Żona posła PO doradza prezesowi TVP i zarabia więcej niż jej mąż w parlamencie Od wielu miesięcy dziennikarze bezskutecznie próbują się dowiedzieć w biurze prasowym TVP, jaki zakres obowiązków ma doradczyni zarządu Liliana Sonik i ile zarabia w publicznej telewizji. Przy okazji pytają o Jana Marię Tomaszewskiego, też doradcę zarządu TVP, prywatnie kuzyna Jarosława Kaczyńskiego. Za każdym razem redakcje dostają mejle, że doradcy prezesa TVP nie są osobami publicznymi i z tego powodu ich wynagrodzenia obejmuje ochrona danych osobowych. Obecność Jana Marii Tomaszewskiego na tym stanowisku można tłumaczyć w ten sposób, że Jarosław Kaczyński chce mieć w telewizji kogoś z rodziny w charakterze dozorcy. Ale żona posła Platformy Obywatelskiej Bogusława Sonika, wcześniej przez dwie kadencje europosła, która doradza telewizji publicznej całkowicie zdominowanej przez PiS? Jan Rokita, krakowski kolega Sonika z PO, gdy 14 września 2007 r. dowiedział się, że jego żona Nelli została powołana na stanowisko doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw kobiet, jeszcze tego samego dnia ogłosił, że wycofuje się z polityki. 13 kwietnia 2016 r., w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, zwołanego na prośbę opozycji, a poświęconego okolicznościom i przyczynom masowych zwolnień dziennikarzy w publicznym radiu i telewizji, posłowie PO i Nowoczesnej pytali Jacka Kurskiego o kompetencje i pensje doradców. Prezes TVP odpowiedział: – Jan Tomaszewski pracuje w TVP od ponad dziesięciu lat. Nie wiem, czyim jest kuzynem, nie interesuję się tym. Nie wiem, chętnie dowiedziałem się. Jest moim doradcą. Prostuję informację podaną przez jeden z portali, jakoby zarabiał 20 tys. zł. Nie, nie zarabia 20 tys. zł, czyli maksymalnej stawki doradcy prezesa zarządu. Jest gdzieś pomiędzy najniższą a najwyższą. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale jest pomiędzy. Cieszę się, że moim doradcą jest pani Liliana Sonik, żona posła Sonika. Nie zwolniłem pani Liliany Sonik. Spotykam się z nią, współpracuję i cieszę się, że zarabia więcej niż pan Jan Tomaszewski, chociaż też nie mogę powiedzieć ile. To tyle. Rady pana Jana Tomaszewskiego bardzo sobie cenię. One nie dotyczą spraw kadrowych, personalnych, tylko merytorycznych. Jest wybitnym specem od plastyki, scenografii, ma tu wyczucie i na tym się zna. Posłowie dowiedzieli się więc, że doradcy Kurskiego dostają mniej niż 20 tys. zł miesięcznie i że Liliana Sonik ma większą pensję niż Jan Maria Tomaszewski. Do dzisiaj nikt w Warszawie nie wie, ile obydwoje zarabiają. W Świątnikach bez tajemnic Ile wynoszą zarobki Liliany Sonik jako doradcy prezesa Kurskiego, doskonale wiedzą za to mieszkańcy gminy Świątniki Górne, kilkanaście kilometrów na południe od Krakowa. Podane są do publicznej wiadomości na gminnej stronie internetowej w rubryce z oświadczeniami majątkowymi radnych. Żaden dziennikarz ani poseł nie pofatygował się, aby tam zajrzeć, bo w stolicy chyba nikt nie wie, że oprócz doradzania prezesowi Kurskiemu Liliana Sonik od 2014 r. jest też radną w Świątnikach Górnych i z tego tytułu z gminnej kasy pobiera miesięcznie ok. 500 zł. W 2016 r. jako radna zarobiła 5625 zł. W telewizji publicznej tyle otrzymuje za dziesięć dni. Na gminnej stronie można przeczytać, że Liliana Sonik w 2016 r. w TVP zarobiła 190 582,84 zł, a więc jej pensja wynosi ok. 16 tys. zł miesięcznie. Natomiast Bogusław Sonik w ubiegłym roku z tytułu sprawowania mandatu poselskiego i diet sejmowych zarobił tylko 162 209,06 zł. Prosty z tego wniosek, że lepiej płacą w telewizji publicznej niż w Sejmie. W obydwu oświadczeniach majątkowych państwa Soników jest informacja, że są właścicielami mieszkania o powierzchni 17 m kw. o wartości 125 tys. zł. Pytanie, jak można pracować w Warszawie i równocześnie być radnym w małej miejscowości w województwie małopolskim, dbać o interesy mieszkańców, bywać na zebraniach i sesjach gminnych. Aby być radnym, trzeba poza tym mieszkać na terenie swojej gminy, a Liliana Sonik jest zameldowana razem z mężem w mieszkaniu przy ul. Józefa Piłsudskiego w Krakowie. W 2014 r. Liliana Sonik mogła kandydować w wyborach w Świątnikach Górnych, bo w 2010 r. uzyskała prawo wyborcze bierne i czynne na podstawie wpisu do rejestru wyborców tej gminy. Choć nie była w niej zameldowana,