Ledwie David Lynch i Mark Frost, zwracając się do widzów 3 października 2014 r. słowami: „Drodzy przyjaciele z Twittera, ta guma, którą lubicie, będzie mieć stylowy powrót. #damngoodcoffee”, zapowiedzieli nowe odcinki „Miasteczka Twin Peaks”, a już za chwilę będziemy mogli zobaczyć efekty ich pracy. Serial miał wrócić w 2016 r., żeby słowom Laury Palmer, że spotkamy się za 25 lat, stało się zadość, jednak prace się wydłużyły. Z pewnością jedną z przyczyn były nieporozumienia Lyncha ze stacją Showtime produkującą trzeci sezon (w Polsce prawa do emisji wykupiło HBO i już 22 maja będziemy mogli powrócić do rozpoczętej ćwierć wieku temu filiżanki kawy oraz nadgryzionego kawałka ciasta z wiśniami). W kwietniu 2015 r. Lynch opublikował nawet oświadczenie, w którym informował, że z powodu braku środków pozwalających zrealizować jego wizję artystyczną nie będzie możliwe kontynuowanie prac nad nowymi odcinkami. Na szczęście konflikt udało się zażegnać i 18 odcinków czeka na emisję. Zanim ona nastąpi, warto się zastanowić, co właściwie sprawiło, że „Miasteczko Twin Peaks” zyskało status serialu kultowego. Moda na sentymentalne wycieczki do lat 90. zdaje się nie mieć końca, ale serial duetu Lynch i Frost etykietkę kultowości zyskał dawno temu, zanim popularne stały się najntisy, czyli seriale z ostatniej dekady XX w. Morderczy urok małego miasteczka Serial znany jest na tyle, że nie trzeba go nikomu szczegółowo streszczać, ale warto przypomnieć, że punkt wyjścia stanowi zaginięcie licealistki Laury Palmer (Sheryl Lee). Wkrótce jej ciało zostaje odnalezione („Ona jest martwa. Martwa i owinięta w plastik”, mówi Pete Martell, nie mając pojęcia, że swoimi słowami inicjuje nowy rozdział historii amerykańskiej telewizji), a my stajemy się świadkami fascynującego śledztwa prowadzonego przez agenta FBI Dale’a Coopera (w tej roli niezapomniany Kyle MacLachlan). Cooper przyjeżdża do Twin Peaks i od razu zakochuje się w lokalnej kawie oraz serwującej ją jadłodajni. Co ciekawe, słabość Lyncha do kawy nie ograniczyła się do tego, że w serialu oddaje jej najwyższy hołd. W ostatnich latach wypuścił na rynek limitowaną serię kawy sygnowanej własnym nazwiskiem, można ją kupić w kilku nieprzypadkowych miejscach, takich jak sklep w amsterdamskim muzeum filmowym EYE. W „Miasteczku Twin Peaks” pojawia się zestaw motywów i gadżetów uwielbianych przez serialową widownię. Jest sielskie miasteczko, doskonale usytuowane, żyjące w zgodzie z naturą (w czołówce widzimy małego drozda, wodospady, daglezjowe lasy). Znajdziemy tam wszystko, co potrzebne do zaspokojenia popkulturowych pragnień, jak lokalna knajpa z dobrym śniadaniem, życzliwi sąsiedzi, proszone kolacje, rozterki emocjonalne uczniów high school, pastelowe wnętrza uroczych domków, ale są także tajemnica, pamiętniki zamordowanej nastolatki, zagrożenie czające się tuż za rogiem, poczucie grozy i desperacka próba znalezienia wentylu bezpieczeństwa. Czekając na nową część, staramy się nie pamiętać, że drugi sezon „Miasteczka” nie był zbyt udany. Z pracy nad nim zrezygnował Lynch (zrealizował jedynie pierwszych sześć odcinków serialu), a twórcy pracujący dla ABC zrobili wszystko, żeby zagmatwać wątki w sposób czasami wręcz niedorzeczny. Nie można też zapomnieć, że sam Lynch od dawna nie zrealizował niczego godnego uwagi ani na małym, ani na dużym ekranie. Tuż przed premierą nie wiemy zupełnie nic o tym, co czeka nas w nowych odcinkach. Produkcja serialu zadbała, żeby do mediów nie przedostały się informacje na temat tego, w jakim kierunku rozwijany był scenariusz ani czego możemy się spodziewać po bohaterach ostatni raz widzianych w 1991 r. Zwiastuny wypuszczone do sieci przez Showtime także niczego nie zdradzają. „Miasteczko Twin Peaks” to jedna wielka niewiadoma, pozostaje mieć nadzieję, że będziemy pozytywnie zaskoczeni, chociaż wśród zagorzałych fanów, nauczonych przykładem „Z archiwum X”, jest wielu sceptyków, wychodzących z założenia, że nie warto psuć czegoś, co dzisiaj uchodzi za ikoniczne. Dama z Pieńkiem na czele Rzadko który serial może się pochwalić postaciami tak barwnymi, niecodziennymi, ekscentrycznymi, pielęgnującymi rytuały i dziwactwa. Tacy właśnie są mieszkańcy Twin Peaks. Przyjezdny, czyli Dale Cooper, to z kolei wzór telewizyjnej postaci agenta federalnego. Olśniewająca powierzchowność, czarny garnitur, prochowiec, słabość do kawy i ciasta wiśniowego przeszły do historii. Podobnie jak