Zatrzymanie – komunistyczna zbrodnia
Dostałem wezwanie do stawienia się w IPN-owskiej prokuraturze, jako świadek w sprawie (cytuję za wezwaniem) „popełnienia zbrodni komunistycznej polegającej na przekroczeniu swoich uprawnień w okresie od 3 maja 1982 roku do 1985 roku w Darłówku, Koszalinie przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego, polegającego na psychicznym znęcaniu się w Ośrodku Internowania w Darłówku, nad pozostającą w przemijającym stosunku zależności Gabrielą C., poprzez bezprawne przetrzymywanie jej korespondencji, odmowę widzeń, karanie dyscyplinarne za niepopełnione wykroczenia, nakłanianie do współpracy oraz dokonaniu bezprawnych rewizji, zatrzymania i pozbawienia wolności”. Jak to przeczytałem, to nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy popukać w czoło, ale chyba i to, i to. Jest to podobno fragment rozleglejszego śledztwa prowadzonego przez IPN-owskich prokuratorów ze Szczecina na temat maltretowania, jakiemu poddawani byli internowani. Już nie będę wywnętrzał się nad prokuratorem, który wezwał mnie jako świadka wydarzeń w Darłówku, gdzie ani przez moment internowany nie byłem, i do sprawy kobiety, której nie znam. Chodzi mi o to uzasadnienie. Po pierwsze, o groteskową dysproporcję pomiędzy określeniem zbrodnia komunistyczna a treścią tego, co ów prokurator IPN-owski pod nią podciąga – wstrzymywanie korespondencji, odmowa widzeń, także zatrzymanie. To prawdopodobnie nie jest wina prokuratora, tylko prawa uchwalonego kiedyś przez Sejm i być może przez pewien czas mającego sens w odniesieniu do bardzo szerokiego zakresu naruszeń praw człowieka z czasów PRL, które nie mogły być osądzone, dopóki tamta Polska istniała. Choć pewno już wtedy nazywanie wielu z nich zbrodnią nijak się nie miało do treści tego pojęcia. Ale dziś, kiedy ocieramy się o 20. rocznicę od upadku PRL, nazywanie zbrodnią kary dyscyplinarnej, rewizji, zatrzymania itd. to kpina z pojęcia sprawiedliwości. Prawie wszystko z tego, co daje się podciągnąć pod pojęcie zbrodni komunistycznej, z wyjątkiem zabójstw i spowodowania ciężkiego inwalidztwa, powinno ulec przedawnieniu i pójść od strony prawnej w zapomnienie. Nie wiem, kim jest ta kobieta i co jej zrobiono, ale domaganie się po ponad ćwierć wieku kary dla ludzi, którzy odmawiali jej widzeń, wstrzymywali korespondencję, świadczy o wyjątkowej mściwości i raczej jej niż tym funkcjonariuszom wystawia świadectwo. Co to za sprawiedliwość, ciąganie po prokuratorach i sądach ludzi, którzy ćwierć wieku wcześniej temu czy owemu internowanemu zrobili kipisz, wstrzymali korespondencję itd.? To jakaś koszmarna recydywa mentalności z czasów Hammurabiego. Trochę chrześcijaństwa, Pani Gabrielo! Parę zdań przy okazji o internowaniu. „Solidarność” wielu ludziom służącym ustrojowi PRL, także tym w mundurach, na pewno zaszła mocno za skórę. I w obsłudze ośrodków internowania zdarzali się tacy, co stan wojenny zrozumieli jako czas odwetu. I oni postępowali brutalnie. Ale to były odstępstwa od odgórnie nakazanej tym załogom normy. A normą było izolować skutecznie i żadnej dolegliwości ponad to. Ja to odczułem natychmiast, i to nie w złotej klatce w Jaworzu, gdzie były wczasy jak dla kadry wojsk lotniczych (to był właśnie ośrodek wczasowy tej kadry), tyle że pod pistoletami. Ja to odczułem już w zwykłym więzieniu w Białołęce, widząc, jak bardzo rozluźniony został wobec nas normalny regulamin odsiadki, który dobrze znałem z 1968 r., a nie zmienił się od tamtego czasu. Miałem możność porównania, której większość nie miała. To dzięki temu rozluźnieniu w ośrodkach internowania powstała bogata filatelistyka, wychodziły gazetki, powstawały nawet książki, nie tylko Michnika, a wychodzenie z internatu było nawet przykrym przejściem ze swoistych enklaw wolności na szarość Polski lat 80. Mówił o tym Stefan Niesiołowski kilka dni temu w lokalu „Gazety” na wspominaniu Bronisława Geremka. Mija wkrótce 20 lat wolności i cały ten PRL-owski bagaż, włącznie z ganianiem za autorami stanu wojennego, powinien zostać zapakowany i odesłany historykom. Licznik prezydencki Do końca kadencji „Prezydenta Swojego Brata” zostało 822 dni. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint