Załatwiam sprawy do końca

Załatwiam sprawy do końca

Warszawa 25.08.2023 r. Agata Martyna Diduszko-Zyglewska - dziennikarka, publicystka, dzialaczka spoleczna, animatorka kultury, fot.Krzysztof Zuczkowski

Działalność ministra Czarnka, mówię to jako mama i radna zajmująca się edukacją, jest przerażająca. Szkoły zostały zdemolowane na każdym poziomie Agata Diduszko-Zyglewska – dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, od 2018 r. radna Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o jej tuszowaniu przez polskich biskupów, kandydatka Lewicy do Sejmu w okręgu nr 19 (Warszawa), pozycja 3. Zapowiedziała pani, że jej kluczowe cele to świeckie państwo, bezpieczne kobiety i dzieci z pełnią praw oraz dobrostan ludzi kultury. Właściwie każde z tych zadań to praca, którą w Polsce trzeba wykonać od zera. – Nie od zera! Pracujemy nad tymi sprawami od wielu lat. Mamy program i przygotowane zmiany prawne. Jako polityczki Lewicy współpracowałyśmy przy tworzeniu projektu ustawy Legalna aborcja bez kompromisów i zbieraniu pod nim podpisów. Włączyłam się w sprawy mobbingowanych kobiet w służbach mundurowych i sprawy samotnych matek, które w związku z wadliwym prawem w Polsce są pozbawiane dzieci. Trzeba jeszcze to wszystko wprowadzić w życie. – Po wyborach na pewno będziemy musieli się dogadać z pozostałymi partiami opozycji i wiemy, że w niektórych sprawach niestety są one o kilka kroków za społeczeństwem. Ale jestem pewna, że gdy usiądziemy przy jednym stole, dojdziemy do porozumienia. Są oczywiście rzeczy, których załatwienie będzie wymagało więcej czasu, bo zostały zdemolowane na tak wielu poziomach, że nie da się tego załatwić w miesiąc. Takim polem jest przede wszystkim edukacja. Ile czasu może zająć sprzątanie w szkole po Czarnku i jego „rewolucjach”? – Działalność ministra Czarnka, mówię to jako mama i jako radna zajmująca się edukacją, jest przerażająca. Szkoły zostały zdemolowane na każdym możliwym poziomie, zarówno programów nauczania, jak i warunków pracy nauczycieli. Co teraz mamy? Nauczyciele uciekają ze szkół, mówią: do widzenia, idę pracować gdzie indziej. W Warszawie brakuje kilku tysięcy nauczycieli, rodzice alarmują, że do szkół trafiają ludzie z łapanki, którzy nigdy wcześniej edukacją się nie zajmowali, nie mają żadnego przygotowania pedagogicznego. A mają uczyć dzieci! Bywa, że wychowawcami zostają osoby, które  tydzień wcześniej podjęły pracę nauczyciela. Czy taka szkoła może dobrze działać? To jest coś, co niszczy szanse życiowe pokoleń młodych ludzi w Polsce, i coś, za co Czarnek i jego ludzie muszą odpowiedzieć. Musimy to mówić wprost: państwo zaatakowało własne dzieci. Przez własne zaniechania pozbawia je życiowych szans. Szkoła ministra Czarnka odpuszcza matematykę czy informatykę, za to pojawiają się takie przedmioty jak historia i teraźniejszość, a także  naciski, by jak najwięcej dzieci chodziło na religię. – Zdarzało mi się interweniować w szkołach, w których np. dzieciaki były prześladowane za udział w protestach czy za pokazywanie się z tęczową flagą. Jest to naprawdę straszne. Obawiam się, że polskiej szkoły nie da się zmienić od ręki. – Rzeczywiście, w edukacji nie można niczego zrobić natychmiast, trzeba skoordynować wiele aspektów oświaty w sposób przemyślany, konsultując się z ekspertami i związkami zawodowymi – od treści podręczników i podstaw programowych, przez kompetencje dyrektorów szkół i kuratorów, po pensje nauczycieli i sposób ich przygotowywania do zawodu. Bo prawie nikt nie chce iść uczyć w szkole. I trudno się dziwić, skoro pensja nie wystarcza do pierwszego, a metodyka nauczania wielu przedmiotów pozostaje archaiczna. W tej dziedzinie trzeba zrobić wszystko właściwie od zera. To wielka praca. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, że jest mnóstwo ludzi, którzy mają to przemyślane, którzy są ekspertami w sprawie edukacji. Kompetencji nam nie brakuje. Wiemy, co zrobić, by szkoła dobrze uczyła i była przyjazna, bezpieczna. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo kobiet i dzieci, dzień przed naszym spotkaniem na okładce „Super Expressu” znalazł się Janusz Korwin-Mikke, symbol Konfederacji, który opowiada, jak bije syna. – Przyzwolenie na bicie dzieci, wypowiadane przez polityków, którzy są jakimś punktem odniesienia dla ludzi, jest skandaliczne. Przemoc fizyczna wobec dzieci jest w Polsce zakazana. Zgodnie z zapisami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego „osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Bicie dzieci, czyli naruszanie ich nietykalności cielesnej, podlega karze także na podstawie art. 207 i art. 217 Kodeksu karnego. Bezkarność polityków związanych z prawicą, którzy nie tylko bronią publicznie bicia dzieci, ale wręcz do bicia się przyznają, jest porażająca. Mamy statystyki,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 37/2023

Kategorie: Wybory 2023, Wywiady