W policji z kolejnym komendantem „idzie nowe”. Pytanie tylko – kosmetyka czy gruntowna reforma? Trwa policyjna karuzela stanowisk zapoczątkowana dymisją Antoniego Kowalczyka i powołaniem na stanowisko komendanta głównego gen. Leszka Szredera. Kilka dni temu ze swoją funkcją pożegnał się gen. Kazimierz Szwajcowski, dotychczasowy szef Centralnego Biura Śledczego. Zastąpić go miał gen. Marek Hebda, komendant wojewódzki z Lublina. Tak przynajmniej, powołując się na pewne źródła, twierdziły media. Tymczasem – jak wynika z naszych informacji – gen. Hebda już w połowie minionego tygodnia nie był brany pod uwagę jako następca Szwajcowskiego. Zdaniem naszych informatorów z MSWiA, zaszkodziły mu zbyt nachalna promocja w kilku ogólnopolskich tytułach prasowych oraz własne publiczne wystąpienia, w trakcie których, nie zwracając uwagi na brak nominacji, kreował się na szefa CBŚ. Inne wyjaśnienie spadku notowań Marka Hebdy przedstawiają nasi informatorzy z Komendy Głównej Policji. Ich zdaniem, generał odpadł z powodu „namaszczenia Rapackiego”. Leszek Szreder bowiem – twierdzą nasi rozmówcy – nie chce się otaczać ludźmi Adama Rapackiego, zdymisjonowanego przez siebie zastępcy komendanta głównego, nadzorującego CBŚ. A z kim chce współpracować? Jakie ma plany wobec zarządzanej przez siebie struktury? Audyt w centrali – Policja musi być skuteczniejsza, nowoczesna i jak najbardziej profesjonalna – mówił kilkanaście dni temu na spotkaniu z dziennikarzami gen. Szreder. Przedstawiony wówczas plan zakłada m.in. zwiększenie uprawnień komendantów wojewódzkich oraz kadencyjność na najwyższych stanowiskach. Szreder chciałby także, tam gdzie jest to możliwe, zastępować mundurowych pracownikami cywilnymi. Jego zdaniem, jest konieczne, aby nabór na stanowiska w specjalistycznych pionach policji, przede wszystkim do CBŚ, odbywał się w drodze konkursu. Generał zapowiedział również przeprowadzenie w policyjnej centrali audytu, którego celem ma być weryfikacja zatrudnienia. Jednak już dziś wiadomo, iż jego wynik nie będzie miał znaczenia dla liczebności CBŚ – plany nowego komendanta przewidują bowiem zwiększenie stanu Biura o 400 osób do 2005 r. Gruntowna reforma czy kosmetyka? Odpowiedź zależy od tego, co tak naprawdę kryje się za głoszonymi przez Szredera hasłami. Niestety, komendant unika ich doprecyzowania. Czy poza CBŚ pozostałe biura KGP zmniejszą swoją liczebność? O jakie uprawnienia dla wojewódzkich chodzi? Itd. Na tak postawione pytania trudno w tej chwili uzyskać odpowiedzi. Komenda do odchudzenia – Komendant Szreder ma plan, wie, co chciałby osiągnąć i jakimi środkami – twierdzi nasz rozmówca, wysoki rangą oficer z KGP. – I rzeczywiście chodzi tu o istotne zmiany. Trudno jednak przesądzić, czy ostatecznie uda mu się je przeprowadzić. Bo choć do zrobienia jest wiele, przede wszystkim w centrali, Szreder może napotkać mur trudny do przebicia. Tak jak jego poprzednicy… W pierwszej połowie lat 90. ówczesny komendant główny, Zenon Smolarek, kosztem stanowisk urzędniczych w KGP wzmocnił Biuro do Walki z Przestępczością Zorganizowaną. Później Marek Papała zaczął przyjmować cywilów na policyjne stanowiska. Od tego czasu minęło kilka lat, w trakcie których do żadnych podobnych działań nie doszło – poza, jak mówi nasz policyjny rozmówca, „przenoszeniem biurek w ramach wewnętrznych reorganizacji i w czasie kosztownych remontów”. KGP pozostaje więc, jak przed laty, gigantem zatrudniającym blisko 3 tys. osób. Co prawda, nieco ponad połowę stanowią funkcjonariusze CBŚ, ale np. w krajach Unii Europejskiej podobne struktury są dwu- lub trzykrotnie mniejsze. Zaś w Holandii i Wielkiej Brytanii w ogóle ich nie ma. – Gros osób zatrudnionych w policyjnej centrali nie ma dziś co robić – twierdzi Jerzy Dziewulski, poseł SLD, wieloletni policjant. – I z nudów sami sobie wymyślają zajęcia, np. sprawdzanie, jakie kto krawaty nosi. Ale niech tylko ktoś spróbuje zagrozić ich interesom… Biurokratyczna machina komendy ma zadziwiającą zdolność przekonywania do własnej przydatności. Nie znam komendanta, który oparłby się tej presji. Każdy prędzej czy później dochodzi do przekonania, że bez licznej rzeszy współpracowników nie ma mowy o funkcjonowaniu KGP. To musi wreszcie się skończyć. Czas odchudzić komendę. Moim zdaniem, nie licząc CBŚ, powinno tam pracować 500-700 osób. No i rzecz najważniejsza – czym prędzej należy zdefiniować rolę KGP. Koordynacja w kryzysie – Centrala policji powinna się
Tagi:
Marcin Ogdowski