Żywot człowieka gorliwego

Żywot człowieka gorliwego

I Sędzia Bogusław Nizieński, rzecznik interesu publicznego, jest bardzo zdecydowany w swych poglądach. Praworządny, wymagający od osób, które ocenia, najwyższego morale. – Czy dla pana wartościowy jest człowiek, który współpracował, bo np. musiał ratować umierającego ojca? – zapytały go w wywiadzie dla ”Gazety Wyborczej” Monika Olejnik i Agnieszka Kublik. – Jeżeli coś takiego się wydarzyło – odpowiadał sędzia – to miał możliwość przyznać się i domagać od sądu orzeczenia, że współpracował w szczególnych okolicznościach. (…) Ten, kto pełni funkcję publiczną i składa fałszywe oświadczenie lustracyjne, jest nie do zaakceptowania. Jeżeli taki człowiek – od którego wymaga się bardzo wiele pod względem moralnym – kłamie, to niech nie sięga po funkcje publiczne w III RP. (…) Niech je zostawi tym, którzy nie mają na sobie piętna współpracy i kłamstwa. – A jeżeli się zrehabilitował, pracując w ”Solidarności”? – Ale wszyscy to muszą wiedzieć! – Ale jeżeli dziś bezgranicznie się wstydzi? – To musi się zdecydować: albo-albo. II Tenże, tak ceniący morale i prawdomówność od A do Z, sędzia w tymże wywiadzie mówił o swojej przeszłości: – Od 1971 roku jako wizytator Ministerstwa Sprawiedliwości zajmowałem się sprawnością postępowania sądowego, zwalczaniem patologii, badałem wyroki. Też nie miałem nic wspólnego z polityką. Były wyroki mocno wątpliwe, pamiętam np. rok więzienia z warunkowym zawieszeniem dla podpitego chuligana za wybicie oka starszemu człowiekowi, Nie mogłem się z tym pogodzić. I dodaje: ”Ja służyłem w moim przekonaniu społeczeństwu, nie PRL-owi”. III Być może, tylko że ta służba wyglądała trochę inaczej, niż ją dziś tak bardzo wymagający prawdomówności sędzia przedstawia. W roku 1978, w miesięczniku ”Nowe Prawo” (nr 5/1978, artykuł ”Orzecznictwo sądowe w niektórych kategoriach przestępczości w I połowie 1977 r.”) Bogusław Nizieński, wspólnie z Elżbietą Jełowicką, prezentował swe oceny wyroków. ”Nowe Prawo” nie było jakimś podziemnym wydawnictwem typu ”Aneks” czy ”Krytyka”. Był to wydawany przez Ministerstwo Sprawiedliwości miesięcznik, zawierający nie tylko teoretyczne opracowania. Artykuły w nim prezentowane miały status ministerialnych zaleceń, jak interpretować przepisy prawa w orzecznictwie. Jakie więc zalecenia, w imieniu ministerstwa, dawał Bogusław Nizieński sędziom? Sędziego Nizieńskiemu, jak wynika z artykułu, bardzo bolała rysująca się w orzecznictwie tendencja do łagodzenia kar z artykułu 201 i art. 202 par 2 k.k., czyli dotyczących zagarnięcia mienia społecznego o wysokiej wartości. ”Zagarnięcia takie należą do przestępstw o szczególnie wysokiej szkodliwości społecznej – argumentował. – Sądy zatem powinny, stosując dyrektywy określone w art. 50 k.k., orzekać wobec sprawców zagarnięć mienia społecznego znacznej wartości surowe kary i kierować się zwłaszcza dyrektywą współmierności kary do stopnia społecznego niebezpieczeństwa, łącznie z dyrektywą społecznego oddziaływania kary, w celu kształtowania w społeczeństwie właściwego stosunku do mienia społecznego oraz świadomości pełnej nieopłacalności zamachów na to mienie”. Tak pisał Nizieński, przy okazji ubolewając: ”Mimo wzrostu skazań za przestępstwa zagarnięcia mienia społecznego znacznej wartości – w I półroczu 1977 r. na kary poniżej pięciu lat pozbawienia wolności, w ramach nadzwyczajnego złagodzenia kary, skazano 64 osoby, w I półroczu 1976 tylko 34”. IV Sędziowie, którym przedstawiliśmy te opinie, łapali się za głowy. Otóż w starym kodeksie karnym oddzielano zagarnięcie mienia prywatnego od mienia społecznego, w tej ostatniej kategorii wydzielając jeszcze ”mienie społeczne o znacznej wartości”. ”Te zapisy to był relikt realnego socjalizmu – mówią. – One deformowały system sankcji w kodeksie. Bo za ”zwykłe” zagarnięcie mienia osobie prywatnej, bez określenia jego wartości, groziła kara od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Natomiast za zagarnięcie mienia społecznego o znacznej wartości – od 5 lat do 15, aż do 25. Czyli tak jak za zabójstwo. Ten system sankcji wynikał z przesłanek aksjologicznych – tamto prawo chroniło wszystko to, co było kolektywne. Dlatego też przy pierwszej nadarzającej się okazji, w roku 1990, w kodeksie zniesiono zróżnicowanie mienia na prywatne i społeczne”. Oczywiście, w tamtych latach sędziowie zdawali sobie sprawę z absurdalnego zapisu, i socjalistyczne paragrafy starali się interpretować w myśl zdrowego rozsądku. Obniżając wartość zagarniętego mienia, stosując dolny wymiar kary, korzystając z możliwości nadzwyczajnego jej złagodzenia. V To wszystko,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2000, 2000

Kategorie: Kraj