Rząd amerykański powitał z zadowoleniem rezultaty konferencji Okrągłego Stołu, ale nadal nie był pewien, jak się dalej rozwinie sytuacja w Polsce. Dlatego był bardzo ostrożny w oferowaniu pomocy. 17 kwietnia 1989 r. w przemówieniu w Hamtramck, w dzielnicy Detroit zamieszkałej głównie przez Amerykanów polskiego pochodzenia prezydent George Bush powiedział m.in.: „Rozważałem sposoby, dzięki którym Stany Zjednoczone mogą pomóc Polsce. Nie będziemy działać bez stawiania warunków. Nie zamierzamy oferować niezdrowych kredytów. Nie zamierzamy oferować pomocy bez wymagania zdrowej ekonomicznej praktyki w zamian. Musimy pamiętać, że Polska jest nadal członkiem Układu Warszawskiego. Nie podejmę żadnych kroków, które zaszkodziłyby bezpieczeństwu Zachodu (…). Zwrócę się do Kongresu USA, aby poparł mnie w przyznaniu Polsce dostępu do naszego generalnego systemu preferencji, który oferuje określone ulgi celne. Będziemy współdziałać z naszymi sojusznikami i przyjaciółmi w Klubie Paryskim, aby opracować trwały, nowy program restrukturyzacji zadłużenia, zmniejszyć jego ciężary, tak aby mógł rozwijać się wolny rynek. Zwrócę się do Kongresu USA, aby wyraził zgodę na działalność w Polsce korporacji i prywatnych inwestycji zagranicznych, z korzyścią zarówno dla polskich, jak i amerykańskich inwestorów”. Władze amerykańskie uważnie obserwowały toczącą się w Polsce kampanię wyborczą i od wyników wyborów 4 czerwca uzależniały dalszy rozwój stosunków polsko-amerykańskich. Władze polskie z kolei krytykowały Stany Zjednoczone za ingerowanie w kampanię wyborczą do parlamentu. Zadano rzecznikowi Departamentu Stanu, Boucherowi, pytanie w tej sprawie. Boucher odrzekł, że „nie interweniujemy w kampanię wyborczą”, po czym dodał: „Są fundusze dla ťSolidarnościŤ. Jest to sprawa znana z przeszłości. Nie pamiętam dokładnie, ile Kongres przeznaczył przed dwoma laty. W ciągu dwóch lat kolejno przeznaczył 1 mln rocznie dla ťSolidarnościŤ. Jak powiedziałem, jest to dobrze znany fakt, proces, który kontynuujemy od dwóch lat”. Strona rządowa podejrzewała, że przyjazd prof. Zbigniewa Brzezińskiego do Polski w czasie kampanii wyborczej jest próbą wsparcia dla „Solidarności”. Na dowód tego „Trybuna Ludu” cytowała wypowiedź Brzezińskiego w Warszawie: „Na Zachodzie panuje przekonanie, że opozycja, że ťSolidarnośćŤ ma za sobą olbrzymią większość wyborców. Jeżeli nie będzie zwycięstwa ťSolidarnościŤ, na pewno wywoła to zdziwienie i zaskoczenie. Konsekwencje mogłyby być niekorzystne”. Radio Wolna Europa zaprzeczało oskarżeniom władz PRL, że wydaje instrukcje wyborcom polskim, jak mają głosować. „Głos Ameryki” podał 13 maja, że w Chicago powołano Komitet na rzecz Uczciwych Wyborów w Polsce (Fair election in Poland). Na jego czele stanął Thomas Gobby, bankier polskiego pochodzenia. Celem tej nowej organizacji jest pomoc Komitetowi Obywatelskiemu „Solidarność”, z którym pozostaje w stałym kontakcie w finansowaniu kampanii wyborczej. Wydaje ona w języku angielskim pismo „News About Poland” przeznaczone dla amerykańskich środków masowego przekazu. Planuje się zebranie ok. 1 mln dol. na potrzeby wyborcze. Departament Stanu zaprzeczał oświadczeniom władz polskich o ingerencji dyplomatów amerykańskich w kampanię wyborczą w Polsce. James W. Swihart, zastępca dyrektora ds. Europy Wschodniej i Jugosławii, w rozmowie z Ryszardem Krystoszikiem z ambasady polskiej 31 maja stwierdził, że „zarzuty są nieuzasadnione. Działania tych dyplomatów były zgodne z ťnormalną praktyką przyjętą dla obserwowania kampanii wyborczejŤ. Nie mogę przyjąć również zarzutów, że dostarczają pieniędzy na kampanię wyborczą ťSolidarnościŤ. Sprawa przyznania funduszy dla ťSolidarnościŤ jest znana. Przeznaczone są one na inną działalność o charakterze społecznym. Wtedy, kiedy je przyznano, nie było mowy o wyborach i kampanii, jaka ma miejsce obecnie. Prywatne fundusze, jakie może mieć ťSolidarnośćŤ na kampanię, pochodzą z kraju. USA ich nie dostarczają”. Już 24 maja ambasada amerykańska w Warszawie w depeszy do sekretarza stanu sygnalizowała o możliwej klęsce wyborczej kandydatów z listy krajowej i zwracała uwagę, że nawet Lech Wałęsa „zaczął nawoływać swoich zwolenników, by nie skreślali kandydatów władzy”. Na kilka dni przed wyborami 4 czerwca Bush przemawiając w RFN 31 maja, powiedział, że „Polacy podejmują pierwsze kroki w kierunku prawdziwych wyborów, dawno obiecanych i długo odkładanych”. 6 czerwca prezydent Bush wystąpił z oświadczeniem w sprawie wyborów parlamentarnych w Polsce. Określił je mianem „ważnego kroku w kierunku wolności i demokracji”. Podkreślił, że jest „zachęcony reakcją rządu polskiego i opozycji w odniesieniu do wyników wyborów”.
Tagi:
Longin Pastusiak