W całym kraju toczą się procesy o udział w Strajkach Kobiet. Policja nie szczędzi nikogo, nawet dzieci i emerytów. Oskarża o przeklinanie w miejscu publicznym, obrazę uczuć religijnych, wieszanie plakatów i organizowanie spacerów. Wygląda na to, że na polskich ulicach nie ma już miejsca na sprzeciw wobec polityki rządu.
Komenda powiatowa w Świdnicy prowadziła aż trzy sprawy kobiet, które brały udział w październikowych protestach. Dwie z nich zostały umorzone. Natomiast Marta Wosak ze Świdnicy stanie przed Sądem Rejonowym w Świdnicy za „zorganizowanie zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia oraz używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym”. – Jest to próba pacyfikacji uczestniczek i uczestników protestów antyrządowych. Jest to również próba wywarcia na nas presji i skłonienia do tego, żebyśmy zaprzestali naszej działalności. Takie rzeczy dzieją się nie tylko w naszym regionie, ale też w całym kraju. Jest to akcja mająca na celu stłumienie jakichkolwiek przejawów buntu wśród Polek i Polaków, a także zastraszenia i upodlenia nas – powiedziała Wosak portalowi swidnica24.pl. Proces Marty Wosak odbędzie się w maju.
Dwa lata więzienia grożą Zofii Nierodzińskiej, wicedyrektorce Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu, za rzucenie trzech jajek w drzwi kościoła garnizonowego pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Poznaniu. Sprawa prowadzona jest przez żandarmerię pod nadzorem działu do spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Kobieta została oskarżona o „obrażanie uczuć religijnych innych osób poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych”. – To nie była obraza jakichś konkretnych osób, ale wyraz mojego gniewu, buntu, mojego niezrozumienia dla tego, co się dzieje w Polsce, dla pseudoorzeczenia pseudotrybunału. Był to wyraz mojego nieposłuszeństwa obywatelskiego. Tu chodziło o mnie, o prawa kobiet, nie o jakichś panów patriarchów. Oni urażają nas od wieków – skomentowała Nierodzińska PAP. Jej proces zacznie się w czerwcu.
12 kwietnia Przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy stanął Jacek Chmara. Zarzuty? W listopadzie pozwolił swojej 16-letniej córce Malwinie na udział w bydgoskim Strajku Kobiet. Malwina została zatrzymana i zamknięta w radiowozie, gdzie policjantka groziła jej gazem. W grudniu zeszłego roku sąd rodzinny odmówił wszczęcia postępowania przeciwko dziewczynie, więc policja zaatakowała jej tatę. Na szczęście sąd oczyścił Jacka Chmarę ze wszystkich zarzutów. – Efekt działania policji będzie taki, że po prostu osoby uczestniczące w podobnych manifestacjach przyjmą do wiadomości, iż z manifestowaniem wiąże się też konieczność przychodzenia na komisariat – powiedziała Malwina Chmara. – Jeżeli nie wyjdziemy po swoje prawa, to ta władza nie przestanie i dalej będziemy mieli próby zastraszania – dodała dziewczyna.
Anna Sikora, liderka partii Razem w Sieradzu, już po raz drugi stanie przed sądem za naklejenie kartki z napisem „Zaginęły prawa człowieka, znalazcę prosimy o zwrot” na drzwiach miejscowego biura PiS. Dlaczego? Policja odwołała się od orzeczenia Sądu Rejonowego. 3 marca, sąd uznał Sikorę winną zarzucanego jej czynu (zawieszenia plakatu bez zgody właściciela; art. 63a kw), ale odstąpił od wymierzenia kary grzywny. – Po informacji, że policja postawiła sobie za punkt honoru ukaranie mnie za kartkę na drzwiach najjaśniejszej władzy, wraz z moim prawnikiem zawnioskowaliśmy o całkowite uniewinnienie mnie – skomentowała Sikora.
Media codziennie informują o podobnych przykładach nękania uczestników Strajku Kobiet. Komendant miejski policji w Częstochowie ciąga po sądzie 72-letniego Ryszarda Raczka, za „używanie wulgaryzmów” na demonstracji. W Lwówku Śląskim doszło do rozprawy dwóch nastolatek z zarzutem zorganizowania spaceru Strajku Kobiet.
Tymczasem policjant w Głogowie, który bił i dusił młodą kobietę na ulicy, nie poniósł za to żadnych konsekwencji.
fot. Karol Makurat
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy