Znów ograli PiS

Znów ograli PiS

W kategoriach politycznych jest to jak lewy prosty – Unia Europejska przyjęła rozwiązanie w sprawie mechanizmu uzależnienia transferu unijnych środków od praworządności. Czyli coś, czego – jak zapewniali politycy PiS – miało nie być. Zapis o takim mechanizmie pojawił się podczas lipcowego szczytu Unii Europejskiej, na którym przyjęto budżet Unii na lata 2021-2027 oraz Fundusz Odbudowy. Był jednak mało precyzyjny, tak że premier Morawiecki mógł twierdzić, że de facto go nie ma.  Później polski rząd zabiegał, by tego mechanizmu rzeczywiście nie było, Kaczyński groził, że jak zostanie przyjęty, to Polska zawetuje unijny budżet. Sprawa stała zatem na ostrzu noża i wręcz wydawało się, że starania pisowskich polityków odniosą skutek – bo politycy niemieccy zaczęli sugerować, że ten mechanizm nie może być taki prosty, że musi mieć kolejne etapy itd. Ale oto wszedł do gry Parlament Europejski. To on zatwierdza budżet Unii, miał więc mandat, by podjąć z Radą Unii Europejskiej, a konkretnie z Niemcami, bo mamy czas niemieckiej prezydencji w Unii, negocjacje.  W tych rozmowach negocjator ze strony Parlamentu, Petri Sarvamaa (reprezentujący frakcję EPL), mocno naciskał, by mechanizm ochrony praworządności nie tylko precyzyjnie zdefiniować, uprościć, ale wręcz rozszerzyć. I to w dużym stopniu mu się udało. Niemcy ustąpili. Powód był prosty – i dla Niemiec, i dla Ursuli von der Leyen najważniejsze jest, by Parlament Europejski szybko przegłosował unijny budżet i Fundusz Odbudowy (Next Generation), bo państwa Unii na te pieniądze niecierpliwie czekają. Sarvamaa mógł więc tweetować o historycznym porozumieniu między PE a Radą UE. Warto zwrócić uwagę, że nowy mechanizm chroniący praworządność zawiera zapis „zapobiegawczy” – wystarczy, że Komisja Europejska stwierdzi „ryzyko” poważnych naruszeń prawa, by zakręcić kurek z pieniędzmi. Poza tym zawiera zapis „ochronny” – otóż beneficjenci funduszy unijnych (samorządy, organizacje pozarządowe, przedsiębiorcy, studenci) będą mieli możliwość składania do Komisji wniosków, by otrzymywać środki bez pośrednictwa rządu. A jak mechanizm ochrony praworządności będzie działał w praktyce? Otóż po stwierdzeniu naruszenia praworządności, bądź ryzyka naruszenia, KE rozpocznie odpowiednią procedurę. A żeby sprawa nie utknęła, ministrowie państw Unii będą mieć trzy miesiące na odniesienie się do niej. Jeżeli w tym czasie nic nie zrobią, Komisja automatycznie podejmie decyzję o zamrożeniu funduszy. Nie będzie tu obowiązywała zasada weta. Ta zasada nie będzie też obowiązywać, gdy Unia będzie zatwierdzała mechanizm. Parlament Europejski przyjmie go większością głosów, Rada UE – większością kwalifikowaną. Polska niczego nie będzie mogła zablokować. Chyba że zdecyduje się zawetować unijny budżet i Fundusz Odbudowy, tak jak groził Kaczyński i do czego namawia go Ziobro.  Byłaby to bardzo oryginalna decyzja – bo kraj, który najwięcej pobiera z unijnej kasy, tych pieniędzy (750 mld zł!) by się wyrzekł. Państw Unii pewnie by to nie zmartwiło, bo te środki zostałyby rozdzielone między nie. A jak zareagowaliby na to polscy przedsiębiorcy, rolnicy, całe społeczeństwo – o tym chyba nawet lepiej nie myśleć. Niech więc PiS wybiera! Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 46/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany