40/2024
Felietony {id:10, pr.90}
Taczeryzm mieszkaniowy {id:170798}
Słynne jest powiedzenie pierwszego ministra przemysłu po przemianach 1989 r., Tadeusza Syryjczyka, że „najlepsza polityka przemysłowa to brak polityki przemysłowej”. Kryje się za nim główny przekaz ideowy polskiej transformacji: dajmy rynkowi decydować. Każda ingerencja w jego działanie zaburzy bowiem proces powstawania samorzutnego ładu ekonomicznego, który najlepiej zaspokoi ludzkie potrzeby. W tym sensie jakakolwiek polityka w jakiejkolwiek dziedzinie życia jako wyraz odgórnego (państwowego) planowania czy regulowania jest z definicji szkodliwa. Takie podejście to efekt wpływu, jaki wywarł na polskich liberałów (głównie gdańskich, ale i krakowskich) realizujących naszą transformację austriacki ekonomista Friedrich August von Hayek (noblista z 1974 r.). Wielbiciel spontaniczności działania sił rynkowych i zażarty wróg wszelkiego planowania czy wpływania na rynek kapitalistyczny przez państwo, a także krytyk państwa socjalnego jako wstępu do totalitaryzmu (sic!). Jego poglądy spopularyzowała w Polsce niewielka książeczka Janusza Lewandowskiego „Neoliberałowie wobec współczesności” (pierwsze wydanie w 1989 r.), a dalej już poszło. Konsekwencją przyjęcia za dobrą monetę filozoficznych tez Hayeka przez polskie elity transformacyjne było uznanie, że nie tylko najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki przemysłowej, ale również najlepszą polityką mieszkaniową jest brak polityki mieszkaniowej. No i [...]
Babka dochodzi {id:171163}
Znajomi martwią się, bo jestem po pięćdziesiątce, a kryzys wieku wciąż mnie omija. Chwalą się, że przestali sypiać z rówieśnicami łykającymi hormony na ataki gorąca i stosującymi preparaty na suchość pochwy, a zaczęli podrywać piękne 20-letnie. Kiedy używam do tłumaczeń metafory enologicznej i mówię, że chłeptanie vinho verde jest niczym wobec zmysłowej przygody z dojrzałym burgundem, twierdzą, że się snobuję. Ja do nich, że się starzeję, więc chociaż stałe uczucie mnie odmładza. Oni mówią, że powinienem brać leki na tę swoją demiseksualność. Biorę na nadciśnienie i depresję, już i tak ledwie się to mieści w kosmetyczce, przypominającej przenośną apteczkę. Z kilkoma wieloletnimi przyjaciółmi zerwałem stosunki, bo nie chciałem udawać przed ich żonami, że nic nie wiem o młodocianych kochankach. Innym wystarczyło dać lekko w mordę, żeby przestali przekonywać, że seks po pięćdziesiątce nie jest obrzydliwy wyłącznie, jeśli ta pięćdziesiątka nie została przekroczona obustronnie. Twierdzili bowiem, że puma ze studenciakiem – OK, poddziadziały Casanova z maturzystką też jak najbardziej, ale dwoje w łóżku z PESEL-em wczesnogierkowskim to już body horror. W zeszłym tygodniu seksualność pań po menopauzie zdominowała media społecznościowe za [...]
Wyposażenie kulturowe {id:171166}
Duda, już nie potrafię pisać „prezydent Duda”, nie daję rady, wybierał się spotkać z Trumpem w tzw. Amerykańskiej Częstochowie, sanktuarium w pobliżu Doylestown w Pensylwanii, czyli udzielić mu wsparcia w stanie, w którym mieszka 800 tys. Polaków. A Pensylwania najważniejsza w amerykańskich wyborach. W tym samym czasie Beata Kempa, najpiękniejsza i najmądrzejsza w PiS, stała się doradcą Dudy. To, co chciał zrobić, pachnie zdradą, Trump zdaje się być na pasku Rosji. Ale nie, Duda nagle dostał czarną polewkę – Trump się z nim nie spotkał; nawet z Kempą Duda okazał się za mało powabny. Ale chwali się: „Trump to mój wielki przyjaciel”. Rzeczywiście jest między nimi powinowactwo duchowe. Co do zdrady, Kaczyński maniacko powtarza, że rząd i Tusk to agentura trochę niemiecka, a trochę rosyjska – więc zdrajcy. Żyjemy w strasznym czasie i w strasznym kraju rządzonym przez zdrajców, których popierają miliony Polaków, gdy za naszą granicą wojna. I jest nowy ulubiony zwrot prezesa: „wyposażenie kulturowe”. Tusk i my wszyscy, jego zwolennicy, mamy wadliwe „wyposażenie kulturowe”, jesteśmy
Czekanie na Brutusa {id:170489}
Jak pamiętacie, na okładce poprzedniego numeru było zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego. Z tytułem „Robił, co chciał. Państwo Kaczyńskiego”. Tekst szykowany był na kongres PiS, który miał się odbyć w minioną sobotę. Miał się odbyć i aż do środy prezes potwierdzał, że się odbędzie. Zapowiadała się ogromna wpadka, bo kto w czasie powodzi robi takie imprezy? Tylko ktoś oderwany od realnego życia. Na szczęście dla tej formacji jacyś przytomniejsi politycy wybili prezesowi ten pomysł z głowy. Media i widzowie stracili okazję przyjrzenia się, jak ubożuchne programowo i skromne myślowo jest najbliższe otoczenie Kaczyńskiego. To, które sam sobie dobrał. Eliminując wszystkich, którzy wyrastali powyżej pisowskiej murawy. Sytuacja w PiS jest mało klarowna. Możliwe są nawet najbardziej zaskakujące rozwiązania. Prezes kolejnymi publicznymi występami potwierdza, że żyje w świecie, który ma coraz mniej wspólnego z tym rzeczywistym. A jego najbliższe otoczenie udaje, że tego nie widzi. Wszystko jednak ma swój koniec. Zwłaszcza w polityce, gdzie lojalność jest na końcu przestrzeganych zasad. Mając w ręku wszystkie instrumenty władzy, można ją utracić. Historia pełna jest nazwisk satrapów, dyktatorów i dożywotnich władców, którzy władzę stracili. To na szczęście [...]
Pogromik w Żyrardowie a fortepian Paderewskiego {id:170817}
Sprawy na pozór odległe, rozdzielne łączą się jednak, wpływają na siebie, niekiedy się umożliwiają, do siebie prowadzą, są swoimi konsekwencjami. Mamy oto przypadkowo ujawnioną aferkę, może tylko wpadkę niekompetencyjną (co nie dziwi) prof. Jana Żaryna, byłego dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, instytucji kultury (???) powołanej za poprzedniej władzy przez ministra Glińskiego do studiów nad historią ruchu narodowego, konserwatywnego i chrześcijańsko-demokratycznego. Żaryn dyrektorem został bez konkursu. Fundusze płynęły niczym Bóbr podczas powodzi. Instytut w latach 2021-2023 rozdysponował 102 mln zł w ramach Funduszu Patriotycznego. Raport NIK dowodzi, że 14,3 mln zł wydano nieprawidłowo. Tamtego instytutu już nie ma, nowa władza przemianowała go na Instytut Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza. Poprzedni szef, kiedy jeszcze tej placówce żarynował, dokonał w Szwajcarii głośnego zakupu „pamiątek po Paderewskim”, wśród których miał być fortepian. Na jego zakup od prywatnej osoby wydano ok. 300 tys. zł. Gdy do nowego dyrektora, prof. Adama Leszczyńskiego, zgłosiła się dyrekcja Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu, która chciała przejąć instrument w wieloletni depozyt, podjęto próbę uporządkowania dokumentów dotyczących fortepianu. Wówczas okazało się, że nie ma [...]
Tryptyk rosyjski II. O fanatyzmie {id:171168}
Czy poparcie dla Ukrainy musi się łączyć z rusofobią? Wydawnictwo Filtry postanowiło opublikować przekład powieści „Ziemia” Michaiła Jelizarowa, ale okazało się, że autor, „dociskany pytaniami przez polskich dziennikarzy”, odpowiedział mejlowo, „że popiera Rosję”. Rzeczywiście niesłychane: rosyjski pisarz popiera Rosję! No to wydawnictwo musiało oświadczyć: „Nie pozostaje nam nic innego, jak wycofać się z publikacji jego powieści, niezależnie od tego, co sądzimy o jej wymowie, wartości literackiej i niezależnie od olbrzymich finansowych strat”. „Niezależnie od wartości literackiej”… A jednak wybitny rusycysta, prof. Grzegorz Przebinda, zgodził się z decyzją Filtrów, a na jej poparcie przywołał inne jeszcze antyukraińskie sądy Jelizarowa. Tymczasem są to poglądy typowe dla Rosjan, dla których emancypacja Ukrainy jest czymś nie tylko nieakceptowalnym, lecz także niepojętym i niewyobrażalnym. Ale przede wszystkim: te poglądy nie pochodzą z „Ziemi”! Przebinda jest jednak radykalny – proponuje zapis na nazwisko: „Ja bym też dzisiaj Jelizarowa zdecydowanie nie wydawał, (…) jest bowiem za tę wojnę naprawdę bezpośrednio odpowiedzialny, podobnie jak grupa innych pisarzy putinowskiej Rosji – z Prilepinem, Łukianienką i Prochanowem na czele” („Gazeta Wyborcza” z 17 sierpnia). O „Ziemi” nadal nie mówi ani [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Wody i wały PiS {id:170481}
Donald Tusk zbiera cięgi za pisowskiego molocha, którym kieruje pisowska protegowana Jeszcze woda nie opadła w zalanych miejscowościach, a już politycy PiS i wspierające ich media rozpętali nagonkę na Donalda Tuska, że ten nie zapobiegł tragicznej w skutkach powodzi. Pod ostrzałem znaleźli się również pracownicy Wód Polskich, instytucji, która odpowiada za ochronę przed powodzią (w tym za budowle hydrotechniczne). Zarzucono im, że nie reagowali na alarmujące prognozy meteorologiczne, wskutek czego nie opróżniono na czas zbiorników retencyjnych. Krzysztof Wołoszyn, wójt gminy Żukowice, stwierdził natomiast, że wały przeciwpowodziowe nie były koszone i nikt ich nie monitorował, na co premier odparł, że to niejedyne miejsce, „gdzie stwierdzono zaniedbania ze strony Wód Polskich” i „nie będę nikogo zachęcał, żeby donosił, ale musimy wiedzieć, gdzie co nawaliło, żeby nie było tego typu sytuacji w przyszłości”. Prezeska Wód Polskich Joanna Kopczyńska (na to stanowisko została powołana przez ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka z PSL) winę za złe zarządzanie zrzuciła na poprzedników, którzy „ograbili firmę z pieniędzy”. To bardzo odważne stwierdzenie, Kopczyńska bowiem za rządów PiS, w latach 2018-2021, była wiceszefową Wód Polskich, współtworzyła tę instytucję, a potem [...]
Przesmyk strachu {id:170703}
Znowu druty, zapory, zamknięte granice. Szkoda otwarcia na sąsiadów z Rosji, z Białorusi. Wszystkim to się opłacało W upalny dzień w końcu sierpnia ambasador USA Mark Brzezinski przy okazji odwiedzin na Suwalszczyźnie wykąpał się w Kanale Augustowskim, niedaleko granicy z Białorusią. Przekaz był oczywisty: tu jest bezpiecznie, nie ma czego się bać, Ameryka jest z wami. Czy rzeczywiście uspokoił mieszkańców tzw. przesmyku suwalskiego, wąskiego pasa wzdłuż granicy Polski z Litwą? Granica ta ma 104 km. W linii prostej to 65 km. Tyle wystarczyłoby Rosjanom, aby przebić się z Białorusi do obwodu kaliningradzkiego (dziś królewieckiego) i tym samym odciąć Litwę, Łotwę i Estonię od pozostałych krajów NATO. Strach, który teraz gasi amerykański ambasador, w dużej mierze jest dziełem Amerykanów. Już rok po aneksji Krymu przez Rosjan ówczesny dowódca sił zbrojnych USA w Europie gen. Benjamin Hodges twierdził, że przesmyk suwalski to „jeden z najbardziej zapalnych punktów na mapie świata”. Po napaści Rosji na Ukrainę portal Politico opublikował w czerwcu 2022 r. komentarz w tonie wręcz dramatycznym: „Najgroźniejsze miejsce na Ziemi znajduje się teraz w Polsce”. I dodatkowo postraszył, że USA i [...]
Tusk na fali, PiS podtopione, szelest euro {id:170535}
Ludzie doświadczeni powodzią oczekują solidarności z nimi, a nie politycznej bijatyki Gdyby Platforma nie miała Donalda Tuska, mogłaby się pakować. Premier uratował swój obóz i uratował się sam, nie dał się zatopić. Za to z powodzią popłynęło PiS. Takie są pierwsze wnioski ze starcia politycznego pod nazwą „rozliczenia po powodzi, czyli kto zawinił”. Co powiedział Tusk Dwa wydarzenia wysuwają się na pierwszy plan, gdy zastanawiamy się, jak działał rząd w czasie powodzi. Pierwsze to sam początek, 13 września. Drugie – posiedzenia sztabu kryzysowego pod przewodnictwem premiera w kolejnych dniach. 13 września o godz. 8 Donald Tusk był we Wrocławiu i przewodniczył posiedzeniu sztabu kryzysowego. Wtedy padły jego słowa cytowane później przez wszystkie media: prognozy nie są przesadnie alarmujące. Tymczasem 13 września wieczorem już było bardzo źle. Premier więc oszukiwał społeczeństwo? Zwodził? To było pierwsze zwycięstwo PiS w wojnie propagandowej. I kilka dni musiało upłynąć, by rządzący się ogarnęli i zaczęli na to odpowiadać. A co naprawdę Tusk wówczas powiedział? Oto jego słowa: „Te prognozy – łączyliśmy się z prognostykami – nie są przesadnie alarmujące. Nie lekceważymy żadnego sygnału, mamy swoje [...]
Rodzice mają dość {id:170485}
Dzienniki elektroniczne budzą coraz większe i coraz powszechniejsze kontrowersje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prześwietla działania spółki Vulcan, jednego z dwóch największych dostawców e-dzienników w Polsce. To efekt kilkunastu skarg, które wpłynęły do UOKiK na przełomie sierpnia i września. Rodzice uznali, że miarka się przebrała, kiedy dostali komunikaty, że część funkcji elektronicznego dziennika szkolnego w wersji na aplikację będzie od listopada płatna: „Korzystasz z bezpłatnego, testowego dostępu do wersji rozszerzonej aplikacji. Bezpłatny, testowy dostęp do funkcjonalności rozszerzonych aplikacji eduVULCAN kończy się z dniem 01.11.2024 r. Wszystkie funkcjonalności rozszerzone oznaczone są w aplikacji ikoną kłódki. Po upływie okresu testowego będziesz mógł/mogła zakupić dostęp do funkcjonalności rozszerzonych w aplikacji mobilnej lub korzystać z funkcjonalności podstawowych. Cena za dostęp (od 02.11.2024 r. do 30.06.2025 r.) do funkcjonalności rozszerzonych wynosi 37,94 zł (płatność jednorazowa)”. „Darmowe” e-dzienniki W teorii i według prawa dzienniki elektroniczne powinny być bezpłatne. Mówi o tym Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 25 sierpnia 2017 r. w sprawie sposobu prowadzenia przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki dokumentacji przebiegu nauczania, działalności wychowawczej i opiekuńczej oraz rodzajów tej dokumentacji. W art. 21 czytamy: [...]
Jak nie zaszkodzić polskiej nauce? {id:170557}
Minister Wieczorek powinien otoczyć się kompetentnymi, obiektywnymi osobami, odsuwając na boczny tor zwolenników kolejnej manipulacji punktami Przeciętny czytelnik czy odbiorca programów informacyjnych nie orientuje się w szczegółach problemów, z jakimi boryka się polska nauka. Docierają do niego jakieś newsy o skandalach z przyznawaniem środków finansowych i kupowaniem dyplomów, o plagiatach i aferach obyczajowych, rzadziej – o sukcesach, odkryciach czy wynalazkach. Tymczasem życie naukowca w obecnych warunkach prawnych i organizacyjnych to także ciągła walka np. z nieuczciwą konkurencją, perfidnym oszustwem, manipulacją i innymi absurdami, stworzonymi na różnych etapach przez tzw. czynniki decyzyjne, czyli naszych polityków. Punktoza a sprawa polska – Jestem stanowczym przeciwnikiem punktozy w ocenianiu rangi czasopism naukowych – mówi prof. Daniel Młocicki, parazytolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a przy tym redaktor naczelny specjalistycznego kwartalnika „Acta Parasitologica”, uwzględnianego we wszystkich liczących się bazach i posiadającego tzw. współczynnik wpływu (impact factor). Rzecz dotyczy postępującej patologii w naszym nieco zaściankowym „obrocie myśli naukowej”. Przez kilka lat prof. Młocicki koordynował działalność Editors Clubu WUM, na spotkaniach którego piętnowano ową punktozę i który wysyłał do ministerstwa liczne protesty przeciwko fali destrukcji spowodowanej woluntarystycznym, zdecydowanie [...]
Historia {id:6, pr.86}
Obojętność jest złem {id:170920}
Wspominanie Marka Edelmana Paula Sawicka – psycholożka, działaczka społeczna, współautorka książki „I była miłość w getcie” – zapisu jej rozmów z Markiem Edelmanem. To w domu Sawickich Edelman spędził ostatnie lata życia. 2 października mija 15. rocznica jego śmierci. Dlaczego Marek Edelman przez lata nie mówił o miłości wprost? – Bo miłość była dla niego sprawą intymną. Nie do publicznej rozmowy. Edelman w ogóle mało mówił o sobie. Nawet w książce „I była miłość w getcie” starał się nie eksponować siebie. Ja wiem, że kilka razy mówił o sobie, ale używając trzeciej osoby, i czytelnik niekoniecznie musi się tego domyślić. W wielu wywiadach podobnie opowiadał o różnych wydarzeniach, których był uczestnikiem. O odwadze mówił, że nie ma czegoś takiego. Robisz coś, bo tak trzeba. Bo trzeba pomóc kolegom. To impuls tobą kieruje, gdy nie ma czasu na przemyślenie. Tak opowiadał o śmierci Michała Klepfisza, przyjaciela i towarzysza walki, który własnym ciałem zasłonił karabin maszynowy, żeby ich grupa mogła się uratować. Nawet tego czynu Edelman nie nazywał bohaterstwem. Bohater czy nie, człowiek zawsze odczuwa strach. A propos strachu, może tematu miłości [...]
Punkty za pochodzenie {id:170478}
Otwarcie uczelni dla dzieci chłopskich i robotniczych Dr Agata Zysiak – socjolożka specjalizująca się w socjologii historycznej, studiach nad Europą Wschodnią oraz modernizacją i mobilnością społeczną. Pracuje w Research Center for the History of Transformations (RECET) na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz w Instytucie Socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Jej książka „Punkty za pochodzenie. Powojenna modernizacja i uniwersytet w robotniczym mieście” (2016) zdobyła wiele nagród w konkursach na książki historyczne. W USA ukazało się nowe wydanie dla anglojęzycznego czytelnika „Limiting Privilege. Upward Mobility Within Higher Education in Socialist Poland” (2023) Dlaczego władze Polski Ludowej zdecydowały się na wprowadzenie w rekrutacji na studia takiego instrumentu jak punkty za pochodzenie? – Punkty za pochodzenie wprowadzono w połowie lat 60. XX w., ale już w latach 40. i 50. władza dążyła do tego, by dzieci z rodzin robotniczych i chłopskich stanowiły znaczący odsetek studentów. Na zbyt dużą elitarność w zdobywaniu wiedzy, szczególnie na poziomie wyższym, zwracano uwagę już w międzywojniu, i to w wielu środowiskach, nie tylko lewicowych, ale i ludowych czy nauczycielskich. Rewolucja społeczna, która dokonała się w Polsce w trakcie II wojny światowej i [...]
Świat {id:3, pr.80}
RAI to ja {id:170549}
Giorgia Meloni nie jest wielką fanką niezależnych mediów publicznych. Nie ona pierwsza – w Europie i w samych Włoszech 25 kwietnia to we włoskim kalendarzu data szczególna, być może nawet najważniejsza dla współczesnego włoskiego społeczeństwa. Upamiętnia wyzwolenie kraju spod władzy faszystowskiej i choć od tego czasu minęło już prawie 80 lat, a różne inne wydarzenia także naznaczyły (nawet krwią) losy tego narodu, moment zrzucenia jarzma dyktatury Mussoliniego pozostaje punktem odniesienia, którego się nie kontestuje, przynajmniej publicznie. To też święto w pewnym sensie ludowe, bardziej celebrowane w graffiti na ulicach niż w trakcie oficjalnych uroczystości państwowych. Także dlatego, że we Włoszech nigdy nie miał miejsca proces analogiczny do niemieckiej denazyfikacji. Elity polityczne, przy sporej i aktywnej aprobacie Kościoła katolickiego oraz wsparciu Stanów Zjednoczonych, robiły wszystko, by nie dopuścić do przejęcia władzy przez siły chociaż lekko lewicujące, nie mówiąc o tamtejszej Partii Komunistycznej. Wielu popleczników rządu faszystowskiego otrzymało więc drugą, półoficjalną szansę na kontynuowanie karier, pod warunkiem względnego przyjęcia demokratycznych reguł gry. Na tej podstawie wytworzyła się dychotomia, która w kilku co najmniej aspektach włoskiego życia publicznego nadal funkcjonuje: ci na górze [...]
Podzwonne dla starej gwardii {id:170835}
W wyborach prezydenckich debiutuje nowa prawica, która zmienia kurs amerykańskiego konserwatyzmu Korespondencja z USA Konwencje partyjne odbywające się latem w roku wyborów to w dzisiejszych czasach przede wszystkim wielka feta z udziałem partyjnej wierchuszki i występami celebrytów. Mamy oczywiście liczenie głosów i uroczyste ogłaszanie, kogo partia nominuje na kandydata w wyborach, ale to tylko formalność. Od 1912 r. kandydata wyłania nie partia – a stąd wzięła się tradycja organizowania konwencji, na której zapadała taka decyzja – lecz trwające kilka miesięcy prawybory. Od konwencji oczekuje się głównie tego, że zmobilizuje bazę wyborczą i przedstawi szerszej publiczności kandydata na wiceprezydenta. Jego wybór bowiem jest już subiektywny i niedemokratyczny, odbywa się za zamkniętymi drzwiami. W atmosferze widowiska reżyserowanego przez najlepszych speców z branży i momentami przypominającego raczej biletowaną imprezę rozrywkową niż zjazd partii łatwo zapomnieć, że konwencja służy innym celom. Organizowana w tej formie raz na cztery lata, wprowadza do publicznej świadomości nowe nazwiska warte zapamiętania, poza tym jest swoistym przeglądem platform i stanowisk kładących podwaliny pod partyjny światopogląd i zaplecze programowe. Młodym mówcą na konwencji demokratów w 2004 r. był Barack Obama, [...]
Libańczycy rodzą się wytrwali {id:170753}
Eskalacja konfliktu z Izraelem jest gorzkim przypomnieniem o wojnie domowej Pośpieszna ewakuacja południowych terytoriów Libanu w wielu mieszkańcach kraju budzić może ponure wspomnienia. Trwająca półtorej dekady, od roku 1975 do 1990, wojna domowa wciąż odciska piętno na społeczeństwie i na polityce, tym bardziej że lwia część dzisiejszych partii politycznych w parlamencie to milicje, które zwalczały się w tamtym krwawym konflikcie. Milicje milicjami, ale realna wydaje się w tej chwili obawa, że południową granicę kraju przekroczą izraelscy żołnierze, tak samo jak to zrobili w roku 1982. Niewygasająca od dziesięcioleci wrogość między Libanem a Izraelem osiąga punkt kulminacyjny. Od 8 października ub.r., dzień po zaatakowaniu Izraelczyków przez Hamas, bojownicy Hezbollahu regularnie ostrzeliwują północny Izrael, co wymusiło ewakuację 80 tys. osób (według danych Human Rights Watch) z przygranicznych wiosek i miasteczek. Ataki rakietowe nie pozostały bez odpowiedzi wojsk izraelskich. Te również ostrzeliwały terytorium północnego sąsiada, zmuszając do opuszczenia domów ok. 93 tys. Libańczyków. Oskarżone zostały przy tym o użycie białego fosforu w strefach zamieszkanych przez cywilów. 30 lipca. W ataku rakietowym na budynek mieszkalny w Bejrucie zginął Fuad Szukr, jeden z dowódców skrzydła [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Jak wytropić Chełmońskiego {id:170846}
Już kilkanaście jego obrazów znaleziono za granicą, aby u nas odsprzedać je z zyskiem. Kilkadziesiąt pozostało do odszukania Jeśli macie eleganckich gości z zagranicy, warto ich zabrać na wycieczkę do prywatnego muzeum sztuki Villa la Fleur w Konstancinie (villalafleur.com). To doskonała wizytówka Polski. W dodatku pod koniec września otwarto tam monograficzną wystawę malarstwa Mojżesza Kislinga (1891-1953), który już za życia odniósł w świecie sukces artystyczny i towarzyski. Dziś jest gwiazdą największych międzynarodowych aukcji. Sławny artysta urodził się w Krakowie i studiował na tamtejszej ASP. Wyemigrował do Paryża w 1911 r. École de Paris w Konstancinie i w domu Muzeum w Konstancinie otworzył w 2010 r. Marek Roefler, deweloper i kolekcjoner. Na światowych aukcjach kupuje dzieła przede wszystkim polskich artystów emigrantów, którzy należeli do środowiska École de Paris. Teraz możemy oglądać 150 dzieł Kislinga, w tym 130 obrazów olejnych. Wypożyczone zostały z prywatnych kolekcji w kraju i za granicą oraz z muzeów. 47 dzieł pochodzi z kolekcji własnej Villa la Fleur. Na zwiedzanie dwóch zabytkowych budynków pełnych dzieł sztuki warto zarezerwować co najmniej godzinę. Wypocząć można zaś w prywatnym parku, pośród [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Bezimienni z Puerto Berrío {id:171160}
To rzeką Magdaleną od początku konfliktu w Kolumbii spływają zwłoki zabitych partyzantów z FARC, ofiar karteli i innych „znikniętych” Kolumbia w Polsce postrzegana jest jako kraj o dwóch obliczach. Z jednej strony, José Arcadio Buendía, założyciel magicznego Macondo… Z drugiej – narkotykowy boss Pablo Escobar, kartele, płatni zabójcy, porwania dla okupu, przemoc. Wojna domowa i konflikty zbrojne, które od połowy XX w. trawiły kraj spływający krwią. Początki i źródła kolumbijskiego konfliktu są trudne do ustalenia nawet dla badaczy. Niektórzy sądzą, że praprzyczyną wszelkich sporów jest powstanie pod koniec lat 40. XIX w. dwóch antagonistycznych partii politycznych – liberalnej i konserwatywnej – które od tamtej pory wielokrotnie toczyły ze sobą krwawe boje (…). Inni badacze uważają, że przemoc w Kolumbii tliła się nieprzerwanie przez cały wiek XX. Jeszcze inni, szukając zarzewia konfliktu, wskazują na lata 20. i 30., okres buntów przeciwko stosunkom własności panującym na wsi, kiedy chłopi stawali w szranki z właścicielami ziemskimi i z wojskiem, które często broniło zagranicznych interesów, choćby United Fruit Company. Są i tacy, którzy wskazują na rok 1964, kiedy powstały dwa największe ugrupowania partyzanckie: Rewolucyjne [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Refleksje popowodziowe {id:170723}
Mijająca Wrocław fala powodziowa, z kulminacją 19 września, tym razem miasta nie zniszczyła. Trochę kłopotów sprawiła Bystrzyca, jeden z dopływów Odry, która zagroziła osiedlom Marszowice i Stabłowice, ale cały system zabezpieczenia hydrotechnicznego, po olbrzymich nakładach finansowych oraz długotrwałych pracach wodnych i ziemnych z minionych lat, zdał egzamin na czwórkę. Rodzą się teraz refleksje dotyczące całokształtu polityki w materii przeciwpowodziowej. Jak widać, polską bolączką jest nieumiejętność planowego myślenia i bycia sprawczymi wyprzedzająco. Działamy w wielu przypadkach ad hoc, emocjonalnie i na zasadzie „kupą, mości panowie”. A chodzi o wyciąganie racjonalnych wniosków z minionych wydarzeń, gdy woda zalewała na Dolnym Śląsku nowe osiedla, kwartały miast i wsie, niszcząc dobytek ludzi i infrastrukturę. Nawalne opady deszczu w Sudetach zdarzały się i zdarzają, nie są tylko efektem zmian klimatycznych. Wszystkie rzeki płynące od południa do Odry nieść muszą wody ze zwiększonych opadów deszczu lub śniegu. Dlatego tak ważne jest budowanie suchych polderów na podobieństwo Raciborza Dolnego i progów wodnych, mogących gromadzić wodę z gór lub spowalniać gwałtowny jej napływ. W dzisiejszej sytuacji z racji skali opadów nie obroniłyby Lądka-Zdroju, Stronia Śląskiego, Głuchołazów czy nawet [...]
Listy od czytelników nr 40/2024 {id:171191}
Robił, co chciał Robert Walenciak w tekście okładkowym z nr. 39 pisze m.in.: „Jarosław Kaczyński zbudował system, w którym zdemontowany został trójpodział władzy (…). Uczynił to najzupełniej świadomie”. Uważam, że to nieprawda. Jarosław Kaczyński nie mógł zdemontować trójpodziału władz, bo za jego życia w Polsce prawdziwego trójpodziału nie było. W PRL i w III RP (a nawet w IX RP, [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Morawiecki pomylił knucie z kuciem {id:171211}
Umie knuć – i mógł tego się trzymać. Ale Morawiecki w szale rywalizacji z Tuskiem pojechał do powodzian. Do Głuchołazów w województwie opolskim. Pojechał, żeby… kuć. Wyszło śmiesznie. Mistrz picu tak się zapamiętał, że poświęcił nawet swoje ekskluzywne lakierki. Pokazał, że można remontować mieszkania w lakierkach i spodniach od drogiego garnituru. Zadziwił całą Polskę. Niestety, entuzjaści dojnej zmiany nie pójdą [...]
Refleksje popowodziowe {id:170723}
Mijająca Wrocław fala powodziowa, z kulminacją 19 września, tym razem miasta nie zniszczyła. Trochę kłopotów sprawiła Bystrzyca, jeden z dopływów Odry, która zagroziła osiedlom Marszowice i Stabłowice, ale cały system zabezpieczenia hydrotechnicznego, po olbrzymich nakładach finansowych oraz długotrwałych pracach wodnych i ziemnych z minionych lat, zdał egzamin na czwórkę. Rodzą się teraz refleksje dotyczące całokształtu polityki w materii przeciwpowodziowej. Jak widać, polską bolączką jest nieumiejętność planowego myślenia i bycia sprawczymi wyprzedzająco. Działamy w wielu przypadkach ad hoc, emocjonalnie i na zasadzie „kupą, mości panowie”. A chodzi o wyciąganie racjonalnych wniosków z minionych wydarzeń, gdy woda zalewała na Dolnym Śląsku nowe osiedla, kwartały miast i wsie, niszcząc dobytek ludzi i infrastrukturę. Nawalne opady deszczu w Sudetach zdarzały się i zdarzają, nie są tylko efektem zmian klimatycznych. Wszystkie rzeki płynące od południa do Odry nieść muszą wody ze zwiększonych opadów deszczu lub śniegu. Dlatego tak ważne jest budowanie suchych polderów na podobieństwo Raciborza Dolnego i progów wodnych, mogących gromadzić wodę z gór lub spowalniać gwałtowny jej napływ. W dzisiejszej sytuacji z racji skali opadów nie obroniłyby Lądka-Zdroju, Stronia Śląskiego, Głuchołazów czy nawet [...]
Kto jest sprawniejszy propagandowo, rząd czy PiS? {id:171187}
Prof. Michał Wenzel, socjolog, USWPS Obydwie strony są podobnie niesprawne. PiS nie może być sprawne, bo rząd zabrał mu jego najważniejszą tubę propagandową, czyli telewizję publiczną. Dodatkowo sprawność propagandowa partii Kaczyńskiego przez długi czas wiązała się z przeświadczeniem części jej elektoratu, że zwycięzca ma rację, a PiS przestało tym zwycięzcą być. Jeśli chodzi o rząd, to nie może być sprawny [...]
Biskupa Florczyka powrót do zdrowia {id:171217}
Wiadomo, że pochylamy się z troską nad każdym bliźnim. Ucieszyła nas więc poprawa zdrowia bp. Mariana Florczyka. Ekscelencja jest w episkopacie przewodniczącym Rady ds. Społecznych i po ośmiu latach znacząco poprawił mu się wzrok i słuch. Przez dwie kadencje rządów dojnej zmiany nie widział w masowym złodziejstwie niczego zdrożnego. Pewnie w myśl filozofii ludu pisowskiego: kradną, ale się dzielą. Z Kościołem dzielili się tak szczodrze, że bp Florczyk niczego złego nie mógł dostrzec. Urwała się kasa, to od razu zobaczył negatywne tendencje. Głębokie podziały, konflikty i ignorowanie prawa. A nawet utratę nadziei i sensu życia. Jednym słowem, armagedon. Biskup przypomniał sobie też, że Polska to nasz wspólny dom. Ale zapomniał o rachunku sumienia. Bezskutecznie na to czekamy
Sztuka wysyłania, czyli wiatry historii {id:171189}
Zżymaliśmy się nieraz na politykę kadrową PiS – że na stanowiska ambasadorów wysyłani są albo ludzie zasłużeni dla partii, i to przeważnie emeryci, albo trzydziestoparolatkowie, którzy do tych funkcji jeszcze nie dorośli. A najchętniej, zwłaszcza za ministra Raua, MSZ nikogo nie wysyłało, więc placówki miesiącami (niektóre latami) czekały na ambasadora. Kłopot w tym, że te zwyczaje przeszły na ministra Sikorskiego. [...]
Listy od czytelników nr 40/2024 {id:171191}
Robił, co chciał Robert Walenciak w tekście okładkowym z nr. 39 pisze m.in.: „Jarosław Kaczyński zbudował system, w którym zdemontowany został trójpodział władzy (…). Uczynił to najzupełniej świadomie”. Uważam, że to nieprawda. Jarosław Kaczyński nie mógł zdemontować trójpodziału władz, bo za jego życia w Polsce prawdziwego trójpodziału nie było. W PRL i w III RP (a nawet w IX RP, [...]
Zaradni bracia Rachoniowie {id:171212}
Co rusz pojawia się nowy komunikat z cyklu „rodzina dojnej zmiany na swoim”, a precyzyjniej na naszym. Bo masowo poobsadzała państwowe firmy. Bracia Rachoniowie to przykład takiej wyjątkowej zaradności. Michał Rachoń, czołowy propagandysta PiS w telewizji Kurskiego, jest rekordzistą w kategorii liczby kłamstw. Zasługi dla dojnej zmiany ma więc ogromne. Wystarczyły, by jego brat, Nikodem Rachoń, odnalazł się w dyplomacji. I to od razu jako attaché prasowy w ambasadzie w Waszyngtonie. Dla jego żony Katarzyny też znalazła się w ambasadzie robota. Ale to już czas miniony. Rachoniowie wracają do kraju. Bieda im nie grozi, bo Nikodema przygarnął prezydent Duda. A zapłacimy oczywiście my.
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Kto jest sprawniejszy propagandowo, rząd czy PiS? {id:171187}
Prof. Michał Wenzel, socjolog, USWPS Obydwie strony są podobnie niesprawne. PiS nie może być sprawne, bo rząd zabrał mu jego najważniejszą tubę propagandową, czyli telewizję publiczną. Dodatkowo sprawność propagandowa partii Kaczyńskiego przez długi czas wiązała się z przeświadczeniem części jej elektoratu, że zwycięzca ma rację, a PiS przestało tym zwycięzcą być. Jeśli chodzi o rząd, to nie może być sprawny [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Obojętność jest złem {id:170920}
Wspominanie Marka Edelmana Paula Sawicka – psycholożka, działaczka społeczna, współautorka książki „I była miłość w getcie” – zapisu jej rozmów z Markiem Edelmanem. To w domu Sawickich Edelman spędził ostatnie lata życia. 2 października mija 15. rocznica jego śmierci. Dlaczego Marek Edelman przez lata nie mówił o miłości wprost? – Bo miłość była dla niego sprawą intymną. Nie do publicznej rozmowy. Edelman w ogóle mało mówił o sobie. Nawet w książce „I była miłość w getcie” starał się nie eksponować siebie. Ja wiem, że kilka razy mówił o sobie, ale używając trzeciej osoby, i czytelnik niekoniecznie musi się tego domyślić. W wielu wywiadach podobnie opowiadał o różnych wydarzeniach, których był uczestnikiem. O odwadze mówił, że nie ma czegoś takiego. Robisz coś, bo tak trzeba. Bo trzeba pomóc kolegom. To impuls tobą kieruje, gdy nie ma czasu na przemyślenie. Tak opowiadał o śmierci Michała Klepfisza, przyjaciela i towarzysza walki, który własnym ciałem zasłonił karabin maszynowy, żeby ich grupa mogła się uratować. Nawet tego czynu Edelman nie nazywał bohaterstwem. Bohater czy nie, człowiek zawsze odczuwa strach. A propos strachu, może tematu miłości [...]
Punkty za pochodzenie {id:170478}
Otwarcie uczelni dla dzieci chłopskich i robotniczych Dr Agata Zysiak – socjolożka specjalizująca się w socjologii historycznej, studiach nad Europą Wschodnią oraz modernizacją i mobilnością społeczną. Pracuje w Research Center for the History of Transformations (RECET) na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz w Instytucie Socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Jej książka „Punkty za pochodzenie. Powojenna modernizacja i uniwersytet w robotniczym mieście” (2016) zdobyła wiele nagród w konkursach na książki historyczne. W USA ukazało się nowe wydanie dla anglojęzycznego czytelnika „Limiting Privilege. Upward Mobility Within Higher Education in Socialist Poland” (2023) Dlaczego władze Polski Ludowej zdecydowały się na wprowadzenie w rekrutacji na studia takiego instrumentu jak punkty za pochodzenie? – Punkty za pochodzenie wprowadzono w połowie lat 60. XX w., ale już w latach 40. i 50. władza dążyła do tego, by dzieci z rodzin robotniczych i chłopskich stanowiły znaczący odsetek studentów. Na zbyt dużą elitarność w zdobywaniu wiedzy, szczególnie na poziomie wyższym, zwracano uwagę już w międzywojniu, i to w wielu środowiskach, nie tylko lewicowych, ale i ludowych czy nauczycielskich. Rewolucja społeczna, która dokonała się w Polsce w trakcie II wojny światowej i [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Morawiecki pomylił knucie z kuciem {id:171211}
Umie knuć – i mógł tego się trzymać. Ale Morawiecki w szale rywalizacji z Tuskiem pojechał do powodzian. Do Głuchołazów w województwie opolskim. Pojechał, żeby… kuć. Wyszło śmiesznie. Mistrz picu tak się zapamiętał, że poświęcił nawet swoje ekskluzywne lakierki. Pokazał, że można remontować mieszkania w lakierkach i spodniach od drogiego garnituru. Zadziwił całą Polskę. Niestety, entuzjaści dojnej zmiany nie pójdą [...]
Biskupa Florczyka powrót do zdrowia {id:171217}
Wiadomo, że pochylamy się z troską nad każdym bliźnim. Ucieszyła nas więc poprawa zdrowia bp. Mariana Florczyka. Ekscelencja jest w episkopacie przewodniczącym Rady ds. Społecznych i po ośmiu latach znacząco poprawił mu się wzrok i słuch. Przez dwie kadencje rządów dojnej zmiany nie widział w masowym złodziejstwie niczego zdrożnego. Pewnie w myśl filozofii ludu pisowskiego: kradną, ale się dzielą. Z Kościołem dzielili się tak szczodrze, że bp Florczyk niczego złego nie mógł dostrzec. Urwała się kasa, to od razu zobaczył negatywne tendencje. Głębokie podziały, konflikty i ignorowanie prawa. A nawet utratę nadziei i sensu życia. Jednym słowem, armagedon. Biskup przypomniał sobie też, że Polska to nasz wspólny dom. Ale zapomniał o rachunku sumienia. Bezskutecznie na to czekamy
Zaradni bracia Rachoniowie {id:171212}
Co rusz pojawia się nowy komunikat z cyklu „rodzina dojnej zmiany na swoim”, a precyzyjniej na naszym. Bo masowo poobsadzała państwowe firmy. Bracia Rachoniowie to przykład takiej wyjątkowej zaradności. Michał Rachoń, czołowy propagandysta PiS w telewizji Kurskiego, jest rekordzistą w kategorii liczby kłamstw. Zasługi dla dojnej zmiany ma więc ogromne. Wystarczyły, by jego brat, Nikodem Rachoń, odnalazł się w dyplomacji. I to od razu jako attaché prasowy w ambasadzie w Waszyngtonie. Dla jego żony Katarzyny też znalazła się w ambasadzie robota. Ale to już czas miniony. Rachoniowie wracają do kraju. Bieda im nie grozi, bo Nikodema przygarnął prezydent Duda. A zapłacimy oczywiście my.
Psychologia {id:2389, pr.}
ADHD w ruchu {id:170917}
Ćwiczenia są naturalnym lekiem dla mózgu, i to bez skutków ubocznych Pewnego dnia pojawił się u mnie 35-letni pacjent, który pracował jako konsultant i przez większość życia nic mu nie dolegało. Powodem wizyty było coraz silniejsze rozkojarzenie i kłopoty z koncentracją, jakie odczuwał od sześciu miesięcy, choć nie towarzyszyło im ani przygnębienie, ani smutek. Poprosiłem go o trochę szczegółów i usłyszałem, że jest szczęśliwie żonaty, ma trzyletnią córkę i utrzymuje częste kontakty z szerokim gronem znajomych. Jego rodzice są zdrowi, a on ma dobrze płatną pracę i świetnie się w niej czuje. „Żadnych większych zmartwień, ani w życiu prywatnym, ani zawodowym”, podsumował. Kiedy zapytałem o ulubione zajęcia w wolnym czasie, powiedział mi, że przez całe dorosłe życie uprawiał biegi średniodystansowe i biegał co najmniej 10 godzin tygodniowo. Jednak kilka miesięcy przed wizytą u mnie doznał kontuzji kolana. Musiał przerwać treningi i na efekty nie trzeba było długo czekać. Jeden z nich wyraźnie odznaczał się w okolicy talii. Kiedy zapytałem o początek problemów z koncentracją, okazało się, że zbiegły się właśnie z kontuzją. Pacjent stopniowo tracił zdolność skupienia uwagi i stawał [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Sztuka wysyłania, czyli wiatry historii {id:171189}
Zżymaliśmy się nieraz na politykę kadrową PiS – że na stanowiska ambasadorów wysyłani są albo ludzie zasłużeni dla partii, i to przeważnie emeryci, albo trzydziestoparolatkowie, którzy do tych funkcji jeszcze nie dorośli. A najchętniej, zwłaszcza za ministra Raua, MSZ nikogo nie wysyłało, więc placówki miesiącami (niektóre latami) czekały na ambasadora. Kłopot w tym, że te zwyczaje przeszły na ministra Sikorskiego. [...]
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.