nie przegrała. Nawet włodarze niczego nie przegrali, ponieważ o nic w tej materii nie walczyli. Ofiary ludobójstwa czy zbrodni wojennych są od lat politykom potrzebne wyłącznie do bicia piany w aktach bezgranicznej nienawiści do Rosji, utrwalania mitu założycielskiego III RP, podkreślania własnego kombatanctwa i antykomunizmu. Do tego nadaje się Smoleńsk, powojenne podziemie oraz powstanie warszawskie, politycznie wymierzone w ZSRR. Ale rzeź na Wołyniu do niczego politycznie im nie pasuje, podobnie jak przedwojenna „operacja polska” NKWD, której ofiarami byli w dużej mierze polscy robotnicy, komuniści i socjaliści mieszkający w Rosji radzieckiej. Polscy politycy wykorzystują ofiary cynicznie, wybiórczo, wyłącznie do celów politycznych i zaspokajania swoich najniższych instynktów. Widzą różnice w ważności tych ofiar tam, gdzie naród ich nie widzi. Michał Błaszczak Pozwalamy banderowcom pluć nam w twarz nawet teraz, nawet w Polsce. W 2016 r. na uroczystości składania wieńca przez Poroszenkę pod pomnikiem ofiar zbrodni wołyńskiej towarzysząca mu pilotka i deputowana Sawczenko, skazana w Rosji za udział w zamordowaniu dziennikarzy, „całkiem przypadkiem” pojawiła się w czerwonej koszuli i czarnych spodniach, pasujących kolorami do banderowskiej flagi. Że też [...]
Zwierzęta {id:16692, pr.}
Ptakodeweloperka {id:169194}
Czyli gniazda w środowisku naturalnym. Wbrew tezom forsowanym przez zwolenników późnego kapitalizmu każdy powinien gdzieś mieszkać. W odróżnieniu od większości ludzi ptaki nie muszą jednak w tej kwestii polegać na kondycji branży budowlanej i łasce pańskiej, to znaczy programach rządowych. Ptaki same są całkiem sprawnymi konstruktorami. Niektóre gniazda wyglądają jak świątynie boga śmierci, a inne to po prostu dziura w drzewie. Ptasie konstrukcje można podzielić na kilka sposobów, ale tutaj skupimy się na dwóch. Pierwszy to podział na gniazda ukryte, półukryte i odkryte, czyli to, w jakim stopniu gniazdo szpeci krajobraz. Gniazda ukryte – zaliczamy do nich konstrukcje schowane w głębokich dziuplach, norach i budkach lęgowych, które są niewidoczne z zewnątrz. Gdyby istniała jakaś ptasia ustawa krajobrazowa, to te gniazda by się w nią wpisywały. Żeby nie było za prosto, gniazda ukryte dzielą się dodatkowo na wysłane i niewysłane. W przypadku wysłanych na dnie gniazda znajdują się różne ptasie farfocle, jak patyki, kawałki roślin, mech lub resztki martwych ptaków, czyli pióra. W niewysłanych jajka leżą wprost na podłożu, czyli na przykład na próchnie pokrywającym dno dziupli, jak u dzięciołów. Zimorodki, [...]
Euro 2024 {id:34148, pr.}
Moja jedenastka turnieju {id:169125}
Euro 2024 skończyło się doskonale – zwyciężyła drużyna grająca najpiękniej i najskuteczniej. Spośród argumentów na rzecz uznania turnieju za udany koronnym wydaje mi się ten dotyczący puenty, podobnie rzecz ma się zresztą z krótką formą literacką, a wedle aforyzmu pierwszego macho polskiej socjaldemokracji tyczy się to także kwestii męskości – wszystko zależy od tego, jak kto kończy. Otóż Euro 2024 skończyło się doskonale – zwyciężyła drużyna grająca najpiękniej i najskuteczniej. Hiszpania wystawała jakością ponad resztę uczestników tak, że nawet oko laika błyszczało z zadowolenia, bo wystarczyło poprzyglądać się przez kilka minut La Furia Roja, by umieć wytypować prawidłowy wynik meczu. Przepaść między reprezentacją Hiszpanii a pozostałymi uczestnikami łatwiej zrozumieć, jeśli sporządzimy tabelę punktową zakończonych mistrzostw: triumfatorzy wygrali wszystkie siedem spotkań, podczas gdy drugi finalista – ekipa angielska – tylko trzy razy. W bramkach też różnica miażdżąca: Hiszpanie trafiali 15 razy, Anglicy ośmiokrotnie. Zanim jednak udało się podopiecznym Luisa de la Fuente sięgnąć po rekordowy, czwarty tytuł, musieli trochę się pomęczyć w finale, przez pierwsze 45 minut męczącym także dla widowni. Dariusz Szpakowski w pierwszej połowie narzekał, że mecz nie chce [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Po Balcie nie ma czego zbierać {id:170468}
Marek Balt długo liczył, że Czarzasty pozwoli mu na kolejną kadencję w Parlamencie Europejskim. Chodził więc po mediach i plótł partyjne komunały. Setki występów i nic. Prawie zerowa popularność. Są ludzie, których nie da się zapamiętać, bo nie potrafią wyjść poza oklepane frazesy. Balt jest w tym nie do podrobienia. Gdy zaś chodzi o własne interesy, to Balt nie jest gapą. Potrafił o nie zadbać. W 2012 r. został liderem śląskiego SLD. Jaki jest efekt jego rządów? Klęska kadrowa i programowa. W rozmowie z Elizą Olczyk („Rzeczpospolita”) Balt ogłosił, że lewica jest dzisiaj na etapie śmierci klinicznej. Z winy Czarzastego, Biedronia i Zandberga. Swojej odpowiedzialności, a był przecież wiceprzewodniczącym SLD, jakoś nie widzi.
Niewypał Trotyla {id:170466}
Od dnia, gdy Cezary Gmyz znalazł trotyl na wraku samolotu, który rozwalił się pod Smoleńskiem, minęło sporo czasu. Ale przez osiem lat dojna zmiana nie zdołała potwierdzić śmiałej koncepcji Gmyza. Z wielkiego bum została mu tylko ksywka Trotyl. I skłonność do fake newsów. Za rządów PiS Gmyz i Gociek korzystali z wycieków od zaplecza władzy. Znacie te śledztwa dziennikarskie, czyli kumpel tu i kumpel tam. Panom G. granie dobrze poinformowanych skończyło się po wyborach. Zaczęły się schody. W „Do Rzeczy” (nr 25) dwaj panowie G. piszą, że „Tomasz Piątek przytulił fuchę w resorcie dyplomacji”, a trzy tygodnie później redakcja „przeprasza Tomasza Piątka za naruszenie jego dóbr osobistych poprzez opublikowanie nieprawdziwych informacji”. Ten, kto zrobił z Gmyza korespondenta TVP w Niemczech, też powinien przeprosić.
Listy od czytelników nr 30/2024 {id:170463}
Przegrany Wołyń Polska niczego nie przegrała. Nawet włodarze niczego nie przegrali, ponieważ o nic w tej materii nie walczyli. Ofiary ludobójstwa czy zbrodni wojennych są od lat politykom potrzebne wyłącznie do bicia piany w aktach bezgranicznej nienawiści do Rosji, utrwalania mitu założycielskiego III RP, podkreślania własnego kombatanctwa i antykomunizmu. Do tego nadaje się Smoleńsk, powojenne podziemie oraz powstanie warszawskie, politycznie wymierzone w ZSRR. Ale rzeź na Wołyniu do niczego politycznie im nie pasuje, podobnie jak przedwojenna „operacja polska” NKWD, której ofiarami byli w dużej mierze polscy robotnicy, komuniści i socjaliści mieszkający w Rosji radzieckiej. Polscy politycy wykorzystują ofiary cynicznie, wybiórczo, wyłącznie do celów politycznych i zaspokajania swoich najniższych instynktów. Widzą różnice w ważności tych ofiar tam, gdzie naród ich nie widzi. Michał Błaszczak Pozwalamy banderowcom pluć nam w twarz nawet teraz, nawet w Polsce. W 2016 r. na uroczystości składania wieńca przez Poroszenkę pod pomnikiem ofiar zbrodni wołyńskiej towarzysząca mu pilotka i deputowana Sawczenko, skazana w Rosji za udział w zamordowaniu dziennikarzy, „całkiem przypadkiem” pojawiła się w czerwonej koszuli i czarnych spodniach, pasujących kolorami do banderowskiej flagi. Że też [...]
Luksemburg. Jak to pięknie brzmi! {id:169206}
W sprawie ambasadorów Andrzej Duda wybrał strajk. Polega on na tym, że prezydent nie podpisuje ambasadorskich nominacji. Żadnych. Do tej pory można było się spodziewać, że nie podpisze nominacji osobom z politycznego nadania, takim jak Bogdan Klich czy Jan Vincent-Rostowski. Zresztą to zapowiadał, to można zrozumieć. Ale on nie podpisuje nikomu! Nawet zawodowym dyplomatom, którym – gdy wyjeżdżali na placówki w czasach PiS – nominacje podpisywał. A teraz nie chce. Wtedy byli dobrzy, teraz są źli? Prezydent w jednej z wypowiedzi tłumaczył, że będzie tak robił, żeby wymusić na ekipie rządzącej szacunek dla swojej osoby. Cóż, nie w ten sposób szacunek się zdobywa… Tak czy inaczej, Radosław Sikorski przestał już wierzyć, że uda mu się osiągnąć z Andrzejem Dudą jakieś porozumienie. Jak mówił, zawierali takie porozumienia już dwukrotnie i za każdym razem prezydent z nich się wycofywał. Minister zdecydował więc, że na prezydenta nie ma co się oglądać, że trzeba robić swoje. I jest w tym jakaś logika. Zwłaszcza że ambasady RP wymagają roszad kadrowych – niektóre od miesięcy czekają na ambasadora, w innych zmiany powinny zostać przeprowadzone dwa-trzy lata [...]
Jak Olszewski rozumie małostkowość {id:170465}
Nie wiemy, co ma w duszy Michał Olszewski z „Gazety Wyborczej”. I nawet nie chcemy wiedzieć. Bo mimo naszej legendarnej tolerancyjności trudno o wyrozumiałość dla autora tekstu „Polska krzywda, ukraińskie ofiary”. Pisze on: „Wypominanie ukraińskiemu prezydentowi, że w momencie, kiedy pod gruzami zniszczonych budynków giną jego współobywatele, nie dostarcza ukojenia wiecznie znękanej duszy polskiej, jest wyjątkową małostkowością. Polska krzywda znowu okazuje się najważniejsza”. Dla Olszewskiego bezskuteczne prośby o ekshumację 120 tys. Polaków zamordowanych w najokropniejszy sposób to małostkowość. Bo wojna! Czy Olszewski jest aż tak naiwny? Ekshumacje – oczywisty obowiązek państwa ukraińskiego – są celowo blokowane przez tych Ukraińców, którzy świadomie fałszują prawdę o ludobójstwie.
Jak Polacy pojmują słowo Europejczyk? {id:169208}
Prof. Marek Belka, poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji, były premier RP To pojmowanie jest zazwyczaj dość płytkie, ogranicza się bowiem do kogoś mieszkającego w Europie. Myślę, że mało kto w Polsce łączy je z odpowiednim zestawem wartości, które dla Europejczyka są albo powinny być charakterystyczne. Dr hab. Michał Wenzel, socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS Słowo Europejczyk jest niejednoznaczne i można je rozumieć na kilka sposobów. Pierwszy zakłada, że wszyscy jesteśmy Europejczykami, bo Europa składa się z narodów, więc to, kim jesteśmy jako Polacy, oznacza ipso facto, że jesteśmy Europejczykami, ponieważ stanowimy część Europy. Drugie rozumienie to pewien zbiór wspólnych wartości, tożsamość europejska, która łączy mieszkańców Starego Kontynentu. W ujęciu trzecim bycie Europejczykiem to jest to, co promują instytucje europejskie. Są różne grupy społeczne, w tym różne elektoraty. Lewica np. rozumie Europę jako projekt oświeceniowy, a prawica jako element dziedzictwa chrześcijańskiego. To wcale się nie wyklucza i pozwala różnym grupom społecznym identyfikować się z Europą na swoich warunkach. Stąd tak wysokie poparcie dla Unii Europejskiej. Ziemowit Szczerek, pisarz, dziennikarz, tłumacz Polacy z jednej strony myślą o sobie jako o [...]
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Jak Polacy pojmują słowo Europejczyk? {id:169208}
Prof. Marek Belka, poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji, były premier RP To pojmowanie jest zazwyczaj dość płytkie, ogranicza się bowiem do kogoś mieszkającego w Europie. Myślę, że mało kto w Polsce łączy je z odpowiednim zestawem wartości, które dla Europejczyka są albo powinny być charakterystyczne. Dr hab. Michał Wenzel, socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS Słowo Europejczyk jest niejednoznaczne i można je rozumieć na kilka sposobów. Pierwszy zakłada, że wszyscy jesteśmy Europejczykami, bo Europa składa się z narodów, więc to, kim jesteśmy jako Polacy, oznacza ipso facto, że jesteśmy Europejczykami, ponieważ stanowimy część Europy. Drugie rozumienie to pewien zbiór wspólnych wartości, tożsamość europejska, która łączy mieszkańców Starego Kontynentu. W ujęciu trzecim bycie Europejczykiem to jest to, co promują instytucje europejskie. Są różne grupy społeczne, w tym różne elektoraty. Lewica np. rozumie Europę jako projekt oświeceniowy, a prawica jako element dziedzictwa chrześcijańskiego. To wcale się nie wyklucza i pozwala różnym grupom społecznym identyfikować się z Europą na swoich warunkach. Stąd tak wysokie poparcie dla Unii Europejskiej. Ziemowit Szczerek, pisarz, dziennikarz, tłumacz Polacy z jednej strony myślą o sobie jako o [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Nowy faszyzm nie ma już twarzy mężczyzny {id:169087}
Kryzys męskości często wykorzystują politycznie kobiety, jak Marine Le Pen we Francji czy Sue-Ellen Braverman w Wielkiej Brytanii. Korespondencja z Karlowych Warów Mark Cousins – (ur. w 1965 r.) znany z dzieł eksperymentalnych i dokumentalnych. Jego prace często poruszają tematy społeczne, polityczne i kulturowe („Marsz na Rzym” o faszyzmie, „Another Journey by Train” o brytyjskich neonazistach). Najnowszy film, „A Sudden Glimpse to Deeper Things”, zdobył główną nagrodę, czyli Kryształowy Globus, na zakończonym niedawno festiwalu w Karlowych Warach. Jaką rolę odgrywa dziś kino? – Kino jest formą snu. Świetnie sprawdza się w łączeniu nas z naszą podświadomością, z ego. Potrafi poddać analizie to, czego się boimy, co nas martwi. Pozwala doświadczyć tego w bezpiecznych warunkach. Podczas seansu w ciemnej sali kinowej możemy się wyluzować. Pozwolić, żeby zalały nas emocje, których unikamy poza kinem. Poddajemy się im, bo wiemy, że nie spotkają nas żadne konsekwencje. Pozwalamy sobie na strach, fantazję, gdybanie, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy byli w skórze bohatera. Łączymy się z pragnieniami i niepokojami, do których nie chcemy nawet się przyznać. Kino pozwala nam dotrzeć do dzikiej i nieujarzmionej części [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Po Balcie nie ma czego zbierać {id:170468}
Marek Balt długo liczył, że Czarzasty pozwoli mu na kolejną kadencję w Parlamencie Europejskim. Chodził więc po mediach i plótł partyjne komunały. Setki występów i nic. Prawie zerowa popularność. Są ludzie, których nie da się zapamiętać, bo nie potrafią wyjść poza oklepane frazesy. Balt jest w tym nie do podrobienia. Gdy zaś chodzi o własne interesy, to Balt nie jest gapą. Potrafił o nie zadbać. W 2012 r. został liderem śląskiego SLD. Jaki jest efekt jego rządów? Klęska kadrowa i programowa. W rozmowie z Elizą Olczyk („Rzeczpospolita”) Balt ogłosił, że lewica jest dzisiaj na etapie śmierci klinicznej. Z winy Czarzastego, Biedronia i Zandberga. Swojej odpowiedzialności, a był przecież wiceprzewodniczącym SLD, jakoś nie widzi.
Niewypał Trotyla {id:170466}
Od dnia, gdy Cezary Gmyz znalazł trotyl na wraku samolotu, który rozwalił się pod Smoleńskiem, minęło sporo czasu. Ale przez osiem lat dojna zmiana nie zdołała potwierdzić śmiałej koncepcji Gmyza. Z wielkiego bum została mu tylko ksywka Trotyl. I skłonność do fake newsów. Za rządów PiS Gmyz i Gociek korzystali z wycieków od zaplecza władzy. Znacie te śledztwa dziennikarskie, czyli kumpel tu i kumpel tam. Panom G. granie dobrze poinformowanych skończyło się po wyborach. Zaczęły się schody. W „Do Rzeczy” (nr 25) dwaj panowie G. piszą, że „Tomasz Piątek przytulił fuchę w resorcie dyplomacji”, a trzy tygodnie później redakcja „przeprasza Tomasza Piątka za naruszenie jego dóbr osobistych poprzez opublikowanie nieprawdziwych informacji”. Ten, kto zrobił z Gmyza korespondenta TVP w Niemczech, też powinien przeprosić.
Jak Olszewski rozumie małostkowość {id:170465}
Nie wiemy, co ma w duszy Michał Olszewski z „Gazety Wyborczej”. I nawet nie chcemy wiedzieć. Bo mimo naszej legendarnej tolerancyjności trudno o wyrozumiałość dla autora tekstu „Polska krzywda, ukraińskie ofiary”. Pisze on: „Wypominanie ukraińskiemu prezydentowi, że w momencie, kiedy pod gruzami zniszczonych budynków giną jego współobywatele, nie dostarcza ukojenia wiecznie znękanej duszy polskiej, jest wyjątkową małostkowością. Polska krzywda znowu okazuje się najważniejsza”. Dla Olszewskiego bezskuteczne prośby o ekshumację 120 tys. Polaków zamordowanych w najokropniejszy sposób to małostkowość. Bo wojna! Czy Olszewski jest aż tak naiwny? Ekshumacje – oczywisty obowiązek państwa ukraińskiego – są celowo blokowane przez tych Ukraińców, którzy świadomie fałszują prawdę o ludobójstwie.
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.