Zrobieni w Europejczyków
Z gadziej perspektywy Jakże słodko ma SLD z marszałkiem Sejmu RP, panem Lepperem. Batem na opozycję parlamentarną. Tak się złożyło, że to nie wielce dystyngowany marszałek Borowski czy spokojny, złotousty szef klubu SLD, Jaskiernia, budzą dziś wściekłe reakcje po prawej, opozycyjnej stronie. Tylko pan wicemarszałek Lepper. Każde jego wychylenie się działa jak sztandar czerwony na prawicowego byczka. Każdy gest sprawia, iż broniący standardów cywilizacji katolicko-łacińskiej parlamentarzyści zachowują się niczym kibole. A przecież już wiadomo, że pan marszałek w tej izbie gospodarzem jest i byle parobkowi pogonić się nie da. Tym bardziej że pan marszałek nie ma kompleksów prowincjonalnych, edukacyjnych czy genetycznych. Potęgą jest i basta! Słodko jest teraz SLD ze swym „zbrojnym ramieniem”. Teraz narodowi katolicy zaczepiają już tylko pana wicemarszałka. Ideowi jeszcze antykomuniści zmagają się tylko z panem wicemarszałkiem. Nawet uchodzący za pragmatyków odideologizowani posłowie Platformy też prześcigają się w polowaniu na pana wicemarszałka. Posłowie Sojuszu od lat robiący za zdrajców, zaprzańców, kosmopolitów i spadkobierców okrutnego PRL-u mają teraz święty spokój. Mogą wylegiwać się w ławach, wysypiać wręcz. Żadnej poważnej zaczepki z tamtej strony. Czarnym Piotrusiem jest wicemarszałek. Co więcej, z powodu nieoczekiwanego braku Unii Wolności i kulturalnej części AWS wykwintni ludzie z warszawki, a ponoć i krakówka, nawet poczęli podkochiwać się w SLD. Bo to nie tylko partia rządząca. Ale na tle tych „troglodytowatych” ligowców z Polskich Rodzin, na tle ludzi Leppera z tymi „słupkami granicznymi” zawieszonymi u szyi, SLD pachnie Europą! Ludzie to jakże spokojni, zrównoważeni, w wieku już statecznym, nawet nieźle ubrani. No i rząd przewidywalny. Nawet Andrzej Celiński jest już do akceptacji. Zrobił woltę, ale podziwiajmy go za przewidywalność i wolę cywilizowania postkomuny. Zresztą w tym sezonie politycznym takich wyrazów jak „postkomuna” czy „homo sovieticus” już nie wypada w dobrym towarzystwie mówić. Po prostu jest podział na Europejczyków i azjatycką resztę. Na umiarkowanych, grzecznych i złych populistów. Kiedy pan marszałek Lepper batoży krajową oligarchię finansową, posłowie SLD oddychają z ulgą. Bo to on batoży, a nie oni. Chociaż wielu te słowa wyjmuje im z ust. Kiedy pan poseł Kaczyński, sam lub w duecie, przypomina jakże popularne w społeczeństwie hasła surowego karania przestępców, aż do stryczka włącznie, wtedy też posłowie SLD słuchają. Lub oponują ustami kierownictwa swego. Znów wychodzą na Europejczyków, chociaż chętnie paru podpisałoby się pod postulatem kary zaciśniętego krawata. Kiedy pan poseł Giertych junior gromy na Unię Europejską rzuca, chce Naród z potencjalnej, brukselskiej niewoli już wyprowadzić, posłowie SLD sypią docinkami. Chociaż nierzadko podobne argumenty słyszą od swoich wyborców. I znów wychodzą na Europejczyków. Słodko ma obecnie SLD z marszałkiem Lepperem, jego Samoobroną. Słodko ma z liberalną, inteligencką, proUnioEuropejską opinią publiczną. Słodko ma, bo rząd też SLD-owski. Prezydent sprzyjający. Marszałkowie Sejmu i Senatu bliscy. Taka słodycz może sprawić, że SLD zaśnie w roli kulturalnego, spolegliwego zaplecza rządu. Wyzbywając się grzechu „populizmu”, oddali się od elektoratu. Wtedy radykalni i jakże aktywni politycznie obecni wspólnicy i konkurenci mogą tylko na śnie politycznym SLD zyskać. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint