Żyjemy dzięki sztuce

Żyjemy dzięki sztuce

Pod Mińskiem Mazowieckim powstaje pierwszy w Europie dom pracy twórczej dla artystów niepełnosprawnych – W rogu stanie kominek, tuż obok fortepian. Na prawo kameralne studio nagrań z reżyserką, naprzeciwko sala prób oraz pracownia malarska – mówi Andrzej „e-moll” Kowalczyk, pomysłodawca Domu Muzyki. Na piętrze gabinet lekarski, pokoje gościnne i pomieszczenia służbowe. – Na poddaszu przytulny barek, może stół do bilardu. Resztę przeznaczymy na sale rehabilitacyjne – opowiada Kowalczyk i z entuzjazmem oprowadza nas po budynku. Na razie jednak to wciąż surowe, nieotynkowane mury. Jest dach, ale ciągle nie ma okien, podłóg ani drzwi. Brakuje jeszcze miliona złotych, by dom tętnił życiem. Andrzej Kowalczyk jest znany w środowisku muzycznym. Na koncie ma siedem płyt autorskich, z własnymi tekstami i muzyką. Jego piosenki śpiewają m.in. Marek Piekarczyk, John Porter, Paweł Kukiz, Artur Gadowski oraz Wanda Kwietniewska. Chociaż z wykształcenia jest pianistą, gra na gitarze. – Gitarę łatwiej wozić – żartuje. Scenariusz napisało życie. Pomysł budowy Domu Muzyki dla artystów niepełnosprawnych zrodził się przed czterema laty. – Sam jestem niepełnosprawny. Kilka lat temu dowiedziałem się, że mam miażdżycę siatkówek. Choroba może doprowadzić do całkowitej utraty wzroku – wyjaśnia Kowalczyk. Popadł w depresję. W ramach autoterapii jeździł z koncertami po ośrodkach dla osób niepełnosprawnych. – Poznałem mnóstwo utalentowanych ludzi, którzy tworzą wspaniałe rzeczy i nie bardzo wiedzą, co z tym zrobić. Postanowiłem, że stworzę im miejsce, w którym będą mogli realizować swoje pasje. Urodził się i wychował w Cegłowie pod Mińskiem. To właśnie w rodzinnej miejscowości chciał wybudować Dom Muzyki. – Pomysł nie znalazł zrozumienia u miejscowych włodarzy. Kiedy zaniepokojono się, czy w domu nie będzie siedliska chorób ostatnio modnych, dałem spokój – wspomina. Z Rudą to był zupełny przypadek. – Któregoś dnia pojechałem na wycieczkę rowerową. Spotkałem dwóch panów, którzy poznali mnie i zapytali: „Co, w Cegłowie nie wypaliło? A tutaj się podoba”. Okazało się, że jeden to wójt, a drugi – przewodniczący rady gminy. Potem poszło już szybko. Od miejscowej straży pożarnej kupił 3 tys. m kw. ziemi za 45 tys. zł, na raty, na dwa lata. – Spotkałem wspaniałych ludzi, z którymi szybko się zaprzyjaźniłem. Teraz wszyscy czekamy na nasz dom. Aby sformalizować działania, założył Stowarzyszenie Integracji z Artystami Niepełnosprawnymi „Dom Muzyki”, integrujące artystów niepełnosprawnych z profesjonalną sceną muzyczną. Od początku wielu artystów wspiera stowarzyszenie – m.in. Krzysztof Daukszewicz, Jacek Skubikowski i Emilia Krakowska. – „E-moll” jest człowiekiem nawiedzonym w pozytywnym sensie. Dzięki swojej determinacji rozpoczął budowę Domu Muzyki i ja chcę go wesprzeć. To przedsięwzięcie jest tego warte – zapewnia Emilia Krakowska. Najgorsze to poszukiwanie środków. – Biegam od sponsora do sponsora. Byłem wszędzie. Od sołtysa w Rudzie po gabinet premiera. Kiedy powiedziałem, że w lesie zamierzam wybudować Dom Muzyki, wszyscy patrzyli na mnie jak na oszołoma. Teraz, kiedy dom już stoi, jest łatwiej – tłumaczy muzyk. Pomógł mu Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, pokrywając 31% kosztów stanu surowego budynku. Do tej pory budowa pochłonęła 760 tys. zł. Członkiem wspierającym stowarzyszenia stały się Zarząd Gminy Dębe Wielkie i miasta Mińsk Mazowiecki oraz Starostwo Powiatowe. Angażują się również politycy. Premier Józef Oleksy napisał list intencyjny do sponsorów, Jarosław Kalinowski i Adam Struzik objęli patronat nad dokończeniem budowy. – Chcę, żeby ludzie, którzy żyją sztuką, a są niepełnosprawni, mieli świadomość, że jest w Polsce takie miejsce, dokąd można zwiać. To przede wszystkim ma być dom, gdzie jednocześnie 25 osób będzie mogło oderwać się od codzienności i tworzyć. Bycie niepełnosprawnym wymusza pracę nad sobą. Sam się o tym przekonałem. Niepełnosprawni to ludzie bardzo wrażliwi. Wielu ma w sobie złość i głęboko zakorzenioną pretensję do losu. Tylko nielicznym udaje się z tym wygrać. Trzeba pamiętać również o tym, ile niepełnosprawni dają pełnosprawnym. Emanuje od nich mnóstwo pozytywnej energii. Przy nich inne problemy stają się takie małe – twierdzi Kowalczyk. Podkreśla, że w domu znajdą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 39/2003

Kategorie: Kraj
Tagi: Tomasz Sygut