Wyznawcy dobrego Potwora – rozmowa z Arturem Mykowskim

Wyznawcy dobrego Potwora – rozmowa z Arturem Mykowskim

U nas w niebie piwo jest smaczne, a striptizerzy atrakcyjni, w piekle natomiast z jednym i drugim jest gorzej Artur Mykowski – założyciel Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti   Wciąż rejestrujecie się jako związek wyznaniowy. Jak długo już się ciągnie ten proces? – Czekaj, muszę policzyć. Za chwilę będą dwa lata. Długo. Problem za problemem? Kruczek za kruczkiem? Ile to zajmuje w innych przypadkach? – Krócej. Od momentu złożenia wszystkich papierów to powinny być trzy miesiące. W naszym przypadku wciąż pojawiają się dziwne problemy. Była np. sprawa opinii biegłych – długo twierdzono, że jej nie ma, ale wydano ją, zanim w ogóle nas poinformowano, że zdaniem ministerialnych urzędników jest konieczna. Takich kwestii było kilka. Widać, że wobec nas istnieje potrzeba przeciągania sprawy tak długo, jak tylko się da, i na razie udaje się ją realizować. Proces rejestracji na etapie ministerialnym zakończył się wydaniem decyzji odmownej, a to także jest coś, co nie zdarza się często. Teraz sprawa ciągnie się w wojewódzkim sądzie administracyjnym, do którego się odwołaliśmy, i wciąż nie ma nawet terminu rozprawy, chociaż powinien zostać wyznaczony już w grudniu. Ciekawe, co tak bardzo przeszkadza ministerstwu w pastafarianach. Kościół Energetyków nie miał problemów. Kościół Słońca też ich nie miał. A wy jesteście dużą, obecną na całym niemal świecie wspólnotą, która szybko się rozwija. Jeśli rejestrować Kościół, to właśnie wasz. Może ktoś się boi, ale przecież wasz Potwór to Potwór, który nie jest straszny? – No tak. W opinii biegłych, która była podstawą do odrzucenia prośby o rejestrację, napisano, że nasz Kościół to nie Kościół, bo Potwór nie tremendum, czyli nie przeraża. Dziwne założenie. Ja uważam, że religia w ogóle nie powinna przerażać. I Latający Potwór Spaghetti jest wyjątkowo przyjaznym bóstwem. To chyba dobrze. Przekonanie, że aby w coś wierzyć, trzeba się tego bać, jest raczej smutne. Co w takim razie stałoby się ze Świętym Mikołajem? Jednak jakaś groza tutaj jest. Pastafariańskie piekło jest dość przerażające. – Raczej jest mniej fajne niż pastafariańskie niebo, ale i tak weselsze niż każde inne piekło. U nas różnica między niebem i piekłem jest taka, że w niebie piwo jest smaczne, a striptizerzy atrakcyjni, w piekle natomiast z jednym i drugim jest gorzej. Choć to nie dogmat, bo u nas w ogóle nie ma dogmatów. Takie piekło jest potrzebne. W końcu jeśli ktoś nie był dobrym człowiekiem, musi się liczyć z konsekwencjami w przyszłym życiu. I musisz przyznać, że wieczność w piekle to kiepska perspektywa w porównaniu z pobytem w naszym niebie. Ilu jest w Polsce pastafarian? – Na pewno coraz więcej, do tego coraz szybciej nas przybywa. Face­book może nie jest najlepszą metodą mierzenia liczby wiernych, ale tam mamy w tej chwili 23 tys. sympatyków. W kraju odbywają się spotkania, na których zjawiają się całe rodziny. A i tak, jeżeli przyjęlibyśmy tylko liczbę fanów z Facebooka, to jesteśmy w tej chwili piątym największym wyznaniem w kraju. Powiedz, proszę, w telegraficznym skrócie – to dla tych, którzy jeszcze was nie znają – na czym polega religia pastafariańska? – To wiara w Latającego Potwora Spaghetti, który w naszym przekonaniu stworzył wszystko, co nas otacza, a także nas. Wierzymy również, że to, co wiemy z podręczników do historii, nie jest do końca prawdą. Świat nie jest tak stary, jak tam piszą. Wszystko ma zaledwie 5 tys. lat, a to, że wygląda na starsze, jest sprawką Potwora. Nie wierzymy też w ewolucję i uznajemy, że to, co nas otacza, to projekt, ale nie inteligentny, tylko nieinteligentny, na co dowody da się znaleźć wszędzie wokół. Wystarczy się rozejrzeć, by dostrzec, że świat musiał zostać stworzony przez Potwora, który za dużo wypił, a jak przetrzeźwiał i zobaczył swoje dzieło, złapał się za głowę. Jeśli chodzi o pastafarian, to byli od zawsze, ale długo pozostawali w ukryciu, bo Potwór jest istotą skrytą i nie widział potrzeby obnoszenia się ze swoim Kościołem, ale w 2005 r. postanowił to zmienić i objawił się naszemu prorokowi Bobby’emu Hendersonowi. Od tamtego czasu pojawia się na świecie coraz częściej i coraz wyraźniej. Uznał widocznie, że nasze idee są światu potrzebne i muszą mieć w nim stałe miejsce. Jakieś dogmaty? – Podstawowym dogmatem naszej wiary jest brak dogmatów. Potwór to istota

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2014, 2014

Kategorie: Wywiady