Zimna wojna Busha

Zimna wojna Busha

Im bardziej Iran będzie się czuł zagrożony przez Amerykę, tym szybciej będzie rozwijał program nuklearny i tym mocniej będzie się radykalizował Alessandro Politi – włoski analityk i strateg wojskowy, współpracujący m.in. z dziennikami „Il Messaggero” i ” Il Sole 24 Ore” oraz z wojskowymi mediami specjalistycznymi. Zajmuje się nowymi zagrożeniami, współpracą międzynarodową w zakresie bezpieczeństwa, służbami wywiadowczymi. Korespondencja z Włoch – W stosunku do aktualnego fenomenu terrorystycznego używa się najczęściej terminów: terroryzm międzynarodowy lub terroryzm islamski. Są to terminy ogólnikowe, które nie identyfikują wroga. Czy można wygrać jakąkolwiek wojnę bez zidentyfikowania wroga? Kto jest wrogiem? – Jest ewidentne, że prezydent Bush usiłuje wykorzystać atak na Amerykę (11 września 2001 r.) w dwóch celach: utrzymania amerykańskiej hegemonii globalnej i podporządkowania sobie Kongresu. Administracja Busha przyjęła bardzo szerokie pojęcie wroga, używając właśnie terminu terroryzm międzynarodowy. Postawa ta została skrytykowana przez amerykańskich ekspertów wojskowych, którzy ostrzegli, że w ten sposób pomnaża się ilość celów, jakie trzeba zaatakować. To odwraca jedynie uwagę od prawdziwego zagrożenia. Amerykańscy stratedzy już od dawna ostrzegają administrację Busha, że należy ograniczyć cele wojskowe i zdefiniować wroga bardzo konkretnie. Biały Dom ma jednak interes polityczny w tym, aby wróg Ameryki nie został sprecyzowany, gdyż chce odtworzyć mechanizmy solidarności, jakie funkcjonowały w okresie zimnej wojny. Istniało wtedy zagrożenie ze strony bloku komunistycznego, choć nie było ono jednorodne. Koncepcja osi zła i państw kanalii, forsowana przez Busha, ma służyć odtworzeniu podobnego mechanizmu, jaki funkcjonował w okresie zimnej wojny. – Administracja Busha ma swoje cele polityczne i dąży do ich realizacji. Są one sprzeczne z celami innych krajów, choć mogą zaistnieć zbieżności taktyczne. Kto jeszcze jest zainteresowany tym, aby mówić o terroryzmie międzynarodowym? – O terroryzmie międzynarodowym chce również mówić prezydent Putin, bo wtedy do jednego worka będzie mógł wrzucić Czeczenię. Dla Pekinu ta szeroka definicja jest wygodna w stosunku do własnych rebeliantów. Wiele innych krajów używa chętnie terminu terroryzm islamski, bo w ten sposób identyfikuje wroga z całym światem muzułmańskim, co pod wieloma względami jest wygodne – na przykład dla Izraela. Prawdziwym wrogiem jest terroryzm dżihadystyczny, mający na celu świętą wojnę, będącą jednocześnie wojną totalną. To różnorakie ugrupowania islamskie, mające koneksje z Al Kaidą. Z tym wrogiem musimy walczyć na dwa sposoby – poprzez działania prewencyjne (wywiad, policja, aresztowania, procesy) oraz politykę. – Czy to jednak wystarczy? – Jeżeli prześledzimy historię dżihadu, który zaczął się grubo przed 11 września 2001 r., zobaczymy jasno, że ma on przede wszystkim interesy lokalne. Wszyscy dżihadyści próbują wykorzystać problem palestyński. Terroryści z Al Kaidy mają jednak olbrzymie trudności z przeniknięciem w szeregi Hamasu, choć posiadają liczne bazy w Jordanii i Syrii. Chcą zdestabilizować powtórnie Liban, który na szczęście jest bardzo odporny. Terenem otwartej walki stał się Irak, choć w rzeczywistości bojowników z islamskich brygad międzynarodowych jest tam stosunkowo mało. Dżihad traci teren polityczny, gdyż próbując reprezentować ducha powstańczego, nie jest w stanie być motorem zmian w świecie arabskim. Z tego powodu możemy wygrać z tym terroryzmem poprzez prewencję i politykę. Przegramy jednak wojnę przeciwko terroryzmowi międzynarodowemu. W Iraku trwa wojna okupacyjna z zupełnie innych powodów niż broń masowego rażenia i terroryzm międzynarodowy. W aktualnej sytuacji ryzykujemy także przegranie wojny w Afganistanie, odbywającej się za zgodą ONZ. Tam należało zniszczyć bazy Al Kaidy i należy podtrzymywać rząd, który nie pozwoli odrodzić się reżimowi talibów. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rozdzielenie walki z terroryzmem dżihadystycznym i wojny z terroryzmem międzynarodowym, która jest interesem prezydenta Busha i dzięki której wygrał on wybory po raz drugi. – Wojna w Iraku miała oddalić zagrożenie terrorystyczne od Ameryki i Europy. Tymczasem wydaje się, że stała się nowym poligonem dla bojowników islamskich, którzy zdobywają coraz większe motywacje do samobójczych ataków… – Dżihad rozpoczął się w Afganistanie w 1978 r. Mudżahedini walczyli z Armią Radziecką, zbrojeni i sterowani przez Amerykę, która w tym celu wykorzystywała wywiad pakistański. 11 września 2001 r. zamknął

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 36/2005

Kategorie: Świat