Afgańscy talibowie niszczą bezcenne posągi, lekceważąc protesty świata “Nasi ludzie chwycili za łopaty i siekiery, aby mieć pewność, że posągi zostaną unicestwione. Możecie być pewni, że nie oszczędzą ani głów, ani nóg. Nasi żołnierze ciężko pracują, żeby zniszczyć także pozostałe części kamiennych rzeźb”, powiedział minister informacji rządzących w Afganistanie talibów, Kudratullah Dżamal. Talibowie, najbardziej chyba na świecie fanatyczni wyznawcy islamu, wydali wojnę posągom i innym wizerunkom człowieka. Przywódca tych “uczniów szkół koranicznych” (co dosłownie znaczy nazwa talibowie), mułła Mehmet Omar, wydał dekret nakazujący unicestwienie wszystkich “bałwanów” jako sprzecznych z nauką islamu. Wiadomości napływające z Afganistanu są skąpe, wiadomo jednak, że w wielu częściach kraju rozpętała się orgia niszczenia. Roztrzaskano starożytne posągi Buddy w Ghazni i w Herat. Nie wiadomo, jaki los spotkał bezcenną kolekcję z muzeum w Kabulu. Z pewnością przynajmniej niektóre eksponaty padły ofiarą fanatyków. Gdy w sierpniu ubiegłego roku zamknięte przez lata wojny domowej muzeum na krótko otwarło swe podwoje, furię brodatych talibów wzbudził wspaniały posążek Bodhi Satva, czyli siedzącego Buddy, pochodzący sprzed dwóch tysięcy lat – Budda bowiem, z wyjątkiem naszyjnika i kolczyków, był prawie nagi. Oburzeni islamiści zaczęli policzkować posążek i okładać go kułakami. Przerażony dyrektor muzeum nakazał przykryć Buddę szklanym kloszem, wątpliwe jednak, aby Bodhi Satva ocalał z obecnego paroksyzmu “obrazoburstwa”. Prawdziwy szok międzynarodowej opinii publicznej wywołał wyrok na dwa wielkie posągi Buddy, wykute w piaskowcu gór Hindukusz w dolinie Bamijan, 125 km na zachód od Kabulu. Pierwszy z tych posągów powstał w III wieku naszej ery, drugi – w 200 lat później. O islamie nikomu się jeszcze wtedy nie śniło, a w Afganistanie kwitła cywilizacja buddyjska. W dolinie Bamijan znajdował się wielki klasztor buddyjski, który przetrwał do VIII wieku. Islamizacja tego regionu dokonała się dopiero w XI stuleciu. Słynne posągi mają odpowiednio 35 i 53 metry wysokości. Ponad 50-metrowa, monumentalna rzeźba, pochodząca z V wieku, jest największym wizerunkiem Buddy na świecie. W latach 70. tysiące turystów z całego świata przybywały do doliny Bamijan, aby podziwiać te niepowtarzalne dzieła sztuki. Zwiedzających zabrakło po radzieckiej inwazji na Afganistan w 1979 roku. W czasie wojny Afganistan opuściło prawie 600 tysięcy uchodźców, którzy znaleźli schronienie przede wszystkim w Pakistanie. Wielu młodych uciekinierów kształciło się w medresach, czyli islamskich szkołach koranicznych. Tych młodych talibów wziął pod opiekę pakistański wywiad, dzięki któremu uczniowie poznali nie tylko nauki Proroka, ale również zdobyli umiejętność obchodzenia się z wszelkiego rodzaju uzbrojeniem. W końcu, z błogosławieństwem Pakistanu, talibowie wyruszyli, by zbrojnie przywrócić porządek w ojczyźnie. Wiele znaczyły tu konflikty natury etnicznej. Talibowie należą do ludu Pusztunów, tradycyjnie dominującego w Afganistanie, podczas gdy mudżahedini to głównie Tadżykowie i Uzbecy. Pusztuni nie mieli zamiaru wyrzekać się hegemonii w państwie. Marsz talibów zmienił się w zwycięski pochód. Ludność Afganistanu miała dość anarchii i nieustannych wojen, prowadzonych przez mudżahedinów. Uczniowie szkół koranicznych w 1996 roku zdobyli Kabul i podporządkowali sobie ponad 90% powierzchni kraju. Talibowie rzeczywiście przywrócili ład, doprowadzili w wielu regionach do ożywienia handlu. Kiedy ostatnio mułła Mehmet Omar doszedł do wniosku, że handel narkotykami jest sprzeczny z zasadami islamu, uprawy “narkotykowych” roślin zniknęły niemal w mgnieniu oka. Talibowie są jednak bezkompromisowymi wyznawcami nauk Proroka. Odebrali dziewczętom prawo do nauki w szkołach, a kobietom – możliwość pracy zawodowej. Kobiety afgańskie muszą wychodzić z domu z czadorem na twarzy, zasłonięte od stóp do głów, mężczyznom nie wolno pokazywać się w szortach – nawet sportowcy muszą ćwiczyć w długich spodniach. Kiedy talibowie ograniczyli dostęp kobiet do służby zdrowia, oburzenie światowej opinii publicznej nie miało granic. Reżim w Kabulu był izolowany na arenie międzynarodowej. Tylko trzy kraje – Pakistan, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie – uznały rządy talibów. Dla ONZ prezydentem Afganistanu wciąż pozostaje przywódca opozycji, Burhanuddin Rabbani. Pomoc humanitarna, która jeszcze dociera do kraju Afganów, to tylko kropla w morzu potrzeb. Obecnie
Tagi:
Krzysztof Kęciek