Jerzy Janicki pisarz urodzony w Czortkowie pod Lwowem. Współautor i współtwórca powieści radiowej „Matysiakowie”, scenariuszy do kilkunastu filmów fabularnych i telewizyjnych, m.in. „Polskie drogi”, „Dom”. Autor wielu publikacji o Lwowie; w tym temacie jest najwyższym w Polsce autorytetem. Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – W wieku 11 lat. Wrzesień ’39. Wojna. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Może będę monotematyczny, ale jak wyżej. Wejście sowietów do Lwowa. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Nie, ale zgrzytałem zębami. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Pewne rzewne wspomnienie pośmiertne o facecie, który był ostatnim sukinsynem. Jeżeli zapyta pani Mularczyka, pewnie odpowie Pani to samo. 5. Czy ma Pan taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Owszem, Churchillowi i Rooseveltowi za Jałtę. 6. Czego ma Pan za dużo… – Profesorów medycyny wokół siebie. Nie dość, że żona, to mam kardiologa od serca, ortopedę od ścięgna Achillesa i pulmonologa od astmy. 7. W życiu nie ma nic lepszego, niż… – …patrz punkt 6, czyli zdrowie. I młodość. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …jestem zagranicą. Nikt mi się nie kłania, a angielskim posługuję się na sposób murzyński. 9. Starość, to…? – …jeszcze nie wiem. 10. Czym jest dla Pana obraz Leonarda da Vinci „Ostatnia wieczerza”? – Smutną refleksją. Kiedy go zobaczyłem w Mediolanie, mimochodem wspomniałem inną „Ostatnią wieczerzę” autorstwa Jana Rosena w lwowskiej Katedrze Ormiańskiej, którą sowieci zamienili na magazyn mąki i cukru. 11. Przed jaką pokusą nie jest Pan w stanie się wybronić? – Przed papierosem. 12. Z kim chciałby Pan zjeść uroczystą kolację? – Takich już nie ma, a tych, którzy pozostali, jest tylu, że nie zmieściliby się przy jednym stole. 13. Praca, jakiej by się Pan nigdy nie podjął… – …pisania drugiej powieści radiowej. 45 lat „Matysiaków” wystarczy. 14. Od kogo nauczył się Pan najwięcej? Rodzinnie – od dziadka, mawiał: „Nigdy nie ma tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej”. Zawodowo – od Ludwika Starskiego, który wyłożył mi najkrótszą definicję dramaturgii: „Jeżeli wybucha np. pożar, niech nie ginie w płomieniach dziesięciu, dwudziestu. Niech ginie jeden, ale on się przedtem musi męczyć”. 15. Jaka była najbardziej ryzykowna decyzja, którą podjął Pan w swym życiu? – W ogóle nie cierpię ryzyka. Mój dziadziuś Ormianin mawiał: „Przed skokiem z trampoliny wpierw się przekonaj, czy w basenie jest woda”. 16. Komputer, pilot, telefon komórkowy, to dla Pana… – …tyle, co szczoteczka do zębów, po prostu przedmiot codziennego użytku. Tyle że śmiertelnie się ich boję i przy każdej awarii natychmiast dzwonię po pomoc do 14-letniego wnuka, Filipa. 17. Czy lubi Pan wyobrażać sobie, co by Pan zrobił, gdyby ponownie mógł przeżyć swoje życie? – A po co? Byłby to plagiat dotychczasowego, na które nie narzekam. 18. Czy ogląda się Pan w lustrze, ilekroć jest ku temu sposobność? – Czasami nawet dwa razy dziennie, ale to z powodu silnego zarostu, kiedy znów muszę się golić. 19. Czy był Pan kiedyś u wróżki (chiromantki)? – Raz wróżyła mi Cyganka, powiedziała mi całą prawdę, prócz tej, że mi ukradnie portfel. 20. Czy ściska Pana w gardle, gdy słyszy Pan narodowy hymn Polski? – Oczywiście. Ostatni raz przed meczem Polska-Norwegia. 21. Czy wyciąga Pan od przyjaciół zwierzenia intymne? – Oczywiście. Bo potem z tego żyję. 22. Jak się Pan zachowa, gdy ktoś obcy zostawi Pana na chwilę samego w swoim pokoju, w którym na biurku leży otwarta książka lub notatki o tej książce. – Jestem kolekcjonerem, więc walczyłbym z pokusą gwizdnięcia mu tej książki (jeśli warto), zgodnie z maksymą, którą usłyszałem w Anglii od światowej sławy numizmatyka: „Niech Pan nawet nie pyta, skąd ja coś mam. I tak Panu nie powiem. Bo mnie już dawno pewien ksiądz zapewniał, że jak zbieracz zbieraczowi coś czasem ukradnie, to z tego spowiadać się nie trzeba”. 23. Jaki chciałby Pan pozostać w pamięci przyjaciół? – Żeby mieli o mnie takie samo mniemanie, jakie ja sam mam o sobie. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Helena Kowalik