Wystarczy nie przeszkadzać

Dlaczego obecna ekipa postawiła sobie za cel szkodzenie Bartimpeksowi? Już od wielu miesięcy przedsiębiorstwo Bartimpex jest obiektem dyskryminacji ze strony przedstawicieli rządu i administracji RP. W tych działaniach uczestniczą m.in. najbliżsi współpracownicy i doradcy premiera Jerzego Buzka. Dzieje się to ze szkodą nie tylko dla nas, ale i dla polskiej gospodarki oraz dla wielu polskich firm, które z nami współpracują. Bartimpex to firma o dużym znaczeniu dla polskiej gospodarki. W 1998 r. osiągnęła 39,4 mln dol. zysku netto, a w roku 1999 – 32,4 mln dol., dając pracę – bezpośrednio i pośrednio – kilkunastu tysiącom ludzi oraz płacąc odpowiednio wysokie podatki, zasilające każdego roku budżet państwa dziesiątkami milionów dolarów. W 1999 r. firma zajęła pierwsze miejsce wśród polskich przedsiębiorstw prywatnych wg ich wartości rynkowej w rankingu “Businessman Magazine”. Jej roczne obroty przekraczają 800 mln dol. rocznie. Nigdy nie korzystaliśmy z żadnych ulg ani wakacji podatkowych. Istniejemy od 1990 r. Podstawą naszego działania jest handel zagraniczny. Firma importuje gaz ziemny z Rosji. Ilość gazu sprowadzanego przez Bartimpex stanowi ok. 17-20% ogólnego importu tego paliwa z Rosji. Przejście w handlu z Rosją na płatności w walutach wymienialnych było swoistym szokiem dla większości uczestników wymiany z tym państwem. My jednak zorganizowaliśmy system finansowy, dzięki któremu należności za gaz spłacane były eksportem polskich towarów na rynek rosyjski. Bardzo wysokie zadłużenie Polski z tytułu dostaw gazu zostało zlikwidowane. Transakcje te stanowiły formę barteru – stąd więc nazwa Bartimpex. Bartimpex jest organizatorem polsko-rosyjsko-niemieckiej spółki Gas-Trading S.A., harmonijnie łączącej interesy trzech państw. W spółce tej, będącej głównym importerem gazu do Polski, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ma 43,41% akcji, Bartimpex – 36,17%, Gazexport Moskwa – 15,8%, Węglokoks – 2,27%, Wintershall – 2,27%. Spółka Gas-Trading S.A. jest też akcjonariuszem przedsiębiorstwa EuRoPol Gaz S.A., które budowało polski odcinek gazociągu Jamał-Europa Zachodnia. Jesteśmy także udziałowcem spółki Polgaz Telekom S.A., która ma świadczyć szeroko pojęte usługi telekomunikacyjne, budować, eksploatować i udostępniać osobom trzecim sieci oraz urządzenia telekomunikacyjne. Bartimpex był również dostawcą materiałów i sprzętu, potrzebnych do budowy gazociągu jamalskiego oraz generalnym wykonawcą odcinka o długości 181,7 km w systemie “pod klucz”. Czytelne i przejrzyste reguły gry gospodarczej stały się podstawą naszego sukcesu – oraz sukcesu polskich przedsiębiorstw, które dzięki temu mogły sprzedawać swe towary na chłonnym rynku rosyjskim. Wszystko to sprzyjało rozwojowi gospodarczemu naszego kraju. Tym boleśniej odczuwam więc fakt, że w czynnościach podejmowanych przeciw Bartimpeksowi rząd łamie wszystkie zasady równego traktowania podmiotów gospodarczych. Mam podstawy, by sądzić, że w tej nieuczciwej walce chodzi o wyeliminowanie Bartimpeksu z działalności gospodarczej i oddanie pola firmom zagranicznym, które, jak się wydaje, z rozmaitych powodów są milsze dla reprezentantów obecnej ekipy rządzącej Polską. Zabiegi takie szkodzą gospodarce naszego państwa oraz są sprzeczne z interesem polskich przedsiębiorstw. W szczególnie jaskrawy sposób wszystkie te zjawiska wystąpiły w sprawie tzw. gazociągu norweskiego, którym do Polski ma docierać gaz z Norwegii. Koszt tej gigantycznej inwestycji (ponad 800 km długości) wyniesie, jak dziś wiadomo, ok. 1 mld dol., co oczywiście wpłynie na wysokość ceny tego gazu, zaś prace zostaną ukończone najwcześniej za 7 lat. Norweski gaz można byłoby jednak dostarczać wielokrotnie taniej i szybciej (już w październiku tego roku) dzięki budowie gazociągu Bernau- -Szczecin (146 km) zainicjowanej przez spółkę IRB z udziałem dużej niemieckiej firmy Ruhrgas i Bartimpeksu. Koszt tej inwestycji wyniósłby tylko ok. 200 mln marek, a jej zdolności przesyłowe to 2,5 mld m sześc., z możliwością podwojenia w razie wzrostu potrzeb naszego kraju. W dodatku, dzięki połączeniu z całym europejskim systemem transportu gazu (funkcjonującym na zasadach prawa Unii Europejskiej), rurociągiem tym można dostarczać każdy gaz, nie tylko norweski, ale także np. brytyjski, duński czy holenderski. Wydawać by się zatem mogło, że nie ma wątpliwości, co jest lepsze dla Polski. Tymczasem jednak rząd polski zrobił wszystko, by projekt rurociągu Bernau-Szczecin storpedować.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2001, 2001

Kategorie: Gospodarka