Zapomniany zamach na Hitlera

Zapomniany zamach na Hitlera

Pięć lat przed płk Stauffenbergiem był Johann Elser Gdyby powiódł się 8 listopada 1939 r., przed 65 laty, mało komu znany, pierwszy zamach na Hitlera, miałby dla niepodległości i integralności terytorialnej Polski nieobliczalne, fatalne konsekwencje. Podczas gdy o czynie płk. von Stauffenberga 20 lipca 1944 r. wydano tomy wspomnień i relacji, nazwisko Johann Georg Elser przez wiele lat nie mówiło nic nawet Niemcom. W liczącej 50 tys. haseł encyklopedii „Meyers Grosser Handlexikon” (wyd. XI z 1974 r. poprawione i uzupełnione) znajdziemy wprawdzie nazwisko Fanny Elsser, austriackiej baletnicy, opatrzone nawet zdjęciem. O sprawcy zamachu na Hitlera cisza. Dopiero w 50. rocznicę wybuchu bomby zegarowej w Bürgerbräukeller emitowano w RFN film dokumentalny w TV, a w księgarniach ukazała się książka. Lokalny, społeczny komitet musiał lata całe pokonywać liczne opory władz gminnych, zanim w końcu głośny fakt historyczny pozwolono upamiętnić obeliskiem w rodzinnej miejscowości Elsera. 60. rocznica jego śmierci, która minęła przed kilkoma miesiącami, i obecna 65. rocznica zamachu znów pozostały w głębokim cieniu pamięci von Stauffenberga. Powód przemilczenia czynu tego zamachowca okazuje się dziecinnie prosty. Elser był skażony komunistyczną przeszłością. To nic, że była ona ideowo skromna, a nawet dość nieprzejrzysta. Elser, 34-letni wówczas mieszkaniec bawarskiej wioski, po siedmiu klasach szkoły podstawowej musiał zapomnieć o dalszej nauce, chociażby z powodu gwałtownego charakteru ojca pijaczyny. W końcu zdobył jednak fach stolarza meblowego, lecz o pracę było trudno. To zbliżyło go do środowiska komunistycznego, które źródła wszelkich nieszczęść upatrywało w Hitlerze. Od początku był zdecydowanym przeciwnikiem narodowego socjalizmu. Konsekwentnie odmawiał pozdrowienia „Heil Hitler”, nie uczestniczył w zbiorowym we wsi słuchaniu radiowych wystąpień Hitlera. Już jesienią 1938 r. zaczął gromadzić materiał wybuchowy, o który w kamieniołomach było stosunkowo łatwo. Na początku 1939 r. Elser przeniósł się do fabryki amunicji, która wytwarzała granaty oraz zapalniki do pocisków artyleryjskich. Jako laik musiał samouctwem zdobyć elementarną wiedzę, jak dokonać eksplozji bomby zegarowej. Pierwsze próby przeprowadzał w ogródku rodziców. Zmajstrował sobie kuferek z podwójnym dnem, gdzie przechowywał niezbędny sprzęt i środki do skonstruowania bomby zegarowej. Elser wiedział, że w każdą rocznicę nieudanego puczu nazistów 8 listopada Hitler przybywa do kolosalnej monachijskiej piwiarni Bürgerbräukeller, by wystąpić przed weteranami walki. Następstwem tego nieudanego puczu przeciwko władzom bawarskim były bowiem ofiary śmiertelne, a Hitler trafił do więzienia. Wiosną 1939 r. Elser udał się po raz pierwszy do Monachium, bezskutecznie szukał zatrudnienia w Bürgerbräukeller. W sierpniu 1939 r. wynajął w Monachium pokój. Dzięki częstej obecności w piwiarni zdobył zaufanie personelu i uzyskał niezbędne informacje, z którego dokładnie miejsca na podium przemawia Hitler. Dowiedział się, która kelnerka tradycyjnie obsługuje spotkania weteranów, i wypytał ją szczegółowo o przebieg takiego spotkania. Przed zamknięciem lokalu chował się w pomieszczeniu nieobecnych już wówczas sprzątaczek. Gdy piwiarnia całkowicie pustoszała, tłumiącym hałas sprzętem, korzystając tylko z latarki elektrycznej, żłobił w filarze przez 30 nocy otwór wielkości 70 x 90 cm. Rano bocznym wyjściem opuszczał budynek z podręczną walizką, do której z kartonu przesypywał gruz. Na mieście walizkę opróżniał. Własnym sumptem zbudował także dwa identyczne mechanizmy zegarowe, na wypadek gdyby jeden zawiódł. W otworze umieścił 10-kilogramowy ładunek wybuchowy. W przylegającym do podium filarze obudowanym drewnianymi panelami podpiłował część i zamocował zawiasy. Powstało coś w rodzaju drzwiczek zakrywających żłobiony otwór. Przyćmione w tym miejscu światło czyniło je niewidocznymi. Zdumiewające, że przez 30 dni nikt tej krzątaniny nie zauważył. W nocy z 7 na 8 listopada sprawdził wszystko jeszcze raz, po czym wsiadł do pociągu jadącego do Konstancy, by przed wybuchem przekroczyć niemiecko-szwajcarską zieloną granicę. Mechanizm zegarowy nastawiony był na godz. 21.21. Filar z ukrytą wewnątrz bombą zasłaniała kilkumetrowa hitlerowska flaga, tak że nikt nie mógł wypatrzyć zamocowanych na filarze drzwiczek. Złe warunki atmosferyczne uniemożliwiły start samolotu do Berlina. Ponieważ pociąg odjeżdżał o godzinie 21.31, Hitler musiał skrócić spotkanie z weteranami nazizmu. Hitler opuścił wiec nazistów o 21.07, a 13 minut później nastąpił wybuch tak gwałtowny, że zawalił się cały sufit, powodując śmierć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 46/2004

Kategorie: Historia