Arogancja byłego kanclerza doprowadziła do skandalu Nad Łabą i Renem znów głośno o aferze “czarnych kas” CDU. Przyczynił się do tego Helmut Kohl, który, jak stwierdziły niemieckie media, “popisał się niesłychaną arogancją i hucpą”. Jego wystąpienie przed komisją dochodzeniową Bundestagu oburzyło opinię publiczną. “Kohl siedział przed komisją jak uosobienie arogancji. Zademonstrował, co dzieje się z osobą, która przez 16 lat sprawuje urząd kanclerza, a przez ćwierć wieku – przewodniczącego partii. Traci ona całkowicie kontakt z rzeczywistością. Hucpa Helmuta Kohla jest nie do zniesienia”, stwierdził dziennik “Süddeutsche Zeitung”. Były kanclerz już w ubiegłym roku, kiedy afera finansowa partii chadeckiej dopiero się zaczynała, gromko domagał się na forum parlamentu, by pozwolono mu złożyć wyjaśnienia. To tej pory były szef gabinetu nie zdołał jednak odeprzeć oskarżeń. Ba, nawet nie próbował tego uczynić. Jak wiadomo, Kohl przyznał się, że w latach 1993-98 przyjął 2,1 miliona marek od tajemniczych sponsorów. Odmawia jednak wyjawienia ich tożsamości, albowiem “dał słowo honoru”, że ofiarodawcy pozostaną anonimowi. Prasa pyta, czy politycy rządzący Niemcami przez 16 lat zostali skorumpowani? 29 czerwca przed komisją tą, zasiadającą w gmachu Akademii Katolickiej w Berlinie, wystąpił wreszcie kanclerz jedności Niemiec. Kohl przygotowywał się do tego dnia niezwykle starannie. Pomagało mu czterech adwokatów. Były szef rządu wynajął dla swej świty całe piętro gmachu Akademii. Właściwie nikt się nie spodziewał, że Helmut Kohl w sprawie afery finansowej powie coś nowego. Kanclerz jedności, który już wcześniej zapowiadał: “Stary słoń potrafi walczyć”, teraz zachował się niezwykle agresywnie. Odmawiał odpowiedzi na kłopotliwe pytania lub wykazywał się zanikiem pamięci. Stwierdził, że celem komisji jest zniszczenie jego osoby. “Oszczercy chcą, abym zniknął z historii”, oświadczył Helmut Kohl. Tak naprawdę całą intrygę uknuli socjaldemokraci, ale także przeciwnicy kanclerza z CDU, którym nie udało się obalić Kohla w 1989 roku, a teraz mszczą się (chodzi tu o takich polityków, jak Heiner Geissler czy Rita Süssmuth). Owszem, zdarzało się, że dotacje zaksięgowano nieprawidłowo, ale szef rządu o tym nie wiedział. W kuluarach mówiono później, że były kanclerz cierpi na “manię prześladowczą” i “manię wielkości”. Na domiar złego wyszło na jaw, że zasiadający w komisji dochodzeniowej politycy CDU, jak wiceprzewodniczący tego gremium Andreas Schmidt, przed przesłuchaniami ważnych świadków regularnie spotykali się z Kohlem. Czyżby wspólnie uzgadniano scenariusz przesłuchań? Wiadomo też, że chadeccy komisarze informowali ekskanclerza o postanowieniach podjętych podczas zamkniętych obrad komisji. Volker Neumann uważa, że Kohl ma jeszcze w swym “długim ręku” wielu polityków CDU, ponieważ były szef wie o nich za dużo. Do słów Neumanna należy jednak podchodzić ostrożnie. Komisja nie jest gremium neutralnym. Zasiadają w niej w większości przedstawiciele rządzących partii lewicowych. Nie pomijają oni żadnej okazji, by pognębić nie tylko Kohla, ale także CDU. Z drugiej strony, architekt jedności Niemiec zaszkodził tylko sobie i swej partii, zachowując się tak butnie. Nazajutrz media nie pozostawiły na Kohlu suchej nitki. Nawet konserwatywny “Die Welt” stwierdził, że Kohl sprawował urząd kanclerza “z arogancją feudalnego barona”. Wiedeński “Kurier” stwierdził, że Kohl wystąpił z cynizmem, który pozostawia niewiele miejsca na moralność. A wydawało się, że skandale CDU zostaną szybko zapomniane. Jeszcze w styczniu połowa obywateli uważała aferę finansową za najważniejszą sprawę kraju – w kwietniu już tylko jedna trzecia. Chadecy zrównali się z socjaldemokratami w sondażach opinii publicznej (reformatorski zapał kanclerza Schrödera nie podoba się niemieckim mieszczuchom). Politycy z CDU postanowili nawet skończyć z ostracyzmem Kohla, którego przecież w styczniu br. pozbawili godności honorowego przewodniczącego partii. Były kanclerz, wciąż mający charyzmę i wielu zwolenników, miał w październiku być głównym mówcą na obchodach 10. rocznicy zjednoczenia Niemiec. I teraz taka kompromitacja! Po wystąpieniu Kohla przed komisją 70% Niemców uznało, że powinien on złożyć mandat parlamentarzysty. Zakłopotana liderka CDU Angela Merkel oświadczyła, że interesy partii i Kohla są sprzeczne. Były kanclerz walczy o swój honor, zaś partia o zwycięstwo w wyborach w 2002 roku. Wiele wskazuje na to, że wkrótce na chadeków spadną
Tagi:
Krzysztof Kęciek