Żeby działać, trzeba mieć wizję – rozmowa z Pawłem Piskorskim
Rząd Tuska nie zrobił i nie zrobi z CBA porządku, bo nie ma odwagi PAWEŁ PISKORSKI – b. prezydent Warszawy, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego Dokładnie cztery lata temu Donald Tusk zostawił Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. Było to już po śmierci Barbary Blidy i wiadomo było, jakie metody stosuje CBA. Dlaczego premier go nie zdymisjonował? – Nie znam dokładnego przebiegu wypadków ani motywów tej decyzji, ale mam wrażenie, że dużą rolę w tej sprawie odegrał Grzegorz Schetyna, który znał Kamińskiego, zresztą tak jak ja, z czasów Niezależnego Zrzeszenia Studentów, i przekonał Tuska, że Kamiński będzie obiektywnym urzędnikiem ścigającym przestępców, ale niedobierającym się do skóry ekipie Tuska. To oczywiście było świadectwem kompletnego braku wyobraźni, bo Kamiński jest z natury człowiekiem, który tak jak francuscy jakobini nie może żyć bez poszukiwania wroga, a najłatwiej było tego wroga odnaleźć w ekipie Tuska. Poza tym Tusk miał od lat coś takiego, co chyba trudno nazwać kompleksem, ale był bardzo przeczulony po historii środowiska liberałów z lat 90. On był jednym z liderów tego środowiska i miał przykre doświadczenia związane z tzw. aferałami. Jego przewrażliwienie na tym punkcie było takie, że robił różne – moim zdaniem nieprzemyślane – ruchy, w rodzaju wzięcia do rządu do niczego nieprzydatnej Julii Pitery czy pozostawienia Kamińskiego w CBA. To był cykl wydarzeń, w których starał się na siłę uwiarygodniać, że jest taki czysty, wspaniały. Ale Donald Tusk musiał mieć świadomość, że Kamiński nie będzie neutralny, bo między PiS a PO toczy się wojna o rząd dusz. Jeśli więc ktoś jest w PiS, a Kamiński nie był „szeregowcem”, bezstronny być nie może. Tusk mógł łatwo przewidzieć, że instytucja, którą kieruje Kamiński, będzie służyła określonej partii, określonym celom. – W pełni to potwierdzam, zwłaszcza że Tusk widział, co się działo w okresie rządów Kaczyńskiego. Bo nie było tak, że Kamiński przyszedł w momencie, kiedy przyszedł Tusk. Wiadomo już było, jak CBA się zachowywało, jak ścigało ludzi, jak bez żadnej troski o publiczne pieniądze wydawało gigantyczne sumy na fikcyjne bądź ukierunkowane politycznie śledztwa. Czy to był Kwaśniewski, czy Piskorski, czy ktokolwiek. Chodziło o to, żeby udowodnić jakąś tezę stawianą przez PiS. Od samego początku uważałem, że ta decyzja Tuska była nieracjonalna, podjęta bez wyobraźni i podyktowana przekonaniem, że jeśli zachowa on Kamińskiego, to wszystko będzie można mu zarzucić, ale nie to, że osłabia jakieś instytucje. Guzik prawda, jak się okazało. Na blogu ostro pan się odniósł do tego, czego dowiedzieliśmy się o metodach śledztwa od sędziego Tulei, ale też napisał pan, że sprawa doktora G. to nie wyjątek. – Oczywiście, że nie wyjątek. Najlepszym sposobem zwalczania korupcji jest nie łapanie doktora, tylko zmienianie mentalności i prawa. W Polsce na jedno i drugie macha się ręka, natomiast od czasu do czasu robi się nagonkę – a to na lekarzy, a to na nauczycieli, a to na prawników czy na samorządowców. Dlaczego sprawa doktora G. nie jest wyjątkiem? Bo wynika z uwarunkowań związanych z czasami PRL-owskimi, z okresem ogromnego niedoboru usług medycznych i fikcyjności pensji. Z tamtych lat utrwaliło się w społeczeństwie coś takiego, że jeśli lekarz ratuje życie osoby bliskiej, a jednocześnie wiemy, że ten lekarz zarabia śmieszne pieniądze, to wielu pacjentów, wiele rodzin pacjentów daje z wdzięczności podarunki. Uważałbym za absolutnie skandaliczne, gdyby jakiś lekarz uzależniał przeprowadzenie operacji, zabiegu itp. od zapłaty. Natomiast sytuacja doktora G. i olbrzymiej większości lekarzy, którzy przyjęli dowody wdzięczności, nie ma z takim zachowaniem nic wspólnego. W Polsce paradoks polega na tym, że ci, którzy mają usta pełne frazesów o ściganiu łapówkarzy i walce z korupcją, nie zmieniają prawa ani społecznych przyzwyczajeń, tylko robią nagonki. Dlatego uważam, że dobrze się stało, że wreszcie podniosła się krytyka działań CBA. Bo wprawdzie Kaczyński nie jest już premierem, a Ziobro ministrem sprawiedliwości, ale ostrych słów sędziego Tulei na temat metod zastosowanych podczas rozpracowywania doktora G. nie należy traktować jako wystąpienia odnoszącego się do historii. Dzisiejszej prokuraturze, służbom specjalnym i skarbowym nadal bliżej do reguł propagowanych w IV RP niż do standardów demokratycznego państwa prawa. Ale ta krytyka podniosła się dopiero teraz, a Platforma rządzi już drugą kadencję. – Platforma po dojściu do władzy obiecywała, że rozliczy patologie. Bo to jest patologia, jeśli