Młodzi Amerykanie, skoro nie mogą latem pracować, przypuścili szturm na szkoły Korespondencja ze Stanów Zjednoczonych Pandemia wywróciła do góry nogami rok szkolny, teraz to samo robi z wakacjami. Myli się jednak ten, kto uważa, że młodzi Amerykanie płaczą po skasowanych obozach i podróżach. Jeśli płaczą, to po straconych możliwościach pracy zarobkowej, która dla większości z nich od zawsze pozostaje głównym pomysłem na wakacje. Ale w ogóle to nie płaczą, nie mają czasu. Skoro nie mogą latem pracować, przypuścili szturm na… szkoły. Jak donosi magazyn „University Business News”, liczba zapisów na tegoroczne letnie kursy wzrosła średnio o 15%. Im zaś uczelnia tańsza, tym wzrost większy, co oczywiście nie dziwi, biorąc pod uwagę koszty szkolnictwa wyższego. Znaczenie ma też fakt, że amerykański system zezwala na międzyuczelniany transfer kredytów. Skoro zajęcia i tak odbywają się online, młodzież korzysta z okazji i zapisuje się na te uniwersytety, gdzie jest najtaniej. Do rekordzistów należą więc m.in. Uniwersytet Indiany w Bloomington (uczelnia publiczna, 40 tys. studentów), gdzie na wakacyjne kursy przyjęto o 22% więcej chętnych niż w roku ubiegłym, oraz California Lutheran University (uczelnia prywatna, 3,5 tys. studentów), gdzie latem będzie się kształcić o 33% więcej studentów niż rok temu. Bez wakacji na studiach, bo tak taniej Amerykańskie uniwersytety nie zamykają na lato swoich podwojów, a pojęcie semestr letni nie jest oksymoronem. Studenci bardzo często zamieniają wakacyjny odpoczynek na naukę z kilku ważnych przyczyn. Po pierwsze, chcą szybciej zdobyć dyplom i w ten sposób zmniejszyć koszt studiów. Po drugie, nie przerywają nauki ci, którzy będąc na studiach dziennych, pracują – często w pełnym wymiarze godzin – lecz mimo to chcą skończyć studia w terminie. Wreszcie letnie kursy są koniecznością dla osób studiujących na kilku kierunkach naraz, co w dzisiejszych czasach pogoni za znakomitym dyplomem i jak najgrubszym CV jest coraz powszechniejsze. Trzy lata temu Kongres przywrócił zniesione przez prezydenta George’a W. Busha prawo ubiegania się o pomoc finansową i stypendia w celu pokrycia kosztów nauki także latem i to podniosło o 20% liczbę adeptów letnich szkół. Jako matka studentki potwierdzam, że nie znam wśród studenckiej braci nikogo, kto nie zaliczałby w wakacje przynajmniej jednego kursu równoważnego zajęciom semestralnym. Wielką zaletą tych szkół, nie tylko w czasie pandemii, są ich atrakcyjne ceny i zniżki, nawet o 30-50% w porównaniu z cenami w semestrach jesiennym i wiosennym. Za sześciotygodniowy kurs statystyki naszej córki zapłaciliśmy 1,5 tys. dol. Jego „normalny” odpowiednik kosztuje 3 tys. dol. Wreszcie nie można nie wspomnieć, że letnie szkoły to nie tylko wygoda i oszczędność dla studenta, ale także wymierny zarobek dla uczelni. Amerykańskie uniwersytety są zarządzane podobnie jak korporacje i jak one nieustannie poszukują źródeł dodatkowego dochodu. Bez wakacji w liceum, bo pandemia Covidowe wakacje przyniosły jednak rekordowe zapisy także na letnie szkoły dla licealistów. Trend, dodajmy, który rozwijał się huraganowo jeszcze przed pandemią, był odpowiedzialny za to, że już co drugi amerykański licealista spędza część wakacji na odrabianiu lekcji. Dla porównania w 1985 r. odsetek ten wynosił mniej niż 10%, a 20 lat temu – 25% (dane Centralnego Biura Statystycznego USA). Jako osoba wykształcona w Europie i przesiąknięta (moi amerykańscy znajomi twierdzą, że zdemoralizowana) poczuciem, że na wszystko w życiu powinny być czas i miejsce, szczególnie na odpoczynek w życiu ucznia, pamiętam zaskoczenie, gdy pod koniec pierwszej klasy liceum 14-letnia córka podsunęła mi pod nos swój plan lekcji na wakacje. – Jakie lekcje w wakacje? – nie zrozumiałam, zresztą mój amerykański mąż też nie, bo on wakacje spędzał na pracy w rodzinnej firmie. Ostatecznie pozwoliliśmy córce zapisać się na WF i geografię, kierując się prognozowaną ilością pracy domowej, jaka miała być z tym przedsięwzięciem związana. Godzinę lekcji po siedmiogodzinnym dniu w szkole uznałam za maksimum, jakie mieściło się w moim pojęciu równowagi między nauką a odpoczynkiem w wakacje. Ponadto kursy z tych przedmiotów odbywały się w czerwcu i na początku lipca, a my mieliśmy w planach rodzinny wyjazd do Polski. W tym roku, jak donosi magazyn „Education Week”, liczba młodzieży licealnej planującej kontynuować naukę w lipcu i sierpniu podskoczyła w niektórych miejscowościach