Sędziowie już Berlusconiemu nie podskoczą, bo zmienił prawo i znalazł się poza jego zasięgiem Jeśli uważasz podatki za niesprawiedliwe, po prostu ich nie płać! – autorem tego wezwania jest szef obecnego konserwatywnego rządu włoskiego, Silvio Berlusconi. Po raz czwarty w ciągu ostatnich 14 lat wygrał w kwietniu tego roku wybory powszechne na czele koalicji, którą nazwał Naród Wolności. Jego sztab wyborczy doradzał: mów, co chcą usłyszeć. Poszedł do wyborów pod hasłami, które mogły mu najbardziej zjednać rodaków. Jako właściciel wszystkich trzech wielkich kanałów włoskiej telewizji prywatnej sam jest wielkim specjalistą od PR. W toku kampanii wyborczej mówił to, co większość wyborców najbardziej chciałaby usłyszeć i co najbardziej odpowiadało jego interesom przedsiębiorcy, jednego z trzech najbogatszych obywateli Włoch. Wie, co ludziom doskwiera, ponieważ sam od wielu lat ma kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, który – dotąd bezskutecznie – próbuje go ścigać pod zarzutem oszustw podatkowych, przekupstwa i łapówkarstwa. Instytut Badań Gospodarczych i Społecznych (EURES) w raporcie za 2007 r. wykazał, że oszustwa podatkowe popełniane przez Włochów sprawiły, że do kasy państwowej nie wpłynęło 100 mld euro. Włosi zajęli w tej konkurencji pierwsze miejsce wśród narodów Unii Europejskiej. Ów włoski fenomen sprawia, że z roku na rok pogłębia się dystans w poziomie życia między tymi Włochami, którzy nie mogą oszukiwać skarbu państwa na podatkach, ponieważ ich zarobki wykazane są czarno na białym na listach płac, a tymi, którzy działają w wielkim, średnim czy małym rodzinnym biznesie. Włosi doprowadzili do perfekcji systemy oszukiwania fiskusa i stale wyprzedzają o krok policję skarbową. „Święci, żeglarze, oszuści” Ryzyko poniesienia kary, na jakie są narażeni oszuści podatkowi, jest stosunkowo niewielkie. Berlusconi, zanim przegrał wybory 2006 r., zdążył zmienić ustawowo kwalifikację oszustwa podatkowego z przestępstwa na zwykłe wykroczenie administracyjne. Cytowany raport stwierdza, że oszustwa podatkowe są popełniane we Włoszech czterokrotnie częściej niż w innych krajach Unii Europejskiej (z wyjątkiem Bułgarii). Gian Marco Di Pietro nosi to samo nazwisko, co słynny prokurator Antonio Di Pietro, który swą akcją ścigania korupcji nazwaną „Czyste ręce” doprowadził na początku lat 90. do kompromitacji i zniknięcia ze sceny włoskiej chadecji i współrządzącej z nią Partii Socjalistycznej. Opublikował nieco masochistyczny esej o Włoszech, zatytułowany „Święci, żeglarze i oszuści”. Cytuje w nim prof. Gian Marię Farę, prezesa instytutu Eurispes, w którym prowadzi się badania nad gospodarką i problemami społecznymi kraju. Profesor w swej książce „Włochy, które oszukują” mówi: „Półwysep dryfuje zanurzony w szarej strefie gospodarczej, pracy na czarno, w nielegalności na małą i wielką skalę, która jak pajęczyna omotuje wszystko i wszystkich”. Kult cwaniactwa to jedna z cech, które upodobniają nas do Włochów. W przedwojennej Warszawie spontaniczną sympatię budził przez lata cwaniak, który według znanej anegdoty sprzedał frajerowi z prowincji kolumnę Zygmunta. Jeden z najsłynniejszych włoskich cwaniaków, signor Angelo Nidoli, nie był wcale neapolitańczykiem, lecz pochodził z wywyższającego się nad resztę kraju Mediolanu, uważanego za stolicę włoskich finansów. Notabene Mediolan zasłynął w połowie lat 80. ubiegłego stulecia z afery niezwykle czcigodnego Banku Ambrosiano, którego dyrektora Roberta Calviego znaleziono powieszonego pod londyńskim mostem Czarnych Braci, ponieważ nie dotrzymał zobowiązań wobec sycylijskiej mafii. Wracając jednak do pana Angela Nidolego: zdołał sprzedać przemysłowcom z nieposiadającej dostępu do morza Szwajcarii wysłużony pancernik „Juliusz Cezar” za zawrotną wówczas kwotę 400 mln lirów. Okręt stał w porcie w Trieście i przeznaczony był na złom, a Nidoli odkupił go od marynarki dosłownie za grosze. Na liście zawodów przodujących w oszustwach podatkowych w raporcie EURES we Włoszech znaleźli się kolejno: adwokaci i architekci, mechanicy, hydraulicy, psychologowie, murarze, opiekunki do dzieci i służące. Uczciwie płacą podatki urzędnicy państwowi i inni ludzie pracy najemnej, którzy w 66% zatrudniani są legalnie. Powstań, Italio! Berlusconi atakował centrolewicowy rząd prof. Romana Prodiego za to, że „chce odbierać klasie średniej, aby dać robotnikom”. Niezbyt udolny skądinąd rząd byłego przewodniczącego UE uzyskał jednak przynajmniej tyle, że zmusił przedsiębiorców i lepiej sytuowane warstwy społeczeństwa do zapłacenia 40 mld euro zaległych podatków i kar za oszustwa podatkowe. Silvio Berlusconi, idąc w tym roku
Tagi:
Mirosław Ikonowicz