Złota rączka z Ukrainy

Złota rączka z Ukrainy

W sezonie na czarno może w Polsce pracować nawet 1,5 mln Ukraińców Na rogu ul. Dworcowej i Jana Pawła w Piasecznie dzień zaczyna się o godz. 5 rano. Do stojących wzdłuż szosy dochodzą kolejni ludzie z reklamówkami. Co chwilę podjeżdżają samochody. Krótka rozmowa i wskakują do aut. Nikt tu nie pyta o nazwisko, tylko pyta, za ile. – Co umiesz? – zagaduję, odkręcając szybę. – Wszystkie prace, jakie u pani jest – Wasia gasi palcami filtr papierosa i rzuca na chodnik. W tygodniu nosi paczki z cementem dla firmy, która urządza się na poddaszu. Wasia (skończone 27 lat i 11 klas, zawód stolarz) wolałby na sobotę coś lżejszego niż rozładunek. Kierowca z Tarnopola od razu wiezie takich jak on do Piaseczna: – Bo tu ludzie bohate, domów dużo stawiają – tłumaczy Wasia. – Ważne, żeby ticho siedit, można wszystko zrobić. I matkę kierowca przywozi, i ojca. Ostatnio trzy miesiące robili u gospodarza. – Na drugie trzy musieli jechać doma wybyć koridor (wizę turystyczną dostaje się na trzy miesiące, kolejne trzy trzeba odsiedzieć na Ukrainie). – W domu tylko babka i dziadek siedzą – Wasia wyciąga cebularz z reklamówki. Jakby podliczył cały Tarnopol, wychodzi, że z jednego domu każdy już wyjechał. Razem z bratem cztery osoby od niego żyją z polskiej „zarplaty”. Brat już „nasz”, bo ożenił się z córką gospodarzy, którym stawiał kominek. – Jadę do niego w gosti na niedielu, wypijem, popatrzym w telewizor – Wasia też by został na zawsze, bo „wsjo mu się tut podoba”. Stoi na skrzyżowaniu i widzi, jaki to sciasliwyj kraj. – Maluchów to przejeżdża może ze dwa na dzień – rozgląda się. Co tydzień ślini palce i liczy pieniądze. Jak tydzień dobry, nawet 130 dol. Wasia umie odłożyć. Potem pakuje pieniądze w kopertę, pisze na niej nazwisko i podaje kierowcy, który przywozi z Tarnopola kolejną turę do roboty. Już sam nie wie, ile tego ma w kopertach. Jak zajedzie, przeliczy. Sierioża kuca przy otwartej szybie. – Konkretno, co pani szuka? Glazura, hydraulika, stolarka, podwieszane sufity? Sierioża siedzi już dwa miesiące. Smak polskich pieniędzy poznał, prowadząc w Korsuniu pod Kijowem kiosk. Tak go zjadały podatki, że jedyny zarobek z kiosku miał na papierosach i bimbrze nielegalnie wwożonym do Lublina. Tam nawiązał kontakty na bazarze, zostawił w kiosku narzeczoną i przyjechał stawiać kominek. Jak już postawił, ludzie kazali odbić na Piaseczno, bo ponoć wokół Warszawy najwięcej się buduje. Wieczorem Sierioża wraca do kwarciry (płatne 6 zł za dobę) i też liczy pieniądze. Na volkswagena jeszcze mało. Do tej samej kwarciry wraca też 30 innych osób z Ukrainy. Śpią po dwóch w jednym łóżku. Znają adresy takich kwarcir. Liczbę Ukraińców pracujących na czarno rynku szacuje się na 250 tys. (dla porównania – Białorusinów 20 tys.). Ale na skrzyżowaniu w Piasecznie śmieją się z tych szacunków. – Razem z letnimi pracami w sezonie będzie tu naszych z 1,5 mln. – Polakom pracę zabieram? – obrusza się Wasia. – Polak woli w Niemczech robić to samo za zachodnie stawki. Taki krug po świecie robim wszystkie. My wsie uniwersalne Drugą stronę ulicy Jana Pawła oblepiają kobiety z siatami. Samochody robią rundki: – Ciebie chciałem poprosić, no ciebie. Ponoć najszybciej znikają w autach krawcowe, zabierane do podwarszawskich szwalni nawet za 200 dol. tygodniowo. I młodsze. – Jak do Niegra – syczy kobieta w niebieskim sweterku, która opiera się o słup, tuż przy ogłoszeniu: „Prożiwanie bezpłatno, propiska, wysoka zarpłata. Dziewuszki w klubie”. – My wsie uniwersalne, ale roboty, z której się nie kurzy, tu nie szukamy – Halina ze złotymi kolczykami w uszach, dawniej pracownica tekstylnego kombinatu w Iwano-Frankowsku, wtyka nos do auta: – Do czego? – A do czego pani się nadaje? – Wszystko możet byt? Doglądnąć za dziadkom i babkom, wypielić ogródek. Dobrze mówię, bo mam siostrę w Legnicy i mi się podoba Polska i polskij jazyk – recytuje niepytana. – Za ile? – pytam. – To zależy. Trzeba popatrzeć, co. Jak do sprzątania – 5 zł godzina, ale do sprzątania po remoncie 7.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 36/2005

Kategorie: Reportaż
Tagi: Edyta Gietka