Jeden złoty – tyle kosztuje dostarczenie cysterną wody dla jednej rodziny syryjskiej na jeden dzień Janina Ochojska – działaczka humanitarna, założycielka i prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej, laureatka Busoli PRZEGLĄDU w 2002 r. Kiedy pani patrzy na świat, co najmocniej przykuwa pani uwagę? – Ogromne różnice, które wydają się bardzo niesprawiedliwe. W części północnej naszego globu ludzie wyrzucają jedzenie i marnują wodę. A w południowej części, głównie w Afryce i Azji Południowo-Wschodniej, umierają z głodu i nie mają dostępu do czystej wody, co czasami prowadzi do śmierci. Prawie co 10. człowiek na świecie nie ma dostępu do czystej wody pitnej. Ten świat jawi mi się jako taki, w którym różnice są zbyt wielkie. Nie jestem za tym, żebyśmy wszyscy byli równi i mieli po równo – to niemożliwe. Ale w dobie ogromnego postępu technicznego powinniśmy móc doprowadzić przynajmniej do tego, żeby ludzie nie umierali z braku wody. Człowiek, który nie ma dostępu do wody ani żywności, codziennie walczy o przeżycie. Nie myśli o rozwoju. Myśli o tym, jak przeżyje kolejny dzień. Jak przeżyje go jego rodzina. Dziś funkcjonuje tak ok. 660 mln ludzi. Kiedy udaje się zapewnić im dostęp do wody, zaczynają myśleć o innych sprawach. O edukacji, czasami o otwarciu małego biznesu, o ochronie zdrowia. To wynika z braku zasobów czy z nierównego ich podziału? – Z nierównego podziału. Nawet w tych krajach, gdzie dostęp do wody wydaje się bardzo trudny, ta woda jest. Jednak jest głęboko, więc trzeba sporego wysiłku, narzędzi i pieniędzy, by się do niej dostać. Na przykład w Sudanie Południowym wiercimy studnie o głębokości od 40 do 100 m. A tam nie ma dróg, nie ma elektryczności, ludzie nie mają kontaktu z tym, co nazywamy światem zewnętrznym. Całe ich życie obraca się wokół tego, żeby zdobyć wodę, wyprodukować wystarczającą ilość żywności, co nigdy się nie udaje, bo nie są w stanie zgromadzić takich zapasów, by wystarczyły na porę suchą. Sprawę pogarszają zmiany klimatyczne, które wpływają na to, że opadów jest mniej. W 2011 r. mieliśmy klęskę głodu w Rogu Afryki. Teraz to się powtarza. Jeżeli od kwietnia do czerwca nie spadnie więcej deszczu, kolejne miliony ludzi będą zagrożone śmiercią głodową. Jak bardzo widać wpływ zmian klimatu? – Statystyki pokazują, że jest więcej katastrof naturalnych, takich jak susze i powodzie. Zmiany klimatyczne wpływają głównie na te dwa rodzaje katastrof. One najbardziej dotykają człowieka i powodują, że dochodzą nam kolejne setki tysięcy uchodźców. Ludzi, którzy opuszczają swoje wioski, wędrują, szukają miejsca, gdzie jest większy dostęp do wody. W przypadku Somalii – pracujemy wokół Mogadiszu – widzimy ogromne zagęszczenie w obozach i konieczność budowania nowych dostępów do wody, ponieważ te istniejące, zbudowane przez nas i inne organizacje, nie wystarczają. W tej chwili w kolejkach do studni, kiosków wodnych trzeba stać nawet po kilka godzin. Jednocześnie zmiany klimatu postępują, więc trzeba się spodziewać, że będzie gorzej. – Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Powtarzam opinię, że to m.in. zmiany klimatyczne powodują więcej susz, ale żeby wiedzieć, w jakim generalnie kierunku to idzie, trzeba się przyjrzeć dłuższemu okresowi. Pamiętam artykuł z serwisu ReliefWeb, w którym porównywano ostatnie 20 lat z poprzednimi 20 latami. Pokazywano, jak zwiększyła się liczba katastrof naturalnych. Jako jedną z przyczyn wskazuje się globalne ocieplenie. Te wykresy robią wrażenie. – Zmiany odczuwamy także w Polsce. Zima nie jest zimą. Lato nie jest takie, jak było kiedyś. Brak wody to śmierć Co się dzieje, kiedy w takim kraju jak Somalia, gdzie pracuje PAH, przychodzi susza? – Zaczyna się wędrówka całych wiosek, grup, które wyruszają w poszukiwaniu wody. Idą tam, gdzie ta woda jest. To tworzy ogromne skupiska ludzi wyczerpanych, będących na skraju śmierci głodowej. Ludzie umierają. Przychodzą epidemie. W 2011 r. uciekający przed skutkami suszy porzucali słabszych, nie mogli ich nawet pochować. Robili to, bo chcieli ratować tych, którzy jeszcze mieli szansę na przeżycie. To są tragiczne obrazy. Zrobione wtedy zdjęcia wywołały falę współczucia, dzięki której zebraliśmy 3 mln zł i założyliśmy misję w Somalii, która trwa do dziś. Polega m.in. na budowie dostępu do wody i tworzeniu warunków higienicznych. Po to, by w takich dużych,