Żona terrorysty

Żona terrorysty

youtube

Młoda Szwedka porzuciła wygodne życie, by przez 16 lat przebywać z dżihadystami Anna Sundberg – nauczycielka, działaczka związkowa, ekspertka w sprawach oświaty. Jako młoda Szwedka z zamożnej dzielnicy willowej w Halmstad, przyłączyła się do międzynarodówki dżihadystów i pozostawała z nimi przez 16 lat. Żyliśmy bardzo blisko, ale bardzo niewiele wiedzieliśmy o sobie. Sliman nie chciał wiedzieć nic o moim życiu sprzed konwersji. Miałam być czysta i nieskalana. – Nie chcę wyobrażać sobie, co robiłaś – powiedział. (…) Mój mąż nie wyjawiał, co robił jako mudżahedin. Według niego powinnam wiedzieć o tym jak najmniej. Wystarczy, jak mi powie, że został wysłany do Berlina z pewną misją. Nie pytałam o nic, ale wkrótce się domyśliłam, że nie jest sam. Współbracia zawsze znajdowali się gdzieś w pobliżu. Pewnego razu przed naszą bramą czekało dwóch młodych mężczyzn w garniturach i eleganckich płaszczach. Szybko zamienili z moim mężem kilka słów po arabsku, po czym odeszli. W domu Sliman wyjaśnił mi, że bracia są w całej Europie. Ich bezpośrednim liderem był Abu Katada przebywający w Londynie. Bracia byli zawsze gładko ogoleni i chodzili w garniturach, nigdy w typowych ubraniach muzułmańskich. Mówili wieloma językami i nawet między sobą nie używali prawdziwych imion. Minęło wiele tygodni, zanim spytałam męża, jak się naprawdę nazywa: – Czy mogę się dowiedzieć, jak się nazywasz? Poznać twoje prawdziwe imię? Po chwili wahania odpowiedział szeptem: – Said Arif… ale nie zaprzątaj sobie tym głowy. O swoim życiu opowiedział mi raz czy dwa. Musiałam sobie sama poskładać fakty. Urodził się w 1965 r. i wychował w Oranie, drugim co do wielkości mieście Algierii. Jego rodzina była dość zamożna i niezbyt religijna. Ojciec pracował kiedyś w policji, a potem w rafinerii naftowej. Jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa Said został posłany do szkół. Miał bardzo dobre wyniki w nauce. Po maturze poszedł do szkoły oficerskiej. Chciał zostać pilotem wojskowym, przeszedł wszystkie testy, ale został zdyskwalifikowany z powodu niewielkiej wady wzroku. Rozgoryczony rzucił wojsko i w 1992 r. poprosił o azyl w Niemczech. Nie interesował się wtedy religią, palił i słuchał Pink Floydów. W połowie lat 90. przeprowadził się do Londynu i został bojownikiem. Znajdował się już pod wpływem Abu Katady, kaznodziei, który legitymizował kradzieże dokonywane przez muzułmanów w Europie i wypowiedział wojnę Zachodowi. W tym czasie pojechał po raz pierwszy do Afganistanu, żeby się szkolić z innymi braćmi. Omal nie zginął tam podczas ćwiczeń z materiałami wybuchowymi. W Afganistanie poznał wielkiego przywódcę dżihadystów, Osamę bin Ladena. Mój mąż opisywał go jako świętego człowieka. Człowieka, który mógł żyć w luksusie, mieszkać w pałacu i spać w puchu, a wolał jaskinię w górach. – Osama bin Laden uważa, że Ameryka jest naszym największym wrogiem, że polityka USA doprowadziła do niesprawiedliwości, okupacji, ucisku i mordowania muzułmanów. On chce, żeby pierwszy i najmocniejszy atak skierować przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wszystko inne może poczekać – tłumaczył Said. Afganistan stał się obiektem naszych marzeń. Mieliśmy nadzieję na wspólną przyszłość w państwie talibów, ale rozumieliśmy, że będziemy musieli poczekać z wyjazdem. (…) Zadzwoniliśmy do jego rodziny w Algierii, mogłam porozmawiać z jego młodszą siostrą i z rodzicami. Ojciec Saida mówił po francusku, ale matka właściwie tylko po arabsku w algierskim wydaniu, przez co nie bardzo mogłyśmy się porozumieć. Jeden z jego biologicznych braci, Bilal, znajdował się znacznie bliżej, bo mieszkał w małym niemieckim miasteczku i był żonaty z Niemką. Kiedyś nas odwiedził, ale go nie widziałam, spotkania z bratem męża są zakazane. Siedziałam więc w kuchni i szykowałam jedzenie. Mąż i jego brat się nie dogadywali. Bilal nie był religijny i uważał Saida za fanatyka. W październiku przyjechał nas odwiedzić w Berlinie ojciec Saida, Mustafa. (…) Stosunki Saida z ojcem były skomplikowane. Nie byli sobie bardzo bliscy, nie potrafili się śmiać z tych samych rzeczy, ale szanowali się nawzajem. Mustafa powiedział, że w latach młodości, podczas wojny wyzwoleńczej z Francją, też był mudżahedinem. Francuski żandarm postrzelił go w nogę. Wciąż miał w tym miejscu bliznę. Działo się to jednak dawno temu i według nas nie czyniło z Mustafy prawdziwego mudżahedina. Trudno było również nie zauważyć, że wyznawał zupełnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 31/2017

Kategorie: Świat