Prezydent maszerujący z narodowcami w jednym pochodzie – to zaczyna być groźne Prof. Szymon Rudnicki – historyk, opublikował m.in.: „Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i działalność”, „Działalność polityczna polskich konserwatystów 1918-1926”, „Ziemiaństwo polskie w XX w.”, „Żydzi w parlamencie II Rzeczypospolitej” (Nagroda Klio w 2004 r.), w 2018 r. ukazała się „Falanga. Ruch Narodowo Radykalny” (nagroda miesięcznika „Nowe Książki” za Najlepszą Książkę Roku). Falanga walczy, Falanga czuwa, Falanga nową Polskę wykuwa. (hasła z okresu międzywojennego) „Falanga. Ruch Narodowo-Radykalny” – ostatnio wydana pana książka – jest historyczna czy współczesna? Jak ma ją odbierać dzisiejszy czytelnik? – Książka jest na pewno historyczna. Poza zamykającymi ją zdaniami nie odnosi się właściwie do współczesności, a te zdania sformułował pastor Martin Niemöller – podczas I wojny światowej dowódca łodzi podwodnej, nacjonalista, który zmienił później poglądy na pacyfistyczne i trafił do obozu koncentracyjnego: „Kiedy przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą. Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”. To jest przestroga. Na pewno. Ale historia się nie powtarza, zmieniają się warunki i okoliczności… Chociaż, oczywiście, pewne sytuacje, potrzeby prowadzą do tego, co było w przeszłości. „Falanga…” o tyle jest nawiązaniem do współczesności, że w Polsce wciąż istnieje ruch o tej samej nazwie. Kontynuacja? – Jest różnica – w Polsce sanacyjnej Obóz Narodowo-Radykalny był nielegalny, teraz mamy demokrację, więc został zarejestrowany, chociaż można mu postawić te same zarzuty, co przed wojną, kiedy go zdelegalizowano. Tyle że do starych haseł dodał nowe. Ale przecież nie można porównywać współczesnej Polski z tą z lat 30. XX w. Zresztą mówimy: ONR, a dziś to właściwie wierzchołek góry lodowej, podobnych organizacji istnieje wiele, ostatnio chociażby wypłynęła Konfederacja Korwin-Mikkego. Istnieje Młodzież Wszechpolska. Czym się różni od ONR? Nie umiem dokładnie odpowiedzieć na to pytanie, może tym, że jedna nawiązuje do Stronnictwa Narodowego, a druga do rozłamowców. A jeśli chodzi o kontynuację – oenerowcy nie ukrywają, że nawiązują do przedwojennej organizacji, do jej programu. To wzorzec dla nich. Swoją drogą w żadnym kraju europejskim nie zarejestrowano współcześnie jakiejkolwiek organizacji tego rodzaju pod przedwojenną nazwą. Na Węgrzech nie ma strzałokrzyżowców, w Rumunii ani Legionu Michała Archanioła, ani Żelaznej Gwardii. Na Zachodzie też nie znajdziemy żadnej partii, która powtarzałaby nazwę faszyzującej organizacji. U nas popełniono błąd, reaktywując ONR. Zresztą oenerowcy – sami chyba tego nawet nie wiedząc – nawiązują dziś raczej do Ruchu Narodowo-Radykalnego, zwanego popularnie Falangą. Idzie tu zarówno o program, zbliżony do deklaracji RNR z 1937 r., jak i o symbolikę – zielone opaski z falangą. A jeśli chodzi o podobieństwa programowe z organizacjami przedwojennymi? – Oba programy otwierają stwierdzenia, że Bóg stanowi najwyższy cel człowieka, a drogą do Boga jest praca dla Narodu. W programie Falangi potem szeroko omawia się strukturę i zadania Organizacji Politycznej Narodu. W programie współczesnego ONR pisze się o OPN, ale skromnie, jakby chcąc ukryć jej faktyczną rolę. Tymczasem OPN to w założeniu organizacja, do której mają należeć wszyscy Polacy, hierarchiczna, zdyscyplinowana, wielostopniowa, z wodzem na czele. Taka organizacja ma rządzić całym państwem – mają jej podlegać wszystkie struktury państwowe. Ciekawa jest struktura obecnego ONR – składa się on z autonomicznych brygad pod wspólnym kierownictwem (dziś nie ma wodza, jest wybierany kierownik). Rozwiązanie jednej brygady nie rozwiązuje całego stowarzyszenia (bo dziś ONR jest stowarzyszeniem). Dlatego kiedy w 2009 r. Sąd Rejonowy w Opolu zdelegalizował ONR w Brzegu, dotyczyło to tylko tej konkretnej brygady. Powiedział pan, że błędem była rejestracja pod przedwojenną nazwą. To chyba nie ma znaczenia. Istotny pozostaje program. – Oczywiście. Przede wszystkim jest to organizacja niedemokratyczna, kwestionująca istnienie partii politycznych. To jest naruszenie konstytucji, która broni systemu partyjnego, bo na nim opiera się demokracja. Ale co zrobić? To problem wszystkich demokratycznych państw: jak zwalczać organizacje niedemokratyczne, nie naruszając zasad demokracji. Chociaż istnieją pewne narzędzia prawne, np. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że wolność stowarzyszania nie jest absolutna, zwłaszcza gdy stowarzyszenie poprzez swoje działania lub zamierzenia zagraża instytucjom państwa bądź prawom