Europejska sonda kosmiczna wylądowała na niesamowitym księżycu Saturna Najbardziej ambitna misja w dziejach eksploracji planet zakończyła się błyskotliwym sukcesem. 14 stycznia europejska sonda kosmiczna Huygens osiadła na Tytanie, zadziwiającym księżycu Saturna, wśród organicznych chmur, wichrów i błyskawic. Nigdy przedtem pojazd międzyplanetarny nie wylądował tak daleko. Sonda Huygens przesłała na Ziemię zdjęcia niezwykłego globu, informacje o ciśnieniu, temperaturze, składzie atmosfery, jak również fascynujące dźwięki z Tytana. Na pokładzie próbnika znajdował się aparat do pomiaru temperatury, skonstruowany w Centrum Badań Kosmicznych (CBK) PAN. Sonda była w podróży siedem lat i pokonała ponad 2 mld km, zanim dotarła do celu. Mknęła w przestrzeni międzyplanetarnej umieszczona „na plecach” amerykańskiego próbnika Cassini. Oba statki kosmiczne zostały wystrzelone w październiku 1997 r. Cassini skonstruowany został przez amerykańską agencję kosmiczną NASA, Huygens był dziełem europejskiej agencji ESA. Niezwykle skomplikowana misja tych dwóch połączonych statków kosztowała ponad 3 mld dol. W lipcu ubiegłego roku oba pojazdy dotarły w okolice Saturna. W Wigilię Huygens (319 kg supernowoczesnej techniki!) oderwał się od Cassiniego i wziął kurs na Tytana. To zapewne najbardziej intrygujący z księżyców Układu Słonecznego. Ogromny glob, większy od Merkurego, półtora raza większy od naszego Księżyca, jest wystarczająco masywny, aby utrzymać atmosferę, o 50% gęstszą od ziemskiej. To mgła koloru pomarańczowego, tak gęsta, że całkowicie przesłania powierzchnię Tytana. Atmosfera składa się w 90% z azotu, a także z metanu i złożonych cząstek organicznych – etanu i acetylenu. Właśnie cząsteczki organiczne tworzą ten zadziwiający pomarańczowy smog. Przez gęstą otoczkę gazową nie mogły się przebić najpotężniejsze teleskopy. W październiku Cassini zbliżył się do Tytana na odległość zaledwie 1200 km. Czułe urządzenia sondy rozpoznały jego na powierzchni urozmaicone struktury. Okazało się, że ten największy księżyc Saturna ma młodą, aktywną geologicznie powierzchnię. Ale także aparaty pomiarowe Cassiniego nie zdołały rozwikłać tajemnic otoczonego pomarańczową mgłą Tytana. Naukowcy liczyli więc, że lądownik Huygens przynajmniej częściowo tego dokona. Oczekiwania były ogromne. Wszelkie dane wskazywały, że na Tytanie szumią morza lub oceany, złożone jednak nie z wody, lecz z płynnych węglowodorów, że wznoszą się tu lodowe wulkany i zachodzą gwałtowne zjawiska atmosferyczne – pada metanowy deszcz, sypie etanowy śnieg i grad, jest też mnóstwo substancji organicznych, które być może tworzą wielkie regiony zamarzniętego, elastycznego błota. Z podobnych substancji organicznych na Ziemi zrodziło się życie, zresztą Tytan pod wieloma względami przypomina naszą planetę sprzed 4 mld lat. Ale na księżycu Saturna życie zapewne nie powstanie. Panuje tu siarczysty mróz, temperatury wynoszą około minus 190 stopni. W takich warunkach lód staje się twardy jak skała. Niektórzy eksperci, jak amerykański planetolog David Grinspoon, przypuszczają, że w przeszłości Tytan był cieplejszy i wilgotny. Być może, pojawiły się tu mikroorganizmy, może przetrwały w wodnych jeziorach pod powierzchnią, ogrzewanych przez energię wulkanów. Zapewne to zbyt śmiała hipoteza, z pewnością jednak dostarczone przez Huygensa dane pomogą lepiej zrozumieć początki życia na Ziemi. Sonda opadała w atmosferze 2,5 godziny, przesyłając dane do sondy Cassini, która przetransmitowała je do centrum operacyjnego ESA w Darmstadt. Jeden z systemów pomiarowych odmówił posłuszeństwa, ale najważniejszy – Kanał B, zbierający dane z powierzchni księżyca, funkcjonował prawidłowo. Sonda, która weszła w otoczkę gazową Tytana z prędkością 20 tys. na godzinę, wyhamowała za pomocą osłony termicznej i trzech kolejno otwieranych spadochronów do 20 km na godzinę. Opadła miękko na powierzchnię globu, jej urządzenia pracowały jeszcze przez ponad dwie godziny. Były dobrze chronione przed zimnem, ale w końcu po prostu zamarzły. Próbnik wylądował zapewne na stałej powierzchni, nie na metanowym jeziorze, w którym szybko by zatonął. Sukces misji Huygensa był bardzo potrzebny, zwłaszcza po fiasku misji marsjańskiego lądownika Beagle 2. Ten statek ESA odłączył się przed rokiem od sondy macierzystej i pomknął ku Marsowi, gdzie zniknął bez wieści. Być może, udana wyprawa Huygensa otworzy nowy rozdział w badaniach planet, gdy olśnieni fantastycznymi danymi z egzotycznego globu politycy zrozumieją, że pieniądze na ten cel
Tagi:
Krzysztof Kęciek