W Kostce – podobnym do bunkra budynku szkoły – Franz Obrist czuje się najlepiej. Tak dobrze, że w ogóle nie zamierza opuszczać murów gimnazjum ani niczego zmieniać przez resztę życia: „Byłem gimnazjalistą i jarałem hasz. W zasadzie jarałem bez przerwy: jadąc na rowerze do szkoły, w ciemnych kątach przechowalni rowerów, w krzakach czarnego bzu, i to przez wszystkie sześć lat nauki – w klasie wyrównawczej, w dziesiątej, drugi raz w dziesiątej, w jedenastej, w dwunastej, drugi raz w dwunastej – i byłem już ujarany jak norka”. Tak zaczyna się ten quasi-pamiętnik chłopaka, który wydaje się czystym produktem braku wychowania i bogatej cywilizacji Zachodu. Franz Obrist, dwudziestoletni inteligentny obibok jest mieszkańcem Thun – małego miasteczka u podnóża Alp. Boi się życia, jego wyzwań i powagi. Dlatego woli w oparach haszyszu zajmować się rzeczami małymi: opiekować się swoim borsukiem, z przyjaciółką Wenezuelą i niepełnosprawnym bratem płatać niewybredne żarty sąsiadom, rozgrywać partyjki backgammona ze szkolnym cieciem. Jeśli sięgnie po książkę, będzie to raczej książka telefoniczna, z której na chybił trafił wybierze czyjś numer, by przegadać pół dnia o życiu. A jeśli stworzy porywające przemówienie, to tylko w wyniku upalenia trawką. Historia Franza to współczesna powieść szelmowska napisana przez ucznia dla uczniów, opowiadająca o wierze, odwadze, przyjaźni i miłości. Antylopy biegną obok siebie dlatego, by wzajemnie zdmuchiwać sobie piasek z oczu. Każdy z nas potrzebuje takiej drugiej antylopy – odkrywa Franz, gdy nagle umiera dozorca szkoły – jeden z najbliższych mu ludzi. Jednak próżno doszukiwać się jakiegoś głębokiego tła kulturowego Szwajcarii czy też wyjaśnień psychologicznych mówiących skąd pochodzą lęki bohatera. Autor – Christoph Simon należy do młodej generacji współczesnych pisarzy szwajcarskich. Sam o sobie mówi jednak: „Nie jestem pisarzem – ja tylko piszę”. I takie właśnie ma się wrażenie, czytając jego książkę. Christoph Simon, Franz albo dlaczego antylopy biegną jedna obok drugiej, Jacek Santorski&Co, Warszawa, 2005 Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Karolina Święcicka