Nie żyje nam górniczy stan!

Nie żyje nam górniczy stan!

Gdy premier Jerzy Buzek intonował “srebrne wesele” z okazji 25-lecia kopalni “Piast”, górników goniła policja – Było bardzo uroczyście – cieszy się Joanna Wieczorek z Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, organizatora Barbórki w auli liceum ogólnokształcącego w Bieruniu. – Zaproszenie przyjął premier wraz z małżonką. Wręczono złote krzyże zasługi i odznaki “Zasłużony dla górnictwa”, a także honorowe szpady górnicze. Była karczma piwna i górnicze śpiewy. Premier gratulował wyników finansowych. Nadwiślańska Spółka Węglowa jednoczy pięć kopalń. Jedna z nich, “Piast”, jest obecnie największą kopalnią w Polsce. W dzień Barbórki obchodziła 25-lecie istnienia. W czasie, gdy na sali bawiono się, pod bramą liceum zebrał się tłum rozgoryczonych górników, zrzeszonych w “Sierpniu ‘80”. – Zorganizowano pikietę – twierdzi Piotr Bieniak, oficer prasowy komendy miejskiej policji w Tychach. – Przyjechali autobusami, mieli transparenty i megafony. Zachowywali się agresywnie. Przez prawie godzinę tłum skandowaniem wzywał premiera do wyjścia na zewnątrz. Gdy po jakimś czasie w drzwiach pojawił się ktoś z oficjeli, tylko zaognił atmosferę. Związkowcy zaczęli nacierać na kordon policyjny. Chcieli wtargnąć do budynku. – Pierścień policjantów został rozerwany w kilku miejscach, funkcjonariusze znaleźli się w tłumie. Kilku przewrócono – opowiada Bieniak. – Wtedy, żeby opanować sytuację, oddaliśmy salwę w powietrze. Nie użyliśmy pałek ani innej broni. Nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Po pewnym czasie funkcjonariusze zostali zepchnięci w wąską uliczkę, prowadzącą do gmachu liceum. Gdy brama wygięła się pod naporem ciał i nasi ludzie powtórnie zostali wessani przez tłum, powtórzono salwę ostrzegawczą gumowymi kulkami. Wtedy górnicy zaczęli krzyczeć: “Te s… strzelają do nas”. Ponowna salwa zakończyła demonstrację. Oburzeni zachowaniem demonstrantów są również związkowcy z “Solidarności ‘80”: – Też krytycznie podchodzimy do działań rządu, jeśli chodzi o reformę górnictwa – mówi przewodniczący kopalnianej komórki związków (nie chce podać nazwiska). – Jednak uważamy, że Barbórka to nie czas na taką pikietę. Nie przeszkadzać Tymczasem wewnątrz gmachu nikt nie słyszał okrzyków ani strzałów. – Byliśmy skupieni na uroczystości – mówi Joanna Wieczorek – o demonstracjach większość z nas dowiedziała się z telewizji i prasy. Podobnie twierdził na konferencji prasowej premier Buzek. Do Bierunia przyjechał z prezentem: śląskim kołaczem, którym częstowano wszystkich obecnych na sali. W swoim wystąpieniu podkreślał sukces reformy górnictwa, zainicjowanej przez jego rząd. Straty są w tym roku dwa razy mniejsze niż w ubiegłym. Kopalnie nie dopłacają już do wydobywanego węgla i zarabiają średnio 2,26 zł na tonie. Za dwa lata powinny być zupełnie rentowne. – Pracownicy kopalń Nadwiślańskiej Spółki Węglowej mogą być spokojni o swoją przyszłość – stwierdził prezes zarządu, Lech Wizner. – Mają zapewnioną pracę, a nasze wyniki ekonomiczne są coraz lepsze. W tym roku zarobiliśmy ponad 7 zł na tonie węgla. Zorganizowano spotkanie premiera z kilkunastoma osobami, które skorzystały z pożyczek dla górników ufundowanych przez Unię Europejską i po zwolnieniu z kopalni założyły własne małe firmy. Do tej pory z górnictwa odeszło ok. 85 tysięcy osób. To już koniec Mało gdzie odbyły się tradycyjne pochody barbórkowe. W Zabrzu taki zorganizowano, ale przeszedł przez miasto w pogrzebowym nastroju, bo wszyscy wiedzieli, że to po raz ostatni. – Chce mi się płakać – mówi Herbert Widera, który przepracował na dole 42 lata. W tym czasie jego kopalnia zmieniła nazwę cztery razy, a teraz jest ostatecznie zlikwidowana. – Organizowaliśmy pochód nawet w stanie wojennym. Do 1988 roku towarzyszący pochodom kapłani nie mogli razem z nami wejść na teren kopalni. Kiedyś nie wpuszczono biskupa i musiał stać pod bramą. Teraz nie byłoby żadnego problemu, tylko że nie ma już kopalni. W kopalni “Centrum” w Bytomiu, gdzie działa aż dziewięć związków zawodowych, gościli zaproszeni przez “Solidarność” marynarze i portowcy ze Szczecina oraz Świnoujścia. Zafundowano im zjazd na dół, zaproszono na kufel piwa i “coś tam jeszcze”. Wzięli wspólnie udział w mszy, w kościele jezuickim. Złożono też kwiaty pod pomnikiem tragicznie zmarłych górników w wypadkach na dole. – Od kilku lat właśnie w ten sposób obchodzimy Barbórkę – mówi Ewelina

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 50/2000

Kategorie: Kraj