Najwyższym rangą mundurowym policjantem w Nowym Jorku mówiącym po polsku jest kpt. Stefan Komar, zastępca komendanta Komisariatu 94 NYPD na nowojorskim Greenpoincie Korespondencja z Nowego Jorku Kapitan Stefan Komar, zastępca komendanta Komisariatu 94 NYPD na Greenpoincie, jest najwyższym rangą funkcjonariuszem mundurowym nowojorskiej policji posługującym się biegle językiem polskim. Ten nieco barokowy opis jest potrzebny. W służbach mundurowych i niemundurowych są bowiem osoby polskiego pochodzenia, które nie mówią po polsku, a pełnią kluczowe funkcje. Np. Leonard Lesko jest dyrektorem bardzo ważnej niemundurowej służby techniczno-naprawczej całego taboru samochodowego NYPD. Z kolei komisarz Phil Pulaski kieruje w NYPD newralgiczną służbą ochrony antyterrorystycznej. Na pytanie, skąd pan Komar zna polski, najprostsza odpowiedź brzmi: bo w tym języku mówił do niego ojciec Witold (ps. „Orlicz” z powstania warszawskiego). W Warszawie robił maturę. Jego żona jest Polką. Po polsku rozmawia z córką, która właśnie skończyła studia w Waszyngtonie i przygotowuje się do ślubu (z tej okazji tatuś pobiera intensywne lekcja tańca towarzyskiego, bo musi otworzyć wesele tańcem z piękną latoroślą). Poza tym codziennie czyta gazety. Te polonijne w naturze, polskie w internecie. Procent polskości Stuprocentowym Polakiem jednak nie jest z powodu matki Węgierki. Przyszłego męża, bohatera powstania warszawskiego, żołnierza batalionów „Miotła” i „Zośka”, który zdołał uciec z kraju ścigany przez NKWD, poznała we Francji. Francuski był ich językiem domowym. Stefan urodził się jednak już w nowojorskiej dzielnicy Queens, kiedy rodzice emigrowali do Stanów. Tu chował się do 12. roku życia. Wtedy ojciec postanowił wrócić do Polski. Chciał być potrzebny w ojczyźnie jako inżynier. Mieszkali w Warszawie. Tam chłopak chodził do szkół i zdał egzamin dojrzałości, ale na studia poszedł w Nowym Jorku. Polska reemigracja ojcu się nie powiodła i podjął decyzję o powrocie. Szukając swego miejsca w życiu, Stefan Komar trafił najpierw do Empire State College City University of New York, gdzie studiował filozofię. Potem skierował kroki do nowojorskiej Akademii Policyjnej. Uczciwie przyznaje jednak, że związał się z policją, bo… zapłaciła za jego studia. Więcej mądrzejszych gliniarzy policji na ogół nie szkodzi. Bardziej motywowała go jednak chęć zmieniania czegoś w swoim otoczeniu w sposób dający się łatwo zweryfikować i dostrzec. Pewnie też chęć walki, czego uczył go ojciec, sam nieraz mający okazję walczyć. „Orlicz” cudem przeżył, kiedy ciężko ranny, po operacji zdołał uciec ze szpitala powstańczego, sala po sali rozstrzeliwanego przez esesmanów. Celne trafienie Ci, którzy znają młodego Komara, twierdzą, że trafił dobrze, bo jego kariera uchodzi w NYPD za wręcz modelową jak na przedstawiciela mniejszości etnicznej i Amerykanina w ogóle. Przeszedł kolejno wszystkie szczeble kariery, tyle że w dużo szybszym tempie. Szkołą przetrwania był oddział szkoleniowy zajmujący się zwalczaniem handlarzy narkotyków na Dolnym Manhattanie. Potem pracował we wszystkich nowojorskich dzielnicach. Z miejsc ożywiających wyobraźnię polskiego czytelnika wymienić trzeba pewnie Harlem, dość znane centrum patologii przestępczej, zamieszkiwane głównie przez ludność murzyńską i latynoską. Mniej znane są Astoria na Queensie, gdzie dominuje ludność arabska i grecka, czy Elmhurst z wyraźną obecnością mniejszości azjatyckich (po wojnie chętnie zamieszkiwała tam polska emigracja niepodległościowa, m.in. z Tuwimem i Lechoniem, który spolszczył nazwę dzielnicy jako „Elm… chrust”). Od pół roku jest na polskim Greenpoincie i tu niebawem stuknie mu 20-lecie służby, upoważniające do emerytury policyjnej. W wieku 43 lat. Na pytanie, czy to trochę nie za wcześnie, śmieje się i mówi, że parokrotnie miał dużą szansę nie dożyć tego wieku. Nie każdy hydraulik czy sklepowa mogą to o sobie powiedzieć. O tempie jego kariery świadczy fakt, że kapitanem został przed czterdziestką. To w NYPD rzadki wynik… Jego awansy na sierżanta i porucznika też następowały stosunkowo szybko. Protestuje jednak przeciwko rozdmuchiwaniu jego sukcesu. Szef Komara, komendant Komisariatu 94, Paul Vorbeck, jest od niego o pięć lat młodszy, a kapitanem też został wcześniej. Greenpoint wita Greenpoint powitał go pół roku temu. W tej najbardziej polskiej dzielnicy w Stanach jest jak u siebie. W porównaniu z innymi okolicami Brooklynu Greenpoint to miejsce bezpieczne i spokojne. Zamieszkujący
Tagi:
Waldemar Piasecki