Coraz więcej młodych ludzi wczesną dorosłość spędza pod dachem rodziców Rosnąca liczba osób w wieku 25-35 lat, które mimo w miarę już ustabilizowanego życia zawodowego i osobistego nadal mieszkają w domach rodzinnych, dawno przestała być zjawiskiem regionalnym czy wynikającym ze specyfiki kulturowej poszczególnych państw. Tradycyjnie śmiano się z nieskorych do wyprowadzki od mam Włochów czy, szerzej, obywateli krajów południowych. Przypisywano im takie cechy jak lenistwo, nieumiejętność planowania wydatków czy niechęć do brania odpowiedzialności za własne życie. Na przeciwnym biegunie z reguły sytuuje się narody północne i anglosaskie – zimny wychów i oparty w dużej części na szkołach z internatem system edukacyjny ma przygotowywać młodych do szybszego usamodzielnienia się. Te schematy myślenia, jak to często bywa, straciły w obecnych czasach moc wyjaśniania rzeczywistości. Milenialsi odwlekają do granic możliwości moment wyprowadzki i całkowitego uniezależnienia się od rodziców już praktycznie we wszystkich krajach rozwiniętych. I choć trudno wyodrębnić jedną konkretną przyczynę tej tendencji, motywacje pozostawania pod rodzinnym dachem w większości przypadków są do siebie zbliżone. Samodzielność w kryzysie Carolina Wong, 33-letnia projektantka graficzna z Florydy, na co dzień zarabiająca na życie tworzeniem krótkich wideoklipów reklamowych i produkcji marketingowych, skupia w swojej historii niemal wszystkie przyczyny mieszkania dłużej z rodzicami. W reportażu opublikowanym na portalu Curbed opowiada, że zaczęło się, wbrew pozorom, nie od pieniędzy, ale od marzeń. A raczej od braku możliwości ich zrealizowania. Psycholodzy społeczni często mówią bowiem o milenialsach jako o pierwszej we współczesnej historii generacji, dla której doświadczenia i tzw. akumulowanie wartości i emocji są ważniejsze od dóbr materialnych. Ma to zresztą odzwierciedlenie w ich decyzjach konsumenckich. Badania opublikowane niedawno przez portal marketingowy Digiday pokazują, że milenialsi są bardziej skłonni nabyć konkretny produkt, jeśli stoi za nim akcja społeczna lub jakaś misja, z którą mogą się utożsamiać poprzez wydanie swoich pieniędzy. Przedstawicielom tego pokolenia od początku dość wyraźnie komunikowano, że najważniejsze powinny być dla nich samorealizacja i określanie priorytetów. Tak też swoje życie planowała Carolina Wong. Po skończeniu studiów w 2006 r. chciała od razu rozwijać się zawodowo jako projektantka i reżyserka. Nie rozważała jednak pracy w żadnej z dużych firm producenckich. Od początku chciała iść na swoje, zgodnie z panującymi wówczas trendami i dominującą w jej pokoleniu nieskrępowaną wiarą we własne możliwości. Rynek szybko zweryfikował to optymistyczne podejście do kariery zawodowej. Rozpowszechnienie się internetu, a w związku z tym darmowych wersji programów graficznych spowodowało zastój w branży. W dodatku chwilę po ukończeniu studiów przez Carolinę zaczął się największy kryzys ekonomiczny ostatniego półwiecza. Jej kariera stanęła w miejscu. I długo nie mogła z niego ruszyć. Co ciekawe, projektantka nie dała za wygraną na froncie zawodowym. Jak sama opisuje w materiale Curbed, przez pierwsze lata wegetowała w mieszkaniu wynajmowanym z innymi znajomymi z czasów studenckich, również w niełatwej sytuacji życiowej. Wreszcie zdecydowała się na powrót do domu rodzinnego. Mówiła sobie, że jedzie tylko na chwilę, na miesiąc albo dwa. Przeczeka zastój w branży, odpocznie. Została pięć lat. Ani na moment jednak nie dopuszczała do siebie myśli o przebranżowieniu się, pracy w korporacji, stałym zatrudnieniu u kogoś innego. Pogoń za realizacją utopijnych wizji okazała się ważniejsza od własnego mieszkania. Jak bumerang Tak z reguły przebiega schemat powrotów milenialsów do domu. Nacisk należy tu położyć właśnie na słowo powrót. Nieprawdą jest bowiem, że przedstawiciele tego pokolenia nie podejmują absolutnie żadnych prób życia na swoim. Próbują, owszem, ale najczęściej kończy się to fiaskiem. Dlatego badacze zjawiska mówią raczej o tzw. generacji bumerangowej, co odzwierciedla stan rzeczy odnośnie do miejsc zamieszkania milenialsów. Wielu u rodziców nie tyle mieszka stale, ile pomieszkuje, gdy zmusi ich do tego stan finansów. Tezę o regularnych powrotach potwierdzają badania. Richard Fry z amerykańskiego think tanku Pew Research, autor jednego z najbardziej przekrojowych raportów na temat mobilności milenialsów i ich sytuacji mieszkaniowej, podkreśla, że dane statystyczne mogą bardziej zaciemniać, niż rozjaśniać obraz. W Stanach Zjednoczonych bowiem aż 91% badanych z grupy wiekowej 25-35 lat deklarowało w 2016 r. ten sam adres zamieszkania, co rok wcześniej. Jednak Fry zauważa, że badania roczne nie uwzględniają wspomnianego zjawiska bumerangu, czyli mieszkania trochę