Zielone sumienia

Dla przyrody najgroźniejsza jest głupota Zgodnie z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej, niemal każda działalność człowieka przechodzi przez mniej lub bardziej dokładne sito ekologicznej weryfikacji. Ocenami objęte są strategie i programy, plany przestrzennego zagospodarowania, projekty zmian stosunków wodnych, pozyskiwania surowców; zbliżone procedury dotyczą wprowadzania nowych substancji, ocenia się skutki środowiskowe produktów i rodzajów usług. Recenzenci podręczników spoglądają na ich zawartość z punktu widzenia zgodności z zasadami ekorozwoju. Europejskie agendy oceniają każdy kierowany do nas eurocent przez pryzmat środowiskowych następstw takiego czy innego przeznaczenia go w Polsce. Dobrze mieć ekologiczny samochód i ekologiczne futro, wypada też umieć ocenić ich ekologiczne atrybuty. Oceniamy pod tym względem zachowania pojedynczych ludzi i grup – polityków, nauczycieli, urzędników, lekarzy, dziennikarzy – profesje, szkoły, restauracje, miasteczka, orkiestry i imprezy masowe. Nie bardzo wypada eksponować różne nieekologiczne przyzwyczajenia. Postrzeganie działalności współczesnego człowieka poprzez pryzmat potrzeb i oddziaływania na środowisko wkroczyło niezauważalnie do naszej codzienności, co chyba było oczekiwane przez większość osób zajmujących się tą problematyką. Nie dziwimy się także, że ma to miejsce przy otwartej kurtynie. Będziemy oceniać działania reprezentujących nas władz rządowych, samorządowych, dyrekcji, inspekcji itd. Możemy zastanawiać się nad raportem oceny oddziaływania na środowisko każdego z nas rozumianego jako indywidualne źródło różnego rodzaju zagrożeń. Zgodnie z powtarzanym już nieraz hasłem, że przyszłość Ziemi zależy od działań każdego z nas, czyli od każdego na pozór niewielkiego ludzkiego działania. Budowana jest z cegiełek indywidualnych decyzji i indywidualnych zaniechań. Są już próby ustanawiania różnego rodzaju miernika ekologicznego sumienia: środowiskowe odciski stóp i przestrzenny wymiar naszej zachłanności. Aby być w zgodzie z podstawami teoretycznymi badań nad środowiskowymi następstwami działalności człowieka, trzeba wyróżnić procesy prowadzące do degradacji środowiska, zidentyfikować je i następnie żmudnie układać tablice i listy składające się z przyczyn i skutków tych oddziaływań. Potem wybiera się najistotniejsze następstwa procesów czy zachowań. W przypadku człowieka liczba jego nazwanych funkcjonalnych atrybutów jest nieskończona. Zapewne znajdą się tam takie, których związki z degradacją środowiska są bardzo odległe lub tylko pośrednie. Można także odnaleźć zachowania służące środowisku, jak chociażby uprawianie ekologicznej publicystyki. Która z powszechnych cech człowieka jest więc najgroźniejsza dla środowiska i której należy się pierwszy poważny raport? Zachłanności, nietolerancji, egoizmowi, niechlujstwu, warcholstwu…? Wydaje się, że najobszerniejsza we wnioski byłaby ocena skutków środowiskowych ludzkiej głupoty. To ona doprowadziła do największych strat ekologicznych i jednocześnie społecznych. Z definicji nielicząca się z rozumem głupota nie potrafi akceptować praw wynikających z idei poszanowania środowiska, idei zrównoważonego rozwoju, czasami bardzo prostych zasad ładu i porządku. Nie ma trafnych działań w środowisku pod kierunkiem ignorantów. Oczywiście, poziomy głupoty należy dostrzegać i oceniać w określonych okolicznościach. To znaczy uwzględniając stopień formalnej odpowiedzialności za czyny szkodzące środowisku. Bo głupi jest ten, który wypala trawy, jak i ten, który decyduje o osuszaniu torfowiska, a także ten, który forsuje rozwój górnictwa i energetyki brunatnowęglowej w Polsce. Zanim jednak pojawi się pierwszy raport dotyczący wpływu głupoty na środowisko, zastanówmy się, czy czasami nie można odnaleźć elementów takiej oceny w rzetelnie wykonanych porealizacyjnych przeglądach ekologicznych, raportach oddziaływania planów i strategii na środowisko, czy wreszcie w prostych sprawozdaniach pokontrolnych inspekcji ochrony środowiska lub sanitarnej. eko-informacje – W Sejmie dyskutowano nad założeniami polityki ekologicznej państwa na najbliższe cztery lata. Według rządowego dokumentu przedstawionego posłom, najważniejszymi problemami dla zdrowia publicznego są zanieczyszczenie powietrza, jakość wody pitnej, zanieczyszczenia chemiczne gleby i wód gruntowych, odpady komunalne i przemysłowe, hałas i środowisko mieszkaniowe. Parlamentarzyści zaproponowali, aby dokument uzupełnić o zapis zapewniający finansowanie zadań zapisanych w polityce ekologicznej państwa i określenie odpowiedzialnych za wykonanie tych zadań. Rząd szacuje, że realizacja polityki ekologicznej państwa w latach 2003-2010 będzie kosztować około 140 mld zł. – W kwietniu Klub Gaja zainaugurował nowy program edukacyjny Święto Drzewa, poświęcony sadzeniu i ochronie drzew. Pierwsze drzewka posadzono w młodniku w Puszczy Piskiej, w miejsce lasu zniszczonego w ubiegłym roku

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2003, 2003

Kategorie: Ekologia