Wyrok może być tylko jeden

Wyrok może być tylko jeden

Politycy szyiccy dążą do szybkiej egzekucji Saddama Husajna Saddam Husajn zapewne nie dożyje wiosny. 19 października były iracki dyktator stanie przed Specjalnym Trybunałem. Prawdopodobnie proces odbędzie się w jednym z jego pałaców. Według niektórych doniesień podsądny, osadzony w celi pod salą rozpraw, zostanie przewieziony windą na ławę oskarżonych w klatce z kuloodpornego szkła. George W. Bush już kilka dni po pojmaniu Saddama 13 grudnia 2003 r. pod Tikritem, oświadczył, że tyran i morderca, który nakazywał masowe tortury, zasługuje na ultimate justice, czyli najwyższy wymiar kary. „Saddam usiłował mnie zabić 20 razy, a więc 20 razy powinien być stracony”, powiedział w telewizji prezydent Iraku, kurdyjski polityk Dżalal Talabani. Zapewnił wprawdzie, że wyroku śmierci nie podpisze, ale Husajna to nie ocali. Swój podpis złoży z pewnością inny przedstawiciel najwyższych władz w Bagdadzie i kat będzie mógł przystąpić do dzieła. Proces Saddama i siedmiu jego paladynów może się skończyć egzekucją, toteż renomowani międzynarodowi prawnicy, ONZ i Unia Europejska nie pomogli w przygotowaniach. Procedura budzi wątpliwości natury prawnej. Były dyktator będzie sądzony na podstawie irackiego kodeksu karnego, jednak z licznymi elementami prawa amerykańskiego i brytyjskiego. To swoiste połączenie prawa krajowego i międzynarodowego, w historii bez precedensu. Obrońcy dyktatora będą argumentować, że na podstawie irackiej konstytucji z 1970 r. prezydent korzysta z całkowitego immunitetu i nie może odpowiadać przed sądem. Adwokat Saddama Husajna, Chalil al-Duleimi, oświadczy (jeśli tylko pozwolą mu mówić), że trybunałowi brakuje legitymacji, ponieważ został powołany przez władze okupacyjne, które znalazły się w Bagdadzie w wyniku wojny prowadzonej bez mandatu ONZ, a więc oznaczającej złamanie prawa międzynarodowego. Ale byłemu dyktatorowi nic to nie pomoże. Duleimi otrzymał akta sprawy zaledwie dziewięć dni przed procesem. Wywołało to niepokój wielu komentatorów, którzy podkreślają, że także proces nazistowskich zbrodniarzy w Norymberdze zorganizowali zwycięzcy, został jednak uznany na całym świecie za uczciwy, gdyż oskarżeni mieli pełne prawo do obrony. Podczas swych rządów, które trwały niemal ćwierć wieku, Husajn dopuścił się niezliczonych zbrodni. Rozkazał wytruć Kurdów gazem bojowym, krwawo stłumił rebelię szyitów w 1991 r., masakrował Arabów z bagien. Szacuje się, że Saddam Husajn ponosi odpowiedzialność za śmierć 250 tys. osób. Ale pierwszy proces przed Specjalnym Trybunałem dotyczy tylko okrutnych represji w Dudżadil w 1982 r. Kiedy prezydent Iraku odwiedził to szyickie miasto, dokonano na niego zamachu. Bojownicy z powiązanej z Iranem szyickiej partii Dawa ostrzelali kolumnę rządowych limuzyn ogniem z broni maszynowej. Samochody były identyczne, napastnicy nie wiedzieli, w którym znajduje się Saddam, toteż dyktator ocalał. Zamachowców szybko wybito, ale rozwścieczony Husajn nakazał wezwać swego brata Barzana, szefa tajnej policji. Miasto otoczył pierścień czołgów. Ponad 140 szyitów z zimną krwią wymordowano, około 1,5 tys. trafiło do więzień i piwnic tortur. Buldożery niszczyły domy i gaje pomarańczowe. Ale Dudżadil to tylko jedna, mało znacząca z licznych zbrodni Saddama. Dlaczego wybrano właśnie ją? Z pewnością tragiczne wydarzenia w Dudżadil są dobrze udokumentowane i wyrok będzie mógł zapaść szybko. Saddam Husajn nie znajdzie też okazji, aby mówić o tym, jak USA wspomagały go w wojnie z Iranem, czy o swym spotkaniu w 1983 r. w Bagdadzie z obecnym sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych, Donaldem Rumsfeldem. Nie opowie, jak państwa zachodnie skwapliwie sprzedawały Irakowi komponenty do produkcji broni biologicznej i chemicznej. Obecny rząd w Bagdadzie, a także jego amerykańscy mocodawcy zadbali, aby Saddam nie miał możliwości swobodnych wystąpień. Postanowiono, że obalony dyktator nie będzie mógł bronić się sam. Wszystko wskazuje na to, że dominujący we władzach Iraku szyici i Kurdowie zamierzają doprowadzić do szybkiego procesu i egzekucji. Rozprawa rozpoczyna się w wyjątkowo trudnym momencie, cztery dni po referendum konstytucyjnym, przed grudniowymi wyborami do parlamentu. Krajowi nad Tygrysem grozi rozpad, Kurdowie na północy są praktycznie niezależni, zaczyna rozpalać się wojna domowa między szyitami a sunnitami, niegdyś faworyzowanymi przez świecki reżim partii Baas. Przywódcy szyiccy poprzez proces i śmierć byłego dyktatora chcą pokazać, że są panami sytuacji, że wygrali. Saddam z pewnością zasłużył na swój los, lecz straconego tyrana wielu sunnitów uzna za męczennika i szermierza jedności

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 42/2005

Kategorie: Świat