Zamiast gimnazjum – szkoła katolicka

Zamiast gimnazjum  – szkoła katolicka

Radni w Stalowej Woli chcą zamknąć publiczne gimnazjum, żeby przekazać budynek diecezji W Stalowej Woli radni zadecydowali o powstaniu szkoły katolickiej. Zapewne sprawa ta nie poruszyłaby nikogo, gdyby nie fakt, że jednocześnie podjęli uchwałę intencyjną o likwidacji publicznego gimnazjum, by w jego budynku znalazła swoją siedzibę nowa szkoła. Zamiarem likwidacji Gimnazjum nr 1 im. Księdza Bronisława Markiewicza najbardziej zbulwersowani są rodzice uczniów tej placówki. – Radni podjęli uchwałę pod koniec czerwca, a my dowiedzieliśmy się o niej dopiero niedawno – mówi Jarosław Szczakowski. – Najbardziej szkoda dzieci, bo do tej szkoły już się przyzwyczaiły i przejście do innego gimnazjum będzie dla nich olbrzymim stresem. Przewodniczący rady rodziców, Robert Czarnecki, jest także zbulwersowany tym, że tak ważna uchwała została podjęta w wakacje. Na dodatek nie zamieszczono jej na stronie internetowej urzędu miasta. W lokalnej prasie pojawiła się jedynie lakoniczna informacja. – Nikt nie jest przeciwny tworzeniu katolickich szkół, ale dlaczego kosztem naszego gimnazjum? – pyta. – To jedyna taka placówka w tej części miasta. Rodzice przyznają, że znaczna większość z nich to ludzie wierzący i zdziwieni są, że szkołę katolicką chce się tworzyć w tak nieprzyjemnej atmosferze, na siłę. – Słyszeliśmy, że od przyszłego roku szkolnego ma być nabór tylko do klasy pierwszej w szkole katolickiej – mówią. – Te dzieci, które tu zaczęły naukę, będą więc musiały szukać sobie innego gimnazjum. I gdzie w tym wszystkim dobro dzieci? Nauka w ciągłej niepewności Robert Czarnecki zdziwiony jest także uzasadnieniem podjętej uchwały o utworzeniu szkoły katolickiej. Mowa w nim o tym, że zamiar utworzenia szkoły katolickiej jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. – Nas nikt o zdanie nie pytał – mówi w imieniu rodziców. – A przecież też jesteśmy mieszkańcami Stalowej Woli. Jeżeli w ankiecie jest tylko pytanie o powstanie szkoły katolickiej, to przecież nikt nie będzie się sprzeciwiał. Ciekawe, czy ktoś byłby za likwidacją naszego gimnazjum, gdyby padło takie pytanie? Do gimnazjum nr 1 uczęszczają obecnie dwie córki Roberta Czarneckiego, najstarsza też kończyła tę szkołę. Jako rodzic jest bardzo zadowolony z placówki. Chwali nauczycieli, którzy stawiają nie tylko na edukację, lecz także na wychowanie młodzieży. – To ważne dla rodzica, że może być spokojny o dziecko, posyłając je do szkoły – mówi. – Tu jest naprawdę bezpiecznie, nauczyciele znają każdego ucznia z imienia i nazwiska, nikt nie jest anonimowy. Szkoła pracuje na jedną zmianę, gdy tymczasem w innych gimnazjach zajęcia odbywają się na dwie. To szczególnie istotne w okresie jesienno-zimowym, gdy dzień jest bardzo krótki. W rejonie mieszka około 480 dzieci w wieku gimnazjalnym, ale tylko 160 chodzi do gimnazjum nr 1. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele fakt ten tłumaczą nie do końca jasną sytuacją szkoły. – Kiedy rozeszła się wieść o planach likwidacji naszego gimnazjum, już po zapisach dwadzieścioro dzieci przeszło do innej szkoły – wyjaśnia Robert Czarnecki. – Zresztą od kilku lat nie ma wobec tej placówki stabilnej polityki oświatowej. Już od 2001 r. docierały do rodziców informacje o likwidacji placówki i przeznaczeniu budynku na siedziby różnych instytucji. Miał się tu mieścić kampus akademicki, potem mówiono o Wyższej Szkole Ekonomicznej, Zespole Szkół Lotniczych, następnie Zespole Szkół Gastronomicznych, a ostatnio właśnie o Diecezjalnej Szkole Katolickiej. – Jak w takiej atmosferze niepewności o następne lata ma funkcjonować szkoła? – pyta Robert Czarnecki. – Jeżeli może być zlikwidowana w każdej chwili, to rodzice wolą posłać dzieci do innych placówek, to zrozumiałe. Po co na rok kupować dziecku mundurek i podręczniki? Atmosfera, która wytworzyła się teraz wokół gimnazjum, dotyka przede wszystkim uczniów. – Jesteśmy zadowoleni z naszego gimnazjum i tutaj chcemy dalej się uczyć – przyznają zgodnie Asia Madej, Gabrysia Czarnecka i Kamil Smalec z samorządu szkolnego. – Mamy dużo osiągnięć, wielu bardzo dobrych sportowców, olimpijczyków. Nasza szkoła ma dobrą opinię i jeżeli nadal by funkcjonowała, to także dobrą przyszłość. Wyremontowany budynek w nowe ręce Dla wielu osób dziwny jest także fakt, że przez lata w szkołę nikt nie inwestował. Miasto oszczędzało na gimnazjum m.in. poprzez ograniczenie środków finansowych na inwestycje, zamknięcie stołówki, cięcia etatowe,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 50/2007

Kategorie: Reportaż